[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twiczyć, dając się swobodnie holować. Wtedy ponton posłużyłby jako platforma
dla wspinaczy, którzy. . .
 Nie. To zbyt niestabilne  stwierdził Gorow.
 Albo mogliby wziąć ze sobą ładunki wybuchowe i wysadzić fragment lodu,
tworząc półkę, z której bylibyśmy w stanie przeprowadzić dalszą część akcji.
Gorow potrząsnął głową.
 Nie. To wyjątkowo ryzykowny plan; coś w rodzaju próby uchwycenia się
pędzącego pociągu podczas jazdy na rowerze, aby zaoszczędzić sobie wysiłku
pedałowania. Lód oczywiście nie porusza się tak szybko jak pociąg, ale problemy
stwarza wzburzone morze i wiatr. Nikogo nie wyślę na tę samobójczą wyprawę.
Miejsce do przycumowania musi być gotowe, zanim pontony dopłyną do lodu.
 Co w takim razie robimy?
Gorow przetarł gogle wierzchem zmrożonej rękawicy. Jeszcze raz dokładnie
przyjrzał się klifowi przez lornetkę. W końcu rozkazał:
 Powiedzcie Timoszence, żeby nawiązał łączność z polarnikami z Edgeway.
 Rozkaz, kapitanie. Co ma im zakomunikować?
 Niech się dowie, gdzie jest zlokalizowana ich jaskinia. O ile znajduje się
w pobliżu zawietrznego brzegu góry. . . Hmm, może to nie będzie konieczne, ale
jeśli jest blisko strony zawietrznej, wówczas powinni ją natychmiast opuścić.
 Opuścić?  zapytał %7łuków.
 Chcę zobaczyć, czy będę w stanie stworzyć odpowiednie miejsce do przy-
157
cumowania, jeżeli za pomocą torpedy wysadzę podstawę klifu.
 Wyjdzcie już stąd wszyscy  nalegał Harry.  Muszę powiadomić Gu-
nvalda, co się tutaj dzieje. Wyniosę radio na zewnątrz, jak tylko z nim porozma-
wiam.
 Ale Larsson z pewnością słuchał wszystkich rozmów, które odbyłeś z Ro-
sjanami  powiedział Franz.
Harry pokiwał głową.
 Być może. Ale jeśli nie, to powinien poznać ich treść.
 Masz na to jeszcze tylko kilka minut  martwiła się Rita. Chwyciła go
za rękę, jakby chciała wyciągnąć go ze sobą z jaskini bez względu na jego ewen-
tualny opór. Ale natychmiast wyczuła, że miał jeszcze jeden, nawet ważniejszy
powód, dla którego pragnął skontaktować się z Gunvaldem, a przy tym nie chciał
ujawniać go przed innymi. Spojrzeli na siebie ze zrozumieniem.  Tylko kilka
minut  powiedziała Rita.  Pamiętaj. Nie zacznij z nim przypadkiem plotko-
wać o starych przyjaciółkach.
Harry uśmiechnął się.
 Nigdy nie miałem żadnych starych przyjaciółek.
 Tylko młode?
Do dyskusji włączył się Claude.
 Harry, naprawdę myślę, że nie powinieneś. . .
 Nic się nie martw. Obiecuję wyjść na zewnątrz na długo przed rozpoczę-
ciem całej tej strzelaniny. A teraz wszyscy wychodzcie. No, prędko.
Lodowa grota nie znajdowała się ani w pobliżu zawietrznej ściany góry, ani
w okolicy jej środka, gdzie według słów rosyjskiego łącznościowca miała ude-
rzyć torpeda. Niemniej jednak jednogłośnie postanowili przenieść się do pojaz-
dów śnieżnych. Wstrząs powstały w wyniku eksplozji z pewnością przemieści
się z jednego końca dryfującej wyspy na drugi i setki połączonych bloków lodu,
formujących sklepienie jaskini, mogły poddać się tej wibracji.
Gdy tylko pozostał sam, Harry ukląkł przy nadajniku i wezwał Gunvalda.
 Słyszę cię, Harry.  Głos Gunvalda był odległy, słaby i częściowo zagłu-
szony przez szum w eterze.
 Czy słuchałeś moich rozmów z Rosjanami?  zapytał Harry.
 Niewiele z nich mogłem usłyszeć. Na skutek sztormu występują silne za-
kłócenia, a poza tym z każdą minutą coraz bardziej oddalacie się ode mnie.
 Ale przynajmniej masz ogólny obraz sytuacji  powiedział Harry.  Nie
mam czasu rozmawiać na ten temat. Chcę cię prosić, żebyś coś dla mnie zrobił.
Coś, co prawdopodobnie, z moralnego punktu widzenia, uznasz za niewłaściwe.
Tak zwięzle, jak to tylko było możliwe, Harry opowiedział Gunvaldowi Lars-
sonowi o próbie zabicia Briana Dougherty ego, a następnie szybko wyjaśnił istotę
158
swojej prośby. Szwed był zaszokowany atakiem na Briana, jednak rozumiejąc po-
trzebę pośpiechu, nie pytał o dalsze szczegóły.
 To, co chcesz, abym zrobił, nie należy do rzeczy szczególnie przyjemnych
 przyznał Larsson  ale w tych okolicznościach. . .
Szum zagłuszył dalszy ciąg wypowiedzi.
Harry zaklął, spojrzał na wejście do jaskini, ponownie zwrócił się do mikro-
fonu i powiedział:
 Lepiej to powtórz. Nie zrozumiałem, co mówiłeś.
Przez szumy i trzaski przebijały się tylko strzępki stów: -. . . powiedziałem, że
w zaistniałych okolicznościach. . . wydaje się konieczne.
 Zrobisz to, prawda? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •