[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 tylko robiła się coraz mniejsza. W końcu zamigotała i znikła.
Przestaliśmy przyspieszać i automatycznie rozwinęły się drabinki sznurowe dla sta-
nu nieważkości, z cichym melodyjnym sygnałem, który wystarczył, aby zbudzić więk-
szość ludzi. Z niektórych kwater dobiegały głośniejsze dzwięki.
Już pięciokrotnie przeprowadzaliśmy ćwiczenia w stanie nieważkości, z czego dwu-
krotnie bez zapowiedzi, więc na razie nikt się nie przejął. Mniej lub bardziej ubrani lu-
dzie wypłynęli ze swoich kwater i zaczęli przemieszczać się do auli na powszechnie do-
stępnym poziomie.
Eloi Casi, rzezbiarz, był zupełnie ubrany, w roboczym fartuch pokrytym drzazgami.
 Co za pora na urządzanie ćwiczeń, Mandella. Usiłuję pracować.
 Chciałbym, żeby to były ćwiczenia.
Przepłynęliśmy obok niego.
 Co?
 Nie mamy zasilania. Nie mamy antymaterii. Nie mamy szans. Tylko tyle mogliśmy
powiedzieć zebranym w auli. Statek uzupełnił to kilkoma wynikami obliczeń.
 Właściwie powinniśmy wskoczyć do statków ratunkowych i wynieść się stąd
w cholerę  powiedziała Marygay.  Z każdą sekundą zwłoki oddalamy się o następ-
ne dwadzieścia cztery tysiące kilometrów.
109
 Podążamy z jedną ósmą prędkości światła  oznajmiłem.  Statek ratunkowy
porusza się znacznie wolniej. Dopiero za dziesięć lat zwolnimy do zera, a po następnych
czternastu wrócimy na Middle Finger.
 Po co się spieszyć?  powiedziała Alysa Bertram.  Antymateria może powrócić
równie tajemniczo, jak zniknęła.
 Tak  i co z tego?  zapytał Stephen Funk, stając przy mnie.  Czy będziemy
wtedy mogli na nią liczyć? A jeśli pozostanie przez kilka miesięcy, a potem zniknie na
dobre? Chcesz ryzykować dziesięć tysięcy lat hibernacji?
Antres 906 właśnie wszedł i unosił się tuż przy drzwiach. Spojrzałem w jego kierun-
ku, a on energicznie pokiwał głową.  Kto wie?
 Zgadzam się ze Stevem  powiedziałem.  Głosujemy? Ilu chce wsiąść na stat-
ki i wracać?
Nieco ponad połowa podniosła ręce do góry.
 Zaczekajcie chwilkę  przerwała Teresa Larson.  Do diabła, jeszcze nie zdąży-
łam napić się kawy, a wy chcecie, żebym wszystko zostawiła i wyniosła się stąd?
Nikt nie włożył tyle wysiłku co ona w ożywienie statku.
 Przykro mi, Tereso. Widziałem jednak jak antymateria znikała i nie widzę inne-
go wyjścia.
 Może to próba naszej wiary, Williamie. Chociaż ty, oczywiście, nie możesz tego
zrozumieć.
 Nie, nie mogę. Nie sądzę, żeby antymateria wróciła na swoje miejsce tylko dlate-
go, że szczerze i gorąco tego pragniemy.
 Te statki ratunkowe to śmiertelna pułapka  jęknął Eloy Mcabee.  Ilu ludzi
umiera w stanie hibernacji? Jeden na trzech, na czterech?
 Hibernacja daje ponad osiemdziesięcioprocentową szansę przeżycia  powie-
działem.  Szansę przetrwania na tym statku są równe zeru.
Diana przybliżyła się i unosiła obok mnie.
 Im mniej czasu pozostaniemy zahibernowani, tym większe są nadzieje na przeży-
cie. Teresa, napij się tej swojej kawy, ale potem przyjdz tu i stań w kolejce. Chcę jak naj-
szybciej zacząć przygotowywać ludzi.
 Już nie przyspieszamy  powiedziała Ami Larson.  Możemy zaczekać chwilę
i wszystko przemyśleć.
 W porządku. Siedzcie sobie i myślcie  rzuciła gniewnie Diana.  Ja chcę wy-
nieść się stąd, zanim zdarzy się coś jeszcze. Na przykład zanim zniknie powietrze.
Chcesz zastanawiać się nad tym, Ami? A może powiesz mi, że to nie może się zdarzyć?
 Jeśli naprawdę chcecie pozostać tu do ostatniej chwili  powiedziałem  nie
możecie oczekiwać, że Diana zostanie tu z wami.
 Mogą przygotować się sami, bez lekarza czy pielęgniarki  oświadczyła.  Jeśli
jednak coś pójdzie nie tak, umrą.
110
 We śnie  dodała Teresa.
 Nie wiadomo. Może zbudzisz się na chwilę, żeby się udusić. Nikt jeszcze nie opi-
sał, jak to się dzieje.
Zapadło nieprzyjazne milczenie, które przerwała Marygay. Trzymała notatnik.
 Podajcie mi nazwiska ludzi, którzy chcą polecieć pierwszym i drugim statkiem. To
sześćdziesiąt osób. Możecie zabrać prawie po trzy kilogramy rzeczy osobistych. Pierw-
sza grupa stawi się o dziesiątej.  Zwróciła się do Diany:  Jak długo potrwają przy-
gotowania?
 Zrodek przeczyszczający działa błyskawicznie. Lepiej usiąść na sedesie, zanim się
go zażyje.  Niektórzy zaśmiali się nerwowo.  Poważnie. Potem potrzeba pięć minut,
żeby podłączyć przewody. Ci z nas, którzy walczyli w wysokich przeciążeniach, zazwy-
czaj robili to w niecałą minutę. Jednak wyszliśmy z wprawy.
 I trochę się zestarzeliśmy. Tak więc druga grupa ma stawić się w południe?
 Tak będzie najlepiej. Niech nikt już niczego nie je i nie pije oprócz wody. Nie za-
żywajcie żadnych lekarstw bez porozumienia ze mną.
Notatnik zaczął krążyć wokół.
 Kiedy już zbiorę tych sześćdziesiąt nazwisk  powiedziała Marygay  ci, którzy
się wpisali, będą mogli odejść. Pózniej zaczniemy zbierać wpisy na statki trzy i cztery.
Ile osób postanawia tu zostać?
Dwadzieścia osób podniosło ręce w górę, niektórzy niechętnie. Myślę, że Paul Grey- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •