[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie bzykam jej w twoim mieszkaniu i zawsze wy-
rzucam po sobie prezerwatywy.
 Chyba nie zawsze.
 Nie wiem, o czym mówisz.
 Kilka tygodni temu znalazłem cztery obok łóżka.
 To nie moje.
 Powiedziała, że twoje.
 Kłamała. Pewnie Maksia.
 Znowu ten Maksio? Co to za jeden?
 Kolega ze szkoły.
 Duży, mały?
76
1304493
1304493
 Duży, łysy, z bródką. Nie przejmuj się nim.
 Nie przejmuję.
Tak sobie beztrosko gadaliśmy. Karolek wypił jeszcze
jedno piwo. Potem się rozstaliśmy w przyjazni. Podrzuci-
łem go na plac Bankowy, bo podobno tam się z nią umó-
wił. Mieli iść do KFC na kurczaka.
1304493
1304493
Wiesz, że nie jem mięsa
 Jadasz kurczaki?
 Zwariowałeś? Nie jem mięsa.
 Aha.
Nie przyznałem się do rozmowy z Karolkiem. On też
się nie wygadał. Tak ustaliliśmy. Trzymamy sztamę. Był
to jakiś sposób na rozeznanie się w kłamstwach %7łyletki.
Mieliśmy ją na widelcu. Tak nam się wydawało.
Tymczasem moja słodka nastolatka oświadczyła, że od dziś
jest frutarianką. Dostałem listę zakupów. Grapefruity, tru-
skawki, pomelo, owoce lichi, jabłka. Jakoś wszystko się udało
dostać w Carrefourze, od siebie dorzuciłem mango i bitą śmie-
tanę do truskawek. Najpierw prychnęła, że przecież śmietana
jest od krowy, ale potem wpałaszowała całą miskę.
Wcześniej twierdziła, że nie pije mleka, nie je serów
i w ogóle żadnych produktów mlecznych.
 Krowy nie są po to, żeby je doić.
 A po co?
 Człowiek nie ma prawa wykorzystywać zwierząt.
 Aha.
Nie dyskutowałem, bo po co? Co najwyżej obraziłaby
się, że jej nie chcę zrozumieć. Dokładnie takiej formy uży-
wała, gdy była naburmuszona.
78
1304493
1304493
 Nie chcesz mnie zrozumieć.
 Chcę, tylko nie rozumiem jak można bać się koni-
ków polnych.
 A widziałeś jakie mają oczy?
 Nie.
 Rybie.
 Może i rybie, ale co z tego?
 To, że wyglądają paskudnie.
 Może i paskudnie, ale nie gryzą.
 Ale ja się ich boję i nigdzie nie pójdę.
 Nie ma się czego bać.
 Jak zwykle nie chcesz mnie zrozumieć.
Dlatego lepiej było odpowiadać  aha . Na to samo wy-
chodziło, a krócej.
Stopniowo postanowiłem jej jednak podsuwać inne je-
dzenie niż warzywa i owoce. Dziewczyna chudła w oczach,
ważyła już tylko 47 kilo. W sumie wolę chude, ale tro-
chę się bałem, że jak będzie wódkę zagryzać truskawką,
to w końcu wykituje i będę miał problem. Nawet nie mia-
łem telefonu do jej rodziców. Policję wołać byłoby głupio, co
bym powiedział, że kto to jest Zuzanna Pogrzebacz? Jakoś
trzeba by usunąć trupa z mieszkania. A to kłopotliwe, już
lepiej dyskretnie dokarmiać.
Zaczęło się od tego, że zrobiłem jej kanapkę z żółtym
serem. Oczywiście podetknąłem, gdy była bardzo pijana.
Posmarowała ser musztardą i zjadła. Bingo. Pomysł po-
wtórzyłem jeszcze kilka razy, ale znudziłem się w końcu.
Mam inne sprawy na głowie niż karmienie dziewiętnasto-
latki. Przypomniałem sobie, że przecież kiedyś jadła przy
mnie pizzę. Kupiłem gotową i włożyłem do zamrażalnika.
79
1304493
1304493
Zniknęła. Kupiłem dwie następne i też zniknęły. Tak samo
serek topiony w plasterkach. Zaryzykowałem z salami. Też
zniknęło. Potem to samo z kabanosami. Oczywiście przy
mnie dalej udawała, że mięsa nie je, a nabiał ewentualnie
i niechętnie. Postanowiłem definitywnie wyjaśnić sprawę
i zakończyć cyrki z pozą na wegetarianizm.
 Co się stało z kabanosami?
 Nie wiem.
 Zostawiłem w lodówce pół kilo.
 I co z tego?
 Nic, pytam tylko co się z nimi stało?
 Mnie pytasz? Przecież wiesz, że nie jem mięsa.
 Aha.
Spotkałem się z Karolkiem. Piliśmy piwo na murku.
Był taki fajny słoneczny dzień.
 Dalej przed tobą udaje, że nie je mięsa?  spytał przy
drugim żywcu.
 Udaje.
 Przede mną udaje, że je tylko kurczaki.
 Dlaczego akurat kurczaki?
 Bo ja jem tylko kurczaki.
 To ci powiem, że ostatnio zniknęły mi z lodówki
kabanosy wieprzowe.
 Wcale mnie to nie dziwi.
 Nie?
 Nie. Wczoraj kupiłem jej kawałek wieprzowej kieł-
basy, bo twierdziła, że jest głodna. Zjadła. Najwidoczniej
zapomniała, że je tylko kurczaki.
Nie warto było tego komentować. Dalej piliśmy piwo
na murku. Nigdzie nam się nie spieszyło. On nie chciał
80
1304493
1304493
wracać do pustego domu, a ja nie chciałem wracać do %7ły-
letki.
Moda na frutarianizm minęła po tygodniu. Pizze i za-
piekanki nadal dyskretnie znikały z zamrażalnika, podob-
nie jak sery i wędliny z lodówki. Z powrotem przybierała
na wadze. Przy mnie dalej gryzła sałatę.
1304493
1304493
Nie może tak spać
Był to czas, kiedy z Karolkiem spotykaliśmy się niemal
codziennie. Fajnie się razem piło. Fajniej niż z %7łyletką.
Tyle, że w niej narastała podejrzliwość. Dziwiło ją, że
znikam sam i wracam pijany. Oczywiście dziwiło tylko
wówczas, gdy coś rejestrowała. Zazwyczaj nie zauważa-
ła, bo była pijana zanim wyszedłem z domu. I wciąż nie-
trzezwa, gdy wracałem.
 Może tak powiemy jej, że się spotykamy?  za-
proponował Karolek.
 E, tylko kłopoty z tego będą.
 Ale ja nie lubię kłamać.
 To chociaż wykręćmy jej jakiś numer  pomyśla-
łem sobie, że taka nieoczekiwana konfrontacja może prze-
rwać codzienną monotonię. Człowiek czasem miewa kre-
tyńskie pomysły.
Uradziliśmy, że zamiast sami pić piwo na murku w czwar-
tek napijemy się wszyscy razem. Ale spotkanie specjalnie
zaaranżujemy. Ona miała niczego nie wiedzieć.
Powiedziałem %7łyletce, że wyjeżdżam na dwa dni. Zo-
stawiłem jej zgrzewkę mocnej tatry i bolsa, trzy paczki
spike ów plus coś tam do jedzenia. Karolek miał jej za-
proponować, że spotkają się u niej, to znaczy u mnie. Naj-
82
1304493
1304493
nowsza wersja, jaką %7łyletka sprzedawała Karolkowi, była
taka, że nie mieszka już u cioci, ale wynajęła mieszka-
nie. %7łyje w nim sama, gdyż potrzebuje skupienia, malu-
je obraz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •