[ Pobierz całość w formacie PDF ]

marszczonego podmuchami wiatru. Płuca oddychały orzezwiającym powietrzem. Babie
Lato podskakując na ście\ce jak kilkuletnia dziewczynka zabawiająca się skakanką
przybiegła na Uroczysko z naręczem omytych przez deszcz polnych kwiatów.
Nemsta nowiuteńkimi bateryjkami załadował dwie elektryczne latarki. Dryblas i
Nietajenko wpraszali się do udziału w wyprawie, lecz odmówił im z \artobliwą uwagą:
 Ja i redaktor jesteśmy sierotami, nawet listów nie otrzymujemy. Niech więc mamy ten
przywilej, \e pierwsi wejdziemy w tajemnicze podziemia. Przynajmniej nikt po nas nie
będzie płakał, jeśli zawali się nam coś na głowę.
Cała ekipa towarzyszyła nam a\ do piwnicy, którą Narkuski oświetlił dwiema naftowymi
lampami. Dopiero teraz po raz pierwszy zobaczyłem piwnicę w całej okazałości.
Miała chyba piętnaście metrów kwadratowych. Zbudowana była z granitowych kostek,
ze sklepionym łukowato sufitem. Na wprost zejścia ze schodów czerniał w ścianie
prostokątny otwór, zapewne kiedyś zamykany na \elazne drzwi, bo resztka ich trzymała
się jeszcze na wykruszonym z muru przerdzewiałym zawiasie.
Z podziemnego korytarza dochodził szmer spływających po ścianach kropel, cuchnęło
piwnicznym odorem wilgoci, pleśni i gnijącej wody. Kiedy Narkuski zbli\ył się z lampą
do otworu, na progu pojawił się wielki szczur. Oślepiony światłem, a potem przera\ony
widokiem ludzi, jakby skamieniał na sekundę, a jego oczki zalśniły czerwono jak dwa
korale. Potem pisnął i znikł bezszelestnie.
Babie Lato bez słowa wcisnęła mi w rękę motek sznurka.
 Patrzcie państwo  zakpił Dryblas.  Ariadna i Tezeusz! Nie ma obawy, nie napotkacie
Minotaura.44
Zawstydzona dziewczyna schowała się w najciemniejszy kąt piwnicy.
 No, sznurek będzie nam potrzebny. Trzeba nim zmierzyć długość korytarza 
zauwa\ył Nemsta.
Wręczył mi jedną latarkę elektryczną, drugą sobie zostawiając. Zapalił ją i rzekł:
 Chodzmy wreszcie...
Weszliśmy.
W podziemnym korytarzu swobodnie mogło kroczyć obok siebie nawet i trzech tęgich
mę\czyzn. Ale nisko sklepiony sufit zmuszał Nemstę, który jest wy\szy ode mnie, do
pochylania głowy. Trzeba było ciągle uwa\ać i świecić, gdy\ gdzieniegdzie zaprawa
spajająca granitowe kostki jakby straciła swą moc pod wpływem wilgoci. Kamienie
wysunęły się z sufitu i zwisały, w ka\dej chwili gro\ąc upadkiem. W tych miejscach
najczęściej wąską stru\ką sączyła się po ścianie woda, zbierając się na ziemi w du\e
kału\e, skąd zapewne wy\łobionymi w ciągu lat kanalikami uciekała gdzieś w głąb
ziemi. Zciany i sufit pokrywała zielonkawa pleśń, śliska i lepka jak skóra wę\a.
 Ile ju\ uszliśmy kroków?  zapytał Nemsta.
 Dwadzieścia jeden.
 A więc ciągle jeszcze wędrujemy przez teren wysepki Uroczyska.
Aagodny skręt. Coraz więcej wody. Chlupiemy ju\ w niej po kostki, bo korytarz trochę się
obni\ył. Lecz poza tym wcią\ tak samo jak i poprzednio  pokryte zieloną pleśnią ściany
i sklepiony sufit z kostek eretycznego granitu.
 O, patrz!  Nemsta przystanÄ…Å‚.
Starł ze ściany ko\uch pleśni, ukazując wykuty w kamieniu spory krzy\ z liczbą u dołu:
1160.
 Tysiąc sto sześćdziesiąt metrów? Czy\by tak długi był korytarz?  zdziwiłem się.
 Gdzie napisano:  metrów ? W dawnych czasach nie mierzono na metry. A poza tym
nic ci nie przypomina ta liczba? W którym roku ukończono budowę kolegiaty?
 A więc o to chodzi? Rzeczywiście, w 1160 roku. Mo\na więc sądzić, \e ten podziemny
korytarz jest równie stary jak cała kolegiata, \e wybudowano go równocześnie z
kolegiatÄ…?
 I najpewniej prowadzi do kolegiaty...
44
Tezeusz, Ariadna, Minotaur (grec.)  postacie z mitologii greckiej.
Tu Nemsta trawiony ciekawością ruszył szybko naprzód, a ja podą\yłem za nim. Lecz
nie uszliśmy daleko Jeszcze jeden łagodny zakręt i oto przed nami wyrosła przeszkoda
nie do przebycia. Oświetlona dwiema latarkami tkwiła przed nami pochyła ściana
zawalonego sufitu. Sklepienie i pokrywająca je warstwa ziemi zapadły się w podziemie
zagradzając przejście. Kto wie, na jakiej przestrzeni korytarza było zapadlisko?
 Ile zrobiliśmy kroków?
 Prawie czterdzieści  rzekłem.
 Taaak  mruknął Nemsta. Chwilę stał nieruchomo, spoglądając ze złością na
rumowisko zmieszanych z ziemią kostek. Grubymi sznurami ściekała z nich woda, w
słabym świetle naszych latarek czarna jak smoła.
 Tak  westchnął Nemsta.  To było do przewidzenia. Dopóki podziemny korytarz
biegł przez wysepkę Uroczyska, dopóty był cały. A dalej musiał iść przez bagna. I tu
woda zrobiła swoje, zawaliła go. Ciekawe, jak długo bronił się przed jej niszczycielskim
działaniem? Ciekawe, kiedy powstała ta przegroda?
W kilka dni pózniej otrzymaliśmy odpowiedz.
ROZDZIAA CZTERNASTY
GOZ NA UROCZYSKU " JESTEM  ROZRABIACZ "  WSZYSTKO ZOSTAJE
ZAOśONE POD KAMIENIEM " KANONIK LEONARD Z OPORNEJ 1256 " BABIE
LATO JEST ZAZDROSNA "  NIE BLUyC, śEM CI ZRANIA " KUWASA,
LEKARKA I FLIRT " KTO ROZBIA KAÓDK GROBOWCA? " TROSKA [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •