[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mallansohna...
- To nie nauczyłbyś się niczego. On żył w wieku 24, a Wieczność
uruchomiono dopiero pod koniec 27 Stulecia. Wynalezienie Pola to nie to
samo, co skonstruowanie Wieczności, wiesz przecież, a ludzie 24 wieku nie
mieli najmniejszego pojęcia, co oznacza odkrycie Mallansohna.
- Wyprzedził swoje pokolenie?
- W dużym stopniu. Nie tylko wynalazł Pole Czasowe, ale opisał
podstawowe związki, które umożliwiają Wieczność, i przepowiedział niemal
wszystkie jej aspekty, z wyjątkiem Zmiany Rzeczywistości. Również i tego
był już blisko... Ale zdaje się, że się zaraz zatrzymamy, Cooper. Wysiadaj
pierwszy.
Opuścili pojazd.
Nigdy przedtem Harlan nie widział, żeby Starszy Kalkulator Laban
Twissell się złościł. Ludzie mówili, że jest niedostępny jakimkolwiek
wzruszeniom, że jest bezdusznym funkcjonariuszem Wieczności do tego
stopnia, iż zapomniał dokładnie numeru swego ojczystego Stulecia. Mówili,
że we wczesnej młodości cierpiał na atrofię serca i że ma zamiast niego
malutki komputer, zupełnie podobny do modelu, który zawsze nosi w
kieszeni spodni.
Twissell nie robił nic, żeby zdementować tego rodzaju pogłoski. Wiele
ludzi uważało, że sam w gruncie rzeczy w nie wierzy.
Harlan, jeśli nawet przeraził się jego wybuchu, to przede wszystkim był
zdumiony faktem, że Twissell może okazywać gniew. Myślał, czy Twissell,
gdy już nieco dojdzie do siebie, nie będzie się czuł upokorzony, że zawiodło go
komputerowe serce, które okazało się jedynie nędznym narzędziem z mięśni i
zastawek, podległym wrażeniom.
Twissell mówił skrzeczącym, starczym głosem:
- Ojcze Czasie, chłopcze, czy ty jesteś członkiem Rady Wszechczasów? Ty
tutaj rządzisz? Ty mi mówisz, co mam robić, czy ja tobie? Czy ty wydajesz
dyspozycje na wszystkie podróże w Czasie w tej sekcji? Czy mamy teraz
wszyscy prosić ciebie o pozwolenie?
Przerywał sobie od czasu do czasu okrzykami w rodzaju:  Odpowiadaj!",
po czym kipiąc z gniewu wywrzaskiwał dalsze pytania. Na ostatku
Strona 27
Isaac Asimov - Koniec Wiecznosci
powiedział:
- Jeśli jeszcze raz pozwolisz sobie na coś podobnego, skieruję cię do
łatania instalacji, i to raz na zawsze. Zrozumiano?
Harlan odparł blady ze zdenerwowania:
- Nigdy mi nie mówiono, że Nowicjusza Coopera nie można zabierać do
kotła.
To wyjaśnienie bynajmniej nie zadowoliło Twissella.
- Co to za tłumaczenie oparte na podwójnym przeczeniu, człowieku?
Nigdy ci nie mówiono, żebyś go nie upijał, żebyś go nie ogolił do łysiny, nigdy
ci nie mówiono, żebyś go nie kłuł cyrklem. Ojcze Czasie, a co ci powiedziano,
żebyś z nim robił?
- Powiedziano mi, żebym go uczył historii Prymitywu.
- Więc rób to. I nic więcej! - Twissell rzucił na ziemię papierosa i
gwałtownie zmiażdżył go nogą, jakby to była twarz jego śmiertelnego
wroga.
- Chciałbym zwrócić uwagę, Kalkulatorze - odezwał się Harlan - że wiele
Stuleci poprzedzających bieżącą Rzeczywistość przypomina w pewnym
sensie specyficzne epoki Prymitywu pod takim czy innym względem. Moim
zamiarem było zabrać go do tych Czasów, oczywiście pod staranną kontrolą
przestrzenno-czasową. Miało to być coś w rodzaju wycieczki w teren.
- Co?! Czy nigdy nie zamierzasz, idioto, pytać mnie o pozwolenie? Dosyć
tego. Ucz go historii Prymitywu. %7ładnych wycieczek w teren. %7ładnych
doświadczeń laboratoryjnych. Następnym razem jeszcze wezmiesz się za
Zmiany Rzeczywistości tylko po to, żeby mu pokazać, jak to się robi.
Harlan oblizał suche wargi, wymamrotał z trudem, że się zgadza na
wszystko, i wreszcie pozwolono mu odejść...
Minęły dwa tygodnie, zanim jakoś się uspokoił po tej awanturze.
4. KALKULATOR
Harlan był dwa lata Technikiem, zanim ponownie wstąpił w 482
Stulecie, po raz pierwszy od chwili, gdy je opuścił z Twissełlem. Ledwie mógł
poznać tę epokę.
Ale epoka się nie zmieniła. To on się zmienił.
Dwuletni staż Technika to sprawa nie bez znaczenia. W pewnym sensie
wzrosło jego poczucie stabilizacji. Nie potrzebował już uczyć się nowego
języka, przyzwyczajać do nowych stylów ubierania i nowych sposobów życia
przy każdym nowym projekcie Obserwacji. Z drugiej strony wywołało to
pewnego rodzaju cofnięcie się w rozwoju. Niemal zapomniał, jak wygląda
koleżeństwo, które jednoczyło wszystkich pozostałych Specjalistów w
Wieczności.
Ale przede wszystkim rozwinęło się w nim poczucie siły, wynikające z
faktu, że jest Technikiem. Trzymał w ręku losy milionów ludzi, a jeśli musiał
Strona 28
Isaac Asimov - Koniec Wiecznosci
z tego powodu kroczyć samotnie, to przynajmniej mógł kroczyć dumnie.
Mógł też, patrząc chłodno na Aącznika przy biurku w 482 Stuleciu,
zaanonsować samego siebie urywanymi sylabami:
- Technik Andrew Harlan do Kalkulatora Finge'a w sprawie czasowego
przydziału do 482 - lekceważąc błysk oczu mężczyzny, przed którym stał.
To było to, co niektórzy nazywali  spojrzeniem technicznym" -szybkie
mimowolne zerknięcie na różowo-czerwony emblemat na ramieniu
Technika, a potem wyrazny wysiłek, żeby nie spojrzeć znowu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •