[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie, ale wtedy przynajmniej potrafiłeś się bawić. A tak przy okazji, czy w końcu
obroniłeś pracę magisterską?
Alessandro był bardzo zły. Nie pamiętał, kiedy ktoś ośmielił się z nim rozmawiać
w tym tonie. Prawdę mówiąc, nie umiał sobie przypomnieć, żeby ktokolwiek kiedykol-
wiek odważył się go otwarcie krytykować i to na długo przed tym, zanim zarobił pierw-
szy milion.
- No jak? Masz ten dyplom, czy nie?
- Zdaje się, że za dużo wypiłaś - mruknął. - Może powinnaś przestać.
- Wypiłam szklankę wina. Niepełną - dodała, przypomniawszy sobie o tej resztce,
którą oblała Alessandra.
- Za dużo, sądząc po wygłupach z trenerem, który, być może, jeszcze nie jest two-
im kochankiem, ale pewnie już masz go na oku - Alessandro chwycił ją za ramię, przy-
ciągnął do siebie. - Masz go na oku, czy nie?
- Nie mam - prychnęła. - I puść mnie, bo to boli!
Natychmiast ją puścił. Przerażało go to, co się z nim działo. Ani trochę nad sobą
nie panował.
- Czas na nas - powiedział. - Pójdę poszukać Victorii.
Dom wprawdzie nie był duży, ale chwilę potrwało, nim zdołał znalezć Victorię.
Grała w jakąś idiotyczną grę związaną z alkoholem.
Oczywiście wśród grających był także ten osiłek Robbie, którego Alessandro z
każdą chwilą coraz bardziej nie cierpiał.
Kabaret z siebie robi, myślał ze złością, wkładając płaszcz. Na szczęście zaraz
wszystko wróci do normy. Jeszcze tylko lunch u Victorii, a potem święty spokój we wła-
snym domu.
R
L
T
Nie zamierzał zostawać na noc u Victorii. Nigdy tam nie zostawał, bo Victoria
miała obiekcje. Twierdziła, że Dominik jest za mały, że nie zrozumie sytuacji, że trzeba
zaczekać, aż ich związek się sformalizuje. Za to Victoria czasami zostawała na noc u
niego, ale niezbyt często. Alessandrowi bardzo ta sytuacja odpowiadała.
Właśnie sobie gratulował w myślach uporządkowanego życia, gdy kątem oka do-
strzegł coś czerwonego. Megan zawsze wybijała się z tłumu. Nawet jeśli ten tłum był
bardzo kolorowy.
Pokręcił głową i wraz z Victorią poszedł się pożegnać.
- Woda. - Na jego widok Megan wymownie uniosła plastikowy kubek. Zdążyła się
już pozbierać. Ani myślała pozwolić, żeby dawny kochanek zepsuł jej świąteczny na-
strój. - Nie chcę, żeby twoja narzeczona sobie pomyślała, że jestem kobietą upadłą.
Ze zdumieniem zauważyła, że Victoria była zupełnie odmieniona. To już nie ta
sama sztywna, ugrzeczniona kobieta, którą Megan poznała podczas szkolnych jasełek.
Policzki jej płonęły, oczy lśniły.
Może Victoria dziś wypiła dużo wina, pomyślała współczująco Megan. Biedaczka.
Ona też będzie musiała wysłuchać kazania.
- Każdy z nas musi sobie czasami pofolgować - Victoria się roześmiała. Tym ra-
zem był to normalny, ciepły śmiech zwykłej kobiety. - Niestety, my już pójdziemy.
Dziękujemy za zaproszenie. Przyjęcie jest cudowne, ale moja mama pewnie się niecier-
pliwi. No i wyobrażam sobie, co tam Dominik nawyprawiał podczas mojej nieobecności.
Nie zgadniesz, ale poprosił Mikołaja o piłkę nożną.
- Oczywiście Mikołaj mu ją przyniósł - domyśliła się Megan.
- Jasne, ale nie taką zwyczajną, tylko piłkę z autografem kapitana drużyny Chelsea
i Robbiego. To znaczy pana Chance - poprawiła się prędko Victoria. - Zdaje się, że to
nowy bohater mojego syna.
- Robbie zwykle tak działa na ludzi - pocieszyła ją Megan. - %7łyczę ci wspaniałego
dnia. - Megan uściskała Victorię. - %7łycz Dominikowi ode mnie wesołych świąt.
R
L
T
ROZDZIAA CZWARTY
Ostatni goście wyszli dobrze po siódmej wieczorem, a wpół do dziewiątej dom był
już jako tako uprzątnięty. Dopiero wtedy Charlotte oświadczyła, że wychodzi i spędzi
noc u swojego chłopaka.
Megan nawet się z tego ucieszyła. Była bardzo zmęczona i nie miała ochoty
wspominać niemiłej rozmowy z Alessandrem, a przecież trzeba by przyjaciółce opowie-
dzieć wszystko ze szczegółami. I to od początku, bo Megan nie wspomniała o pierwszym
po latach spotkaniu i Charlotte wprost umierała z ciekawości. Już podczas sprzątania
udało jej się wyciągnąć od Megan to i owo, a gdyby jeszcze mogła spokojnie usiąść nad
filiżanką herbaty, na pewno wyciągnęłaby wszystko, łącznie z tym, do czego Megan na-
wet przed sobą nie miała chęci się przyznać.
Przed dziewiątą Megan została sama. Mogła wreszcie spokojnie przeanalizować
sytuację.
Przede wszystkim bardzo ją zabolało, kiedy zobaczyła Alessandra w towarzystwie
Victorii. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •