[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kto dziś ruszył w pole?
66
PARYS
Hektor, Dejfobus, Helenus, Antenor i wszyscy kawalerowie trojańscy. Ja też bym dziś zbroję
założył, lecz moja Helenka nie zgodziła się na to. Jak to się stało, że mój brat Trojlus nie wal-
czył?
HELENA
Wciąż jest nadąsany? Ty wszystko wiesz, panie Pandarusie.
PANDARUS
Nie ja, słodka jak miód królowo. Ciekaw jestem, jak sobie dzisiaj poradzili w polu? Będziesz
pamiętał o usprawiedliwieniu brata?
PARYS
Z całą pewnością.
PANDARUS
%7łegnaj, słodka królowo.
HELENA
Pozdrów ode mnie swoją bratanicę.
PANDARUS
Uczynię to, słodka królowo.
Wychodzi; trąbią na odwrót.
PARYS
Wracają z pola, chodzmy do Priama
Przywitać naszych. Ma słodka Heleno,
Muszę cię prosić, byś zechciała pomóc
Zdjąć Hektorowi zbroję, gdyż jej sprzączki
Mocne pod czarem twoich białych palców
Aatwiej ulegną niż mocarnej stali
Greckich wojaków. Więcej tym dokonasz
Niż ich wodzowie: Hektora rozbroisz.
HELENA
Wielkim zaszczytem to jest dla nas dwojga 
Być jego sługą. Gdyż ofiarowując
Mu nasze służby, przysporzymy sobie
Więcej splendoru i blasku niż mamy.
67
PARYS
Kocham cię, słodka, ponad wszelkie słowa.
Wychodzą.
SCENA 2
Wchodzą P a n d a r u s i sługa T r o j l u s a (naprzeciw siebie).
PANDARUS
Hej tam, gdzie twój pan? U mej krewniaczki Kressydy?
SAUGA
Nie, panie, on czeka, byś ty go tam zaprowadził.
Wchodzi T r o j l u s.
PANDARUS
O, właśnie tu idzie. Jak tam, jak tam?
TROJLUS (do sługi)
Odejdz.
Sługa wychodzi.
PANDARUS
Czy widziałeś moją krewniaczkę?
TROJLUS
Nie, Pandarusie. Wokół drzwi jej krążę
Jak obca dusza przy stygijskim brzegu,
Czekając łodzi. Bądz moim Charonem
I przewiez szybko do tych pól cudownych,
Gdzie będę w łożu liliowym się pasał,
Co obiecane jest tylko wybranym.
Dobry Pandarze, z ramion Kupidyna
Wykradnij skrzydła malowane, by mnie
Czym prędzej przenieść do mojej Kressydy!
PANDARUS
Pospaceruj tu, w ogrodzie, ja ją wnet przywiodę.
Wychodzi.
68
TROJLUS
Nagła nadzieja w głosie myśli mąci.
Wyśniona słodycz zmysły me czaruje:
Czym ona będzie, gdy me podniebienie
Skosztuje czystej miłości nektaru?
Zmiercią, jak sądzę lub zmysłów utratą,
Szczęściem zbyt wzniosłym, za bardzo niebiańskim,
W swojej słodyczy za nadto subtelnym
Dla moich zmysłów, które są przyziemne.
Boję się tego. Boję się, że stracę
Umiar w rozkoszy, tak jak w czasie bitwy,
Gdy wrogów ścigam, bijąc ich na oślep.
Wchodzi P a n d a r u s.
PANDARUS
Już się szykuje, zaraz będzie tutaj. Musisz wykazać przytomność umysłu. Ona tak się rumieni,
tak pierś jej faluje, jakby ujrzała ducha! Pójdę po nią. Zliczny z niej łobuziak. Dech tak straciła
jak schwytany wróbelek.
Wychodzi.
TROJLUS
I moje serce namiętność schwyciła,
Więc bije szybciej niż podczas gorączki.
Siły straciłem i drżę cały niczym
Wasal, gdy króla oko na nim spocznie.
Wchodzą P a n d a r u s i K r e s s y d a.
PANDARUS
No, no, czy musisz się rumienić? Tylko małe dziecko się wstydzi. Oto ona. Powtórz teraz przed
nią przysięgi, które mnie składałeś. Co, znowu chcesz odejść? Trzeba cię tresować, byś była ła-
skawa, co? Nuże, nuże: jeżeli będziesz się cofać, to zaprzęgniemy ciebie do dyszla. Dlaczego nic
do niej nie mówisz? Odsłoń twarz wreszcie, pokaż nam swój wizerunek. Szkoda, że jest dzień.
Widocznie nie chcecie obrazić światła dziennego. W ciemnościach zbliżylibyście się szybciej.
Tak, tak, mierz śmiało do celu  ucałuj. Jakże, tak krótki pocałunek? Co z ciebie za majster,
przecież słodki ma oddech? Tak, połączcie swoje serca zanim odejdę. Nie da się rozróżnić sokoła
od sokolicy, klnę się na wszystkie inne ptaki. Nuże, nuże.
TROJLUS
Pozbawiłaś mnie wszystkich słów, pani.
69
PANDARUS
Słowem nie spłacisz dobrze długów; lepiej zrób jej dobrze. A jeśli ona dobrze się postara, to po-
zbawi cię również wszystkich sił. Co, znowu buziaczki? Oto obie strony na znak ugody pieczęć
przystawiają. Wchodzcie, wchodzcie, a ja rozpalę ogień.
Wychodzi.
KRESSYDA
Czy wejdziesz, mój panie?
TROJLUS
Och, Kressydo, jakże często marzyłem o tym.
KRESSYDA
Marzyłeś mój panie? Niech bogowie sprawią... o, mój panie.
TROJLUS
Co mają sprawić? Cóż znaczy to urocze zakłopotanie? Cóż mogło zmącić w twych oczach czyste
zródło naszej miłości?
KRESSYDA
Więcej w nim mętów niż wody, jeśli mój lęk ma dobre oczy.
TROJLUS
I z cherubina lęk zrobi diabła, bo nigdy ostro nie widzi.
KRESSYDA
Zlepy lęk, który prowadzi jasno widzący rozum, stąpa bezpieczniej od ślepego rozumu, co kroczy
bez lęku. Strach przed najgorszym często zapobiega złemu.
TROJLUS
Niech moja pani się nie lęka, w żadnym spektaklu Kupida nie występują potwory.
KRESSYDA
Ani nie ma w nich nic potwornego?
TROJLUS
Nic poza tym, czego się podejmiemy przysięgając, że wypłaczemy morza łez, mieszkać będziemy
w płomieniach, zjadać skały, tygrysy ujarzmiać. Dufając przy tym, że naszej ukochanej trudniej
jest wymyślić nowe przeszkody, niż nam jakiekolwiek z nich pokonać. To właśnie jest potwor-
ność w miłości, pani: że wola jest nieograniczona, a siły wątłe, że pożądanie jest nieskończone, a
spełnienie jest niewolnikiem możliwości.
70
KRESSYDA
Mówi się, że kochankowie więcej obiecują, niż mogą z siebie wykrzesać. A przez to ujawniają
drzemiące siły, których nigdy jednak nie budzą: obiecując więcej niż doskonałość dziesięciu, w
działaniu nie dają i dziesiątej części jednego. Czyż ci, którzy ryczą jak lwy, a postępują jak zają-
ce, nie są potworami?
TROJLUS
A czy są tacy? Ja taki nie jestem. Chwalić mnie będziesz, kiedy mnie spróbujesz, docenisz mnie,
gdy dowiodę, że jest za co. Tylko zasługa może moją głowę przyozdobić laurem. Przyszła dosko-
nałość nie chce chwały dzisiaj. Nie będę nazywał zasługi, zanim się nie zrodzi, a kiedy już przyj-
dzie na świat, jej tytuł będzie skromny. Prawdziwa wierność nie jest wielomówna: Trojlus taki
będzie dla Kressydy, że to, co zawiść może rzec najgorszego w obliczu jego stałości będzie paro-
dią jej samej, a to, co wierność może rzec na temat wierności, nie będzie bardziej wierne od
Trojlusa.
KRESSYDA
Czy wejdziesz, mój panie?
Wchodzi P a n d a r u s.
PANDARUS
Co, wciąż się rumienisz? Czy nie skończyliście jeszcze z gadaniem?
KRESSYDA
Cóż, stryju, jeśli grzech jaki popełnię, tobie go zadedykuję.
PANDARUS
Dzięki ci za to. Jeśli on spłodzi z tobą chłopca, oddasz mi go. Bądz jemu wierna, a jeśli on zdra-
dzi, mnie możesz za to przekląć.
TROJLUS
Poznałaś teraz swoich zakładników  słowo twego stryja i moją niezachwianą wierność.
PANDARUS
Tak, za nią też dam słowo. O wszystkie kobiety z naszej rodziny trzeba długo zabiegać, ale kiedy
się je już zdobędzie, to są stałe. Są jak rzepy, gdzie się je rzuci, tam się przyczepią.
KRESSYDA
Już mi odwaga wraca, krzepi serce.
Książę Trojlusie, szczerze cię kochałam,
We dnie i w nocy, przez długie miesiące.
TROJLUS
Dlaczego zatem zdobyć mą Kressydę
Było tak trudno?
71
KRESSYDA
Tak ci się zdawało.
Lecz mnie zdobyłeś już pierwszym spojrzeniem,
Którym... Przepraszam: jeśli wszystko wyznam,
Będziesz tyranem. Teraz ciebie kocham,
Lecz do tej pory umiałam swą miłość
Ukryć przed tobą. Nie, kłamię... Me myśli
Są jak niesforne dzieci, co brykają
Na przekór matce. Cóż to za głupota!
Po co tak paplę? Kto nam będzie wierny,
Skoro my same tak siebie zdradzamy?
Chociaż tak mocno ciebie pokochałam,
Nie próbowałam nigdy się zalecać.
A jednak  prawdę mówiąc  żałowałam,
%7łem nie stworzona mężczyzną, że nie mam
Prawa przemówić pierwsza. Mój ty słodki, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •