[ Pobierz całość w formacie PDF ]

I drugiego łóżka!  dotarło do niej nagle.
Po rozpakowaniu bagaży wyruszyli w miasto, by zrobić zakupy. W pierwszej
kolejności odwiedzili ekskluzywną galerię handlową Burjuman Centre, gdzie w
butikach sprzedających dzieła słynnych projektantów Chloe miała się zaopatrzyć w
nowe stroje. Jordan poprosił, aby nie zwracała uwagi na metki. Z radością do-
stosowała się do jego zalecenia.
Przy okazji odkryła, że robienie zakupów z mężczyzną jednak może być dobrą
zabawą. Oczywiście nie z każdymi mężczyzną, ale z Jordanem na pewno. Miał
świetny gust, jeśli chodzi o modę damską. Gdy Chloe wychodziła z przebieralni, by
zaprezentować mu się w kolejnym ubraniu, czuła na sobie jego roziskrzone
rozpalone spojrzenie. Nigdy wcześniej żaden facet nie patrzył na nią z tak jawnym
pożądaniem.
Doskonale odgrywał rolę męża zakochanego po uszy w swojej żonie,
uwielbiającego rozpieszczać ją drogimi prezentami i... rozbierającego ją wzrokiem.
To jedynie utwierdziło ją w przekonaniu, że musi zachować dystans, musi mieć się
na baczności. Zatem gdy po lunchu zjedzonym w restauracji w centrum
handlowym Jordan z błyskiem w oku zaproponował, aby wrócili do hotelu, Chloe
odparła, że chce sama dokończyć zakupy, aby nie widział kreacji, w której pokaże
mu siÄ™ wieczorem.
Jordan zamknął laptop i spojrzał przez okno. Przepiękny widok na ocean nie
poprawił mu paskudnego humoru. Nie spodziewał się, że spędzi resztę dnia sa-
motnie w pokoju hotelowym. Miał nadzieję, że po niedwuznacznych spojrzeniach,
które wymieniali między sobą w sklepowych przymierzalniach, Chloe zechce
wrócić z nim do pokoju i wreszcie podda się wzajemnemu przyciąganiu.
Nie przypominał sobie, kiedy ostatni raz kobieta tak długo mu się opierała. To
wyczekiwanie i erotyczne napięcie podsycało pożądanie i rozpalało zmysły, lecz
jednocześnie przepełniało go nieznośną, dotkliwą frustracją.
Zabrzęczała jego komórka. Uśmiechnął się pod nosem i odebrał rozmowę.
 Stęskniłaś się za mną, Blondie?
 Panie Blackstone?  zabrzmiał w słuchawce czyjś głęboki głos, silnie
naznaczony arabskim akcentem.
Cholera!  zaklÄ…Å‚ Jordan.
 Tak, naan. Przepraszam. Spodziewałem się telefonu od Chi... od mojej
małżonki. Marhaba. W czym mogę pomóc?
 Marhabtayn. DzwoniÄ™ w imieniu szejka Kasima bin Omara Al-Zeida.
Jordan wyprostował się odruchowo i zacisnął mocniej palce na telefonie.
 Tak?
 Szejk Kasim niestety nie będzie w stanie jutro się z panem spotkać. Musi zająć
się nagłą sytuacją rodzinną, lecz wkrótce skontaktuje się z panem. W międzyczasie
przekazuje panu przeprosiny oraz chciałby wynagrodzić panu tę niedogodność. Jest
pan obecnie w trakcie miesiÄ…ca miodowego, naan?
 Naan.
 Proszę być gotowym na odlot z dachu hotelu, w którym się państwo
zatrzymali, jutro w samo południe,
Mężczyzna dodał parę szczegółów, lecz nie wyjawił, dokąd dokładnie państwo
Blackstone zostaną zawiezieni. Miała to być niespodzianka.
 Shukran. To bardzo hojny gest ze strony szejka Kasima. Proszę przekazać mu
ode mnie i mojej małżonki wyrazy współczucia. Mam nadzieję, że sytuacja w jego
rodzinie ułoży się pomyślnie.
Towarzyszyło mu dziwne uczucie, gdy wypowiadał słowa  mojej małżonki ,
jakby przemawiał w jakimś obcym języku. Dlaczego nie sprawdził, kto dzwoni,
zanim odebrał połączenie? Znał odpowiedz na to pytanie. Doszedł do wniosku, że
zbyt często myśli o Chloe. %7ładna kobieta nie może przeszkadzać mu w pracy. To
była żelazna zasada, której trzymał się całe życie; zwłaszcza mając w pamięci
historię z Lynette. Wiedział, że gdy tylko wreszcie zaciągnie Chloe do łóżka, jego
umysł zacznie normalnie funkcjonować.
Wówczas będzie mógł się skupić tylko na tym, co ma do załatwienia w Dubaju.
ROZDZIAA ÓSMY
 Przygotuj się na nokaut, mój drogi mężu  oświadczyła Chloe pogodnym
tonem, gdy wróciła do hotelu, taszcząc niezliczoną ilość toreb z zakupami.
Jordan uśmiechnął się szeroko.
 Nie mogę się doczekać  odparł aksamitnym głosem.
Usiadła na krześle i zaczęła zdejmować buty.
 Potrzebuję godziny, żeby przygotować się do romantycznej kolacji, którą
zaplanowałeś. W tym czasie musisz przebywać gdzie indziej.
 Ach, lubię słodkie tajemnice. To nie pozwala związkom wpaść w koleiny.
Zgadasz siÄ™?
 Zależy od tajemnicy  mruknęła.
 I od mężczyzny. Nie pozwól, aby złe doświadczenia z jednym facetem zraziły
się do wszystkich przedstawicieli mojej płci.
 Tamta historia nie była aż tak... traumatyczna  odparła, masując obolałe stopy
i nie patrzÄ…c mu w oczy.
Czuł, że w jej życiu wydarzyło się coś jeszcze, o czym nie chciała mówić. Coś
poważniejszego niż znajomość z oszustem, który ulotnił się z jej oszczędnościami.
Chciał poczekać na odpowiedni moment, aby pociągnąć ją za język.
Ubrał się w garnitur i zszedł na dół do atrium, gdzie przez godzinę czekał na
Chloe, zerkając co chwila na zegarek i żałując, że czas płynie tak wolno. Gdy
wreszcie się zjawiła, jej widok zaparł mu dech w piersi. Miała na sobie luzną,
delikatną sukienkę, która spływała po jej ciele niczym szmaragdowa woda. Na jej
stopach lśniły zdobione ametystami sandałki na wysokim obcasie. W dłoni
trzymała skórzaną torebkę wielkości książki. Prezentowała się szykownie i
seksownie. Włosy upięła w elegancki kok, eksponując szczupłą, kremową szyję.
Gdy podeszła bliżej, wciągnął w płuca jej świeży, kobiecy zapach, od którego
wręcz zakręciło mu się w głowie. Miał ochotę przywitać ją gorącym pocałunkiem,
lecz pohamował tę pokusę, przypominając sobie, że w tym kraju publiczne
okazywanie sobie czułości nie jest mile widziane.
Zamiast tego wbił więc dłonie w kieszenie i rzucił:
 Miałaś rację. Nokaut. Wyglądasz jak bogini.
Na jej błyszczących ustach zatańczył uśmiech.
 Dziękuję. Ty też wyglądasz niczego sobie. Jak zwykle.
Wyciągnął do niej dłoń.
 Idziemy?
Wsunęła rękę pod jego silne ramię. Usiedli przy stoliku na plaży. Grube perskie
dywany leżały na ciepłym, białym piasku. W powietrzu unosił się zapach kadzideł.
Ponad ich głowami zapaliły się marokańskie lampiony. Złote sztućce odbijały
promienie zanurzającego się w oceanie słońca.
 Czy twój przyjaciel, Sadik, jest wtajemniczony w nasz układ?  zapytała, gdy
złożyli już zamówienie u kelnera.
Skinął głową.
 Do pewnego stopnia. A czy ty powiedziałaś swojej rodzinie?
 Nie  mruknęła, nagle zgaszona.  Przelałam im na konto pieniądze, ale nie
powiedziałam, że wróciłam do Australii.
 Nie chcesz się ż nimi zobaczyć?
 Nie czuję się na to gotowa.  Z ponurą miną dodała:  Jestem ich... błędem.
Nie pasujÄ™ do nich. Nie jestem na ich poziomie.
Jordan zmarszczył brwi. Był wściekły, że rodzice Chloe i jej rodzeństwo
sprawiali, że czuła się gorsza. Dobrze znał to uczucie. Jego matka nieraz mu powta-
rzała, że wolałaby go nie urodzić. Przez wiele lat każdego dnia karała go za to, że
w ogóle istniał.
 Dlaczego im pomogłaś?
 Dlatego, że... są moimi rodzicami. Po prostu.  Wzruszyła ramionami i
spojrzała mu prosto w oczy.  Wiem, że jesteś to w stanie zrozumieć. Przyleciałeś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •