[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ale Isla wiedziała, że jego oczy pozostają smutne, czuła
monotonię jego ruchów i marzyła o tym, by mogła
zrobić lub powiedzieć coś, co poprawiłoby mu nastrój.
Docklands było nową dzielnicą i ani Isla, ani tak-
sówkarz nigdy tam nie byli. Dobrą chwilę krążyli po
głównej ulicy Melways, zanim znalezli wreszcie
miejsce, którego szukali.
 Dalej pójdzie pani pieszo, kochana!  stwierdził
taksówkarz, spoglądając na zatłoczony deptak.  Wie
pani, dokąd pani idzie?
 Nie bardzo  odparła.  Ale dam sobie radę.
Nie spiesząc się, szła ulicą. Lubiła, gdy Sav był przy
niej, gdyż nie znosiła wchodzić sama do zatłoczonych
restauracji. Mimo że poślubiła wiecznie zajętego leka-
rza, nie zdążyła się jeszcze do tego przyzwyczaić.
 Tutaj, Isla!  powitał ją głośny okrzyk Jayne,
gdy stanęła w progu.
Z wdzięcznością minęła ochroniarza i kolejkę lu-
WYZNANIE DOKTORA 83
dzi czekających na wolny stolik, kierując się w stronę
najgłośniejszego towarzystwa w lokalu. Wyglądało to
raczej jak połączenie wieczorów panieńskiego i ka-
walerskiego niż spotkanie po pracy, ale taka właśnie
była niepisana zasada spotkań personelu ich oddzia-
łu. Stres związany z tak wymagającą pracą sprawiał,
że czas wolny traktowano bardzo poważnie, a dobre
jedzenie, wino i spora dawka czarnego humoru były
nieodłącznym elementem tych spotkań.
 A gdzie Sav?  spytała Jayne, podając Isli kieli-
szek.
 Wkrótce powinien nadejść.  Upiła łyk i dodała
z przekąsem:  Oczywiście, jeżeli nic się nie wydarzy.
 Co my byśmy bez niego zrobili!  Heath powie-
dział to z taką ironią w głosie, że nawet uśmiech nie
zdołał tego ukryć, a Isla poczuła dziwny ucisk w żo-
łądku, kiedy w geście toastu wzniósł kieliszek.
Zorientowała się, że musiał pić już przed przyj-
ściem tutaj albo szybko nadrabiał stracony czas, co
chwila dając kelnerowi znak, by napełnił mu kieli-
szek. Zakrapiany wieczór przestał nagle być aż tak
pociągający, a zapach czosnku dochodzący z kuchni
sprawił, że Isli zrobiło się niedobrze. Postanowiła, że
ominie tę kolejkę i zamiast wina poprosiła kelnera
o dzbanek wody i dużą szklankę coli.
 A co sądzisz o nas?
 Wszyscy są wspaniali  wykrztusiła i zmusiła
się do uśmiechu, marząc, by ten siedzący przed nią,
okropny facet zniknął.  Naprawdę.
 Z pewnością jakoś nas już znałaś.  Przez cały
czas Heath bacznie się jej przyglądał.  Wystarczyło
jedynie dopasować imiona do twarzy.
84 CAROL MARINELLI
 Nie rozumiem.  Isla zmarszczyła brwi.
 Sav na pewno opowiadał ci o nas. Jayne, dosko-
nała, przyjazna, lecz odrobinę wścibska pielęgniarka,
Jordan, lekarz specjalista, na którym można polegać,
choć czasami brakuje mu pewności siebie, no i oczy-
wiście Heath.  Zaśmiał się głośno.  Już sobie wyob-
rażam, co ci o mnie naopowiadał. Więc?
 Więc co?  Isla zdenerwowała się, że Heath
próbuje wciągnąć ją w swoją grę.
 Tak sobie mnie wyobrażałaś? Czy ja jestem aż
tak arogancki i niekompetentny, jak opowiadał Sav?
 Heath!  przerwała mu Jayne, wyczuwając wi-
szące w powietrzu napięcie.  To miał być fajny
wieczór...
 W porządku, Jayne.  Isla podniosła rękę
w uspokajającym geście. Nie chciała, by ktokolwiek
stawał w jej obronie. Zbyt wiele w życiu przeszła, by
przejmować się pierwszym lepszym wrednym ty-
pem.  Wbrew temu, co myślisz, Heath, nie jesteś
głównym tematem naszych rozmów. Tak się składa,
że poza oddziałem mamy własne życie.
Patrzyła, jak Heath sączy drinka, i marzyła o tym,
by już na zawsze dał jej spokój.
 Sama wyrabiam sobie o ludziach zdanie, Heath
 dodała, mierząc go wzrokiem.  Czy jesteś arogan-
cki? Owszem  stwierdziła delikatnie, lecz dobitnie.
 Niekompetentny? To się jeszcze okaże.
 Przyszedł Sav.  Atmosfera znacznie się ożywi-
ła, kiedy parę osób obwieściło jego przybycie. Isla
spojrzała z wdzięcznością w stronę drzwi.
Przewyższał wszystkich o głowę. Jego ciemne
włosy były obcięte trochę inaczej niż dotąd, ale jak
WYZNANIE DOKTORA 85
zwykle elegancko i schludnie. Wpadł do domu, by się
przebrać, i teraz zamiast szortów miał na sobie czarne
dżinsy i białą koszulkę, która chyba była nowa. Był
najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego w życiu wi-
działa, a z pokrytych nagłym rumieńcem policzków
koleżanek wnioskowała, że nie jest w swej opinii
odosobniona.
 Złożyliśmy już zamówienie!  oznajmiła Lydia,
jedna z młodszych pielęgniarek, kiedy Sav usiadł
obok Isli, całując ją na powitanie.  Wszystko w du-
żych ilościach. Czeka nas prawdziwa uczta.
 Zwietnie  odparł Sav, uśmiechając się do kel-
nerki, która zorientowawszy się, że właśnie pojawiła
się dusza towarzystwa, stała się nagle bardzo gorliwa.
 Poprosimy szampana  dodał Sav  i może jakieś
przystawki na początek.
Był to doskonały pomysł. Wkrótce na ich stole
pojawiły się grube i ciepłe kawałki tureckiego chleba,
w niczym nie przypominające kiepskich podróbek
z supermarketu. Były nasączone czosnkiem i sokiem
z cytryny, toteż niektórzy aż jęczeli z zachwytu,
rozkoszując się ich smakiem.
 Zostaw sobie miejsce na danie główne  pora-
dził Sav, ale Isla pokręciła głową.
 Nie ma nic lepszego niż to.
 Błąd!
Im głośniej robiło się przy ich stole, tym jedzenie
stawało się smaczniejsze. Klopsiki z kurczaka znala-
zły się na pierwszym miejscu listy przysmaków Isli, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •