[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyszło na świat żywe dziecko, było jednak oczywiste, że pani B. umiera. Po
zakończeniu obchodu innych pacjentek lady Barrett wróciła na salę, gdzie zostawiła
panią B., aby się upewnić, czy może jeszcze w czymś jej pomóc. Oto, co pisze ona
sama:
Gdy weszłam na salę, pani B. wyciągnęła do mnie ręce i powiedziała: "Dziękuję,
dziękuję za to, co pani dla mnie zrobiła - za to, że pomogła pani dziecku. Czy to
chłopiec, czy dziewczynka?" A potem, ściskając mocno moją dłoń, dodała: "Proszę
mnie nie zostawiać, proszę nie odchodzić, dobrze?" Po paru minutach, gdy chirurg
mieszkający w szpitalu podał jej jakieś środki wzmacniające, leżała zapatrzona w
górę, w otwartą, jasno oświetloną przestrzeń sali, i nagle się odezwała: "Och,
proszę, nie pozwólcie, żeby się ściemniało, jest coraz ciemniej ... ciemniej i
ciemniej". Posłano po jej męża i matkę.
Nagle spojrzała uważnie w kąt sali i promienny uśmiech rozjaśnił całą jej twarz.
"Och, cudownie, cudownie", powiedziała. "Co jest cudowne?" spytałam. "To, co
widzę", odpowiedziała niskim, dzwięcznym głosem. "A co pani widzi?" "Cudowną
jasność, zachwycające istoty". Trudno opisać wrażenie realności, o której
świadczyła intensywność, z jaką chłonęła wizję. Nagle skupiła całą uwagę na
jednym punkcie i wykrzyknęła, niemal płacząc z radości: "Przecież to ojciec! Jakże
się cieszy, że przychodzę, jest uszczęśliwiony. Byłoby wspaniale, gdyby i W. [jej
mąż] też mógł przyjść!"
Przyniesiono jej dziecko, aby je mogła zobaczyć. Spojrzała na nie z ciekawością i
powiedziała: "Czy sądzicie, że powinnam zostać dla dobra dziecka?" Potem,
powróciwszy znów do swej wizji, rzekła: "Nie mogę, nie mogę zostać; gdybyście
mogli widzieć to, co ja, wiedzielibyście, że nie mogę zostać''.16
Ponieważ lady Barrett musiała wkrótce potem wyjść, opiekę nad panią B. przejęła
przełożona pielęgniarek, która uzupełniła opis lady Barrett:
Byłam tam tuż przed zgonem pani B., razem z jej mężem i matką. Mąż pochylał się
nad nią i coś do niej mówił, lecz odsunęła go, prosząc: "Och, nie zasłaniaj, to takie
piękne!" Potem, odwróciwszy się od niego w moim kierunku, gdyż byłam po drugiej
stronie łóżka, powiedziała:  Ale dlaczego tam jest Vida?" Miała na myśli swoją
siostrę, o której śmierci - przed trzema tygodniami - nikt jej nie powiadomił. Już po
wszystkim obecna przy tym matka pani B. powiedziała mi, tak jak wspomniałam, że
Vida to imię zmarłej siostry pani B., lecz ze względu na ciężki stan pani B.,
ukrywano przed nią chorobę i śmierć siostry.
[Podpisano] Miriam Castle
Przełożona pielęgniarek
Sprawą zasadniczą jest fakt, że pani B. jakby "widziała" za grobem swoją siostrę
Vidę, o której śmierci nikt jej nie mówił. Zostało to potwierdzone przez matkę pani
B., panią Mary Clark, która oświadczyła, że Vida, od paru lat inwalidka, zmarła
dokładnie na dwa tygodnie i cztery dni przed panią B.
Dr Kübler-Ross w swojej dÅ‚ugiej praktyce niesienia pomocy umierajÄ…cym
wielokrotnie spotykała się z podobnymi zjawiskami: jakby postrzegania istot spoza
grobu, przyjaciół lub krewnych, o których śmierci postrzegający nic nie wiedzieli.
Przytoczyła niemal anegdotyczny przykład pewnej amerykańskiej Indianki, którą
potrącił samochód:
Kierowca uciekł z miejsca wypadku na autostradzie, natomiast jakiś inny człowiek
zatrzymał swój samochód, żeby jej pomóc. Powiedziała mu spokojnie, że nic nie
może dla niej zrobić, mógłby tylko któregoś dnia podjechać do indiańskiego
rezerwatu, około siedmiuset mil od miejsca wypadku, gdzie mieszka jej matka. Ma
wiadomość dla matki i może któregoś dnia mógłby jej tę wiadomość przekazać.
Miał powiedzieć matce, że wszystko dobrze, a nawet że jest bardzo szczęśliwa, bo
już spotkała się ze swoim tatą. Wyrzekłszy te słowa, umarła na rękach
nieznajomego.17
Jak pisze dr Kübler-Ross. nieznajomy zboczyÅ‚ o siedemset mil, odwiedziÅ‚ matkÄ™
dziewczyny i dowiedział się, że ojciec młodej Indianki zmarł z powodu choroby
wieńcowej godzinę przed śmiercią córki w wypadku samochodowym.
Szczególne wrażenie robiÄ… relacje dr Kübler-Ross z obserwacji umierajÄ…cych
dzieci, które wraz z członkami rodziny były ofiarami tragicznych wypadków
samochodowych, co niestety zdarza się częsty w Stanach Zjednoczonych w czasie
weekendów, 4 lipca, w dniu Zwięta Pracy. Nawiązując do takich właśnie sytuacji,
kiedy zmarÅ‚ych i umierajÄ…cych przewozi siÄ™ do różnych szpitali, dr Kübler-Ross
pisze:
Postawiłam sobie za zadanie czuwać przy ciężko poranionych dzieciach, ponieważ
im poświęcam szczególną uwagę. Zdając sobie sprawę, że znikąd nie miały
informacji, kto ani ile osób z ich rodziny zginęło... byłam zdumiona, że zawsze
wiedziały, kto umarł przed nimi. Siedziałam przy nich, patrzyłam na nie w milczeniu,
czasem trzymałam za rękę, obserwowałam ich niepokój i często na krótko przed
śmiercią widziałam spokój i pogodę, które są zawsze złowróżbnym znakiem. W tym
momencie pytałam, czy chcą i mogą podzielić się ze mną tym, czego doznają.
Mówiły tymi samymi lub podobnymi słowami: "Wszystko w porządku. Mama i Peter
już na mnie czekają".18
Dr Kübler-Ross wyjaÅ›nia, iż ona już wiedziaÅ‚a, że matka dziecka zginęła w
wypadku samochodowym, lecz nic nie było jej wiadomo na temat owego dziecka,
Petera. I dalej:
Wkrótce zadzwoniono do mnie ze szpitala dziecięcego z wiadomością, że Peter [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •