[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że w końcu na mnie spojrzał.  Za to, że sprawdzasz, co u mnie.
Staliśmy naprzeciwko siebie. W powietrzu dało się wyczuć
ogromne napięcie.
Przyjrzał mi się, wędrując wzrokiem po moim ciele. Lekko
zmarszczył czoło i zmrużył oczy.
 Co ty, u licha, włożyłaś, Vivian?  spytał cicho i ochryple.
Popatrzyłam na siebie. Stopy skierowałam do wewnątrz, a na
nogach miałam podkolanówki. Do tego biały T-shirt.
 Piżamkę  odpowiedziałam zalotnie.
Clark jęknął.
Słyszałam to już kiedyś. To był Nocny Clark.
Ośmielona wypchnęłam jedno biodro na bok. Zadziałało od
razu.
 Wiesz, że kiedy stoisz w ten sposób, pod światło, widzę, co
masz pod spodem?  Ponownie wpatrywał się w moje oczy.  Albo
raczej czego nie masz.
Zarumieniłam się. Położyłam rękę na ramieniu.
Przypomniałam sobie, że nie mam stanika. Przechyliłam głowę i
popatrzyłam na Clarka.
 Tak. Zdaję sobie z tego sprawę.
Ostrożnie przesunął się o krok w moją stronę. Również
zbliżyłam się o jeden krok, a potem bez wahania zrobiłam kolejny.
I jeszcze jeden.
Był tak wysoki, że kiedy się przy nim znalazłam, musiałam
wspiąć się na palce, by odgarnąć kosmyk włosów, który opadał mu
na czoło.
 Clark  szepnęłam, a on zamknął oczy. Ale wcześniej
uśmiechnął się tak słodko jak nigdy dotąd.
 Vivian  powiedział cicho i się nachylił. Powoli uniósł
dłonie do mojej twarzy. Nadal miał zamknięte oczy. Jego silne
palce zbliżały się do mojej skóry, a ja zastanawiałam się, gdzie
poczuję go najpierw. Miał tak duże dłonie, że objął całą moją
twarz. Zmniejszył dystans między nami i popatrzył na mnie
najcieplejszymi brązowymi oczami, jakie znam. Odbijało się w
nich przytulne światło kominka.
Teraz zaniesie mnie do łóżka, położy na kołdrze, wezmie w
objęcia i będzie się ze mną kochał przy dzwiękach anielskich
pieśni.
Ale w tym momencie zmienił się wyraz jego twarzy.
Wyglądał na lekko zmieszanego. Przeczesywał moje loki,
przesunął dłoń na tył mojej głowy i wyjął spomiędzy włosów&
zdzbło siana.
Popatrzył na nie z zaciekawieniem. Powędrował wzrokiem
za okno, które miałam za plecami. Dobiegł mnie huk silnika
ciężarówki Hanka.
Wiedziałam, że Clark składa wszystkie elementy układanki i
domyśla się, co mogło zajść w stodole. Jego twarz wyrażała złość i
ból. Do oczu napłynęły mi łzy.
Odsunął się ode mnie. Był wstrząśnięty. Cały zesztywniał.
 Taki głupi  wymamrotał. Pękło mi serce, kiedy spojrzałam
mu w oczy.
 Clark, nie. To nie tak, jak myślisz. Nic się&
 Oszczędz sobie, Viv. Nie chcę tego słuchać  wyrzucił z
siebie.
Wstrzymałam oddech i przyłożyłam dłoń do ust, słysząc
swoje imię.
 Nie  szepnęłam z przerażeniem.
 Dobrze zrozumiałaś.  Tak szybko ruszył w stronę drzwi,
że nie zdążyłam zareagować. Słyszałam rozwścieczony stukot jego
stóp, kiedy szedł przez dom, a potem zniknął za tylnymi drzwiami.
Opadłam na stary dywan. Czułam tylko pustkę, czarną dziurę
w sercu, bo tak bardzo zraniłam Clarka. To bez znaczenia, że
między mną a Hankiem do niczego nie doszło. Zabiło mnie to, że
bibliotekarz pomyślał, że coś się wydarzyło i że swoim
postępowaniem zadałam tyle bólu temu wspaniałemu, słodkiemu
mężczyznie.
Azy płynęły mi po twarzy, którą przed chwilą głaskały jego
piękne dłonie.
Cieszyłam się, że mogłam poczuć je na swojej skórze. Wiele
kobiet z dumą trzymałoby go za te ręce, z radością przyjmowałoby
ich dotyk i wiło się z rozkoszy pod jego wpływem. Pragnęłam
tego.
Co w takiej sytuacji zrobiłaby bohaterka książki?
Szlochałaby, zawodziła i krzyczała?
Może. Ale na pewno nie leżałaby zwinięta w kłębek na
podłodze. Raczej pokazałaby kochankowi łzy i zrobiłaby
wszystko, by jej wysłuchał.
Walczyłaby o swojego faceta.
W mgnieniu oka zerwałam się na nogi, przebiegłam przez
dom i tylnym wyjściem wypadłam na deszcz. Zbiegłam po
schodkach i wreszcie go dostrzegłam.
Stał przy samochodzie. Nie wsiadł do niego. Po prostu tam
sterczał.
W deszczu. Pośród błysków i grzmotów. W huku wiatru. Po
kostki w błocie. Stał.
W mocno zaciśniętej pięści trzymał kluczyki. Drugą dłoń
położył na dachu auta. Był już przemoczony. Wściekły. Ale nadal
stał.
 Clark!  wrzasnęłam. Odwrócił się. Przebiegłam przez
podwórko. Mokra. Wściekła.
 Wracaj do środka  powiedział, przekrzykując rozszalały
deszcz.
 Nie  odparłam, a on uderzył pięścią w dach samochodu. 
Najpierw mnie wysłuchaj.
 Wracaj. Do. Zrodka  powtórzył i zrobił krok w moją
stronę. Zdjął okulary z nosa i schował je do kieszeni marynarki. W
oczach miał szaleństwo. Włosy przylepiły mu się do twarzy.
Marynarka i koszula zupełnie przemokły. Wyglądał wspaniale.
Zrobiłam krok w jego stronę.
 Zmuś mnie.
Widziałam, że wrze z wściekłości. Równocześnie
wykonaliśmy krok do przodu. Otworzył usta, ale zakryłam je
dłonią, by nie kazał mi ponownie iść do domu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •