[ Pobierz całość w formacie PDF ]
plątaniną linii, cyfr i dziwnych oznaczeń. Dla Jannisa była to partytura
potężnego koncertu, odgrywanego dniem i nocą na wszystkich szerokościach
geograficznych. Jednak im bardziej się w ten koncert wsłuchiwał, tym więcej
wyłapywał fałszywych nut.
Niedawno kupione promy towarowe, z silnikami o imponującej
mocy, powinny obsługiwać najtrudniejsze trasy. Tymczasem pływały z
niewielkim obciążeniem po relatywnie spokojnym basenie Morza Zród-
ziemnego. Pewnie dlatego, że robiły wrażenie, a Starvos ponad wszystko
lubił imponować. Wystarczyło przenieść te statki na północ, puścić je w
długie, oceaniczne rejsy z największym załadunkiem, a do Europy spro-
wadzić mniejsze, starsze jednostki, by oszczędności na paliwie sięgnęły
milionów euro. A gdyby w dodatku zróżnicować ofertę, rozszerzyć zakres
usług...
43
R
L
T
Skoncentrowany, wsłuchany w rytmy morza i w zgiełk
największych portów handlowych świata, zupełnie stracił rachubę czasu.
Kiedy rozległ się sygnał internetowego komunikatora, drgnął jak człowiek
wyrwany z transu. Za oknami zapadał już zmrok, a w okienku migała
wiadomość, że na rozmowę czeka niejaki Tristan Sabinę. Jannis sięgnął do
podręcznego barku, który skrupulatna gospodyni zdążyła już zaopatrzyć, i
nalał sobie brandy. Potem rozsiadł się wygodnie w fotelu i włączył
komunikator.
Co słychać na dalekiej północy? zagadnął Tristan. Udało ci się,
póki co, przeżyć?
Nie, zamarzłem. Jannis skrzywił się komicznie i zasalutował
przyjacielowi szklaneczką złocistego trunku. Na szczęście w niebie serwują
niezłą brandy.
Poszedłeś do nieba? Przyjaciel parsknął śmiechem. Z twoją
kartoteką?
Jannis i Tristan przyjaznili się od czasów licealnych. W elitarnej,
szwajcarskiej szkole z internatem uczniów kwaterowano w trzyosobowych
pokojach. Jannis zamieszkał razem z Tristanem i Guillermo de la Cruz. Choć
chłopcy pochodzili z różnych części Europy, już po kilku tygodniach
stanowili zgraną paczkę. Wybrykom tej trójki szacowne grono pedagogiczne
zawdzięczało niejeden siwy włos na skroni, ale Tristan, Gui i Jannis maturę
zdali z wyróżnieniem i zapisali się w historii szkoły jako jedni z
najzdolniejszych uczniów. Choć po szkole każdy poszedł w swoją stronę, ich
przyjazń trwała i rozwijała się w najlepsze. Gdy mieli po dwadzieścia lat i
sztubackie psoty przestały im wystarczać, założyli wspólny biznes sieć
ekskluzywnych nocnych klubów zwanych Momentami. Już po roku Moment
w Paryżu, Moment w Rzymie i Moment w Atenach zdobyły wielką
44
R
L
T
popularność. Zyski pozwoliły na otwarcie kolejnych Momentów, w najwięk-
szych miastach Europy, a potem także i poza jej granicami. Czas mijał, a
Momenty trwały, przynosząc trzem właścicielom rozgłos i bardzo konkretne
dochody.
%7łarty na bok. Na ekranie komputera otworzyło się kolejne okno i do
rozmowy dołączył Gui. Powiedz nam, czy znalazłeś młodego Takisa.
Znalazłem. Jannis wypił solidny łyk brandy.
No i...? ponaglił go Tristan. Jak wypadło spotkanie?
Sam nie wiem, jak to ująć. Powiedziałem jego matce, że chłopiec
dziedziczy Takis Shipping, więc jestem zobowiązany zadbać o jego edukację,
a to oznacza, że wystąpię o prawo do opieki nad nim i zabiorę go na Mykonos.
Przez chwilę myślałem, że kobieta rzuci się na mnie i wydrapie mi oczy. I
wtedy... oświadczyłem się jej.
Widzę, że wy, Grecy, w sprawach miłosnych macie naprawdę
oryginalne upodobania zarechotał Tristan.
Tu nie chodzi o sprawy miłosne uciął Jannis, nagle rozezlony.
Dowcip przyjaciela w ogóle nie przypadł mu do gustu. Najważniejszy jest
mój obowiązek wobec rodziny i przyszłość chłopca. A jego matka...
Tak twierdzisz, i może nawet sam w to wierzysz głos Gui był
spokojny i wyważony ale z tego, co mówisz, jasno wynika, że tak naprawdę
najważniejsza jest ona.
Czy ja dobrze pamiętam, że chodzi o tę Amerykankę, która kilka lat
temu niańczyła dziewczynki Stavrosa? upewnił się Tristan. Opowiedz
nam o niej. Szczegóły mile widziane.
Nie licz na to warknął Jannis. Wypił kolejny łyk brandy, popatrzył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]