[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Twoją?
- A niby czyją? Sąsiadów? - zakpił. - Oczywiście, że moją. Bez
obawy, to normalni ludzie.
Cory zaniemówiła. Serce gwałtownie przyspieszyło rytm, lecz
szybko zdławiła niedorzeczną iskierkę nadziei. Miała ochotę zapytać,
czy zapoznaje z bliskimi wszystkie sympatie, ale sama sobie od-
powiedziała, że pewnie tak.
- W niedzielę przypadają sześćdziesiąte urodziny mamy - dodał
Nick od niechcenia.
- Dlaczego mnie nie uprzedziłeś? Przygotowałabym prezent i
kartkę z życzeniami.
- Nie zależy jej na prezentach - odparł Nick z typowo męską
nonszalancją.
- Każdy lubi upominki - napomniała go Cory surowym tonem. -
Kupiłeś jej coś?
- Jutro zapytam, co by chciała. Może coś do domu?
86
R S
- Jasne, na przykład przepiękny odkurzacz. Typowo męskie
podejście - zadrwiła bezlitośnie. Stoicki spokój Nicka wyprowadził ją
z równowagi. - Nie przyszło ci do głowy, że każda kobieta woli coś
osobistego? Czy kiedykolwiek dostała od ciebie kwiaty, książkę,
czekoladki czy coś do ubrania?
- Ubrania? - powtórzył z wyrazną niechęcią, jakby usłyszał coś
nieprzyzwoitego. - Oczywiście, że nie. Ale podarowałem jej całe
mnóstwo kwiatów i słodyczy.
- Przypuszczam, że przyjmowała je z wielką radością.
- Tak, jak wszystko, co jej przynoszę. W końcu liczy się pamięć.
Cory załamała ręce, ale nie skomentowała ostatniej uwagi.
Wiedziała z doświadczenia, że mężczyzni zwykle używają tej
wymówki, by ograniczyć do minimum wysiłek związany z wyborem
prezentu.
- Jutro pojedziemy po zakupy. Wybierzemy razem coś od ciebie
i coś ode mnie - zarządziła nieznoszącym sprzeciwu głosem. -
Opowiedz coś o niej. Jaka jest, co lubi?
- Jak każda kobieta - rzucił niedbale.
Cory miała ochotę go udusić. Nick chyba wyczuł jej
niezadowolenie, bo dodał:
- Rodzice stanowili dwa przeciwieństwa. Ciągle się kłócili, ale
kochali nad życie. Nam, dzieciom, również okazywali wiele miłości.
Ojciec, wzięty prawnik, stateczny, uczciwy, o konserwatywnych
poglądach, twierdził, że los podarował mu buntowniczkę, żeby nie
wpadł w samozadowolenie. Gdy poznał mamę, pracowała w ośrodku
87
R S
pomocy dla zwierząt, ale po urodzeniu dzieci zrezygnowała z pracy.
Weszła w rolę żony i matki z wielką radością. Gdy moja najmłodsza
siostra poszła do szkoły, mama zrealizowała swoje największe
marzenie - zaczęła malować. Nadal odnosi sukcesy - sprzedaje obrazy
na terenie całego kraju. Gdy podrośliśmy, powróciła do opieki nad
zwierzętami, lecz w mniejszym niż poprzednio zakresie. Działa też
społecznie na rzecz miejscowego kościoła - zakończył, brawurowo
wyprzedzając inne auto.
Cory przez chwilę przetrawiała uzyskane informacje. Poruszył ją
ciepły ton w głosie Nicka, gdy wspominał ojca. Nie przypuszczała, że
był prawnikiem, sądziła, że przedsiębiorcą, jak syn. Ogarnął ją
natomiast lęk przed spotkaniem z opisaną superkobietą. Z ociąganiem
spytała o siostry, z góry przekonana, że nie wytrzyma porównania z
kolejnymi członkami utalentowanej, kochającej rodziny.
- Rosie ma trzydzieści lat, jest podobna do ojca. Wyszła za mąż
w wieku osiemnastu lat za miłość ze szkolnej ławy. Ma dwoje dzieci:
dziesięcioletniego Roberta i ośmioletnią Caroline. Pełni rolę
gospodyni domowej z wielką pasją i zaangażowaniem. Jenny ma
dwadzieścia osiem lat. Od osiemnastego do dwudziestego trzeciego
roku życia przewędrowała świat z plecakiem. Potem poślubiła artystę,
właściciela pracowni ceramicznej. Cztery miesiące po ślubie wydała
na świat blizniaczki, na szczęście kilka lat po śmierci taty. Gdyby żył,
chybaby ją wyklął za niemoralne prowadzenie - dodał z figlarnym
uśmieszkiem. - W Boże Narodzenie dziewczynki skończą trzy lata.
88
R S
Kiedy nadali im imiona Peach i Pears*, mama, Rosie i Geoff o
mało nie zemdleli. Niemniej jednak trudno byłoby znalezć bardziej
kochającą ciocię i wujka niż moja siostra i szwagier.
* Brzoskwinia i Gruszka
- A co ty myślałeś?
- Nic. Jenny o mało nie umarła przy porodzie z powodu
krwotoku. Dziękowałem Bogu, że cała trójka przeżyła. Mogłaby je
nazwać nawet Dynią i Cukinią.
- Ja nie widzę nic gorszącego w owocowych imionach, skoro
kwiatowe nikogo nie rażą - odparła Cory z przekornym uśmiechem.
- Widzę, że odziedziczyłaś poglądy bohemy. Przy tak
niekonwencjonalnym sposobie myślenia nie zdziwiłoby mnie, gdybyś
nazwała swoje dzieci Kapustą czy Karczochem - zażartował Nick.
Uśmiech zgasł na ustach Cory.
- Nie planuję potomstwa - odparła po dość długim milczeniu.
%7łałowała, że poruszyła temat, który rozproszył ciepłą atmosferę.
- Może i lepiej, skoro miałabyś je w taki sposób wyposażyć -
ciągnął Nick lekkim tonem, jakby nie dostrzegł zmiany nastroju.
Mimo że sportowe auto pokonało prawie trzysta kilometrów w
zawrotnym tempie, dotarli na wybrzeże już po ciemku. Cory przez
całą drogę dręczył nieokreślony lęk, nie tyle przed spędzeniem nocy
pod jednym dachem, co przed tym, co wnętrze powie o właścicielu.
89
R S
Londyńskie mieszkanie nie mówiło nic, ale też Nick traktował je jak
biuro, a nie jak miejsce zamieszkania.
Niebo pociemniało, wzeszły pierwsze gwiazdy, gdy skręcili z
pięknej alei w wiejską drogę, niemal ścieżkę, prowadzącą wzdłuż
szeregu willi w zadbanych ogrodach. Dalej przejechali kilkaset
metrów w niezabudowanym terenie. Z jednej strony widok zasłaniał
kamienny mur, z drugiej rozciągały się łąki, naznaczone białymi
punkcikami pasących się w oddali owiec. Półokrągłe zakończenie
muru zamykało dalszą drogę. Nick zatrzymał samochód, otworzył
automatyczną bramę z kutego żelaza. Gdy przejeżdżali przez teren
posiadłości pomiędzy klombami, Cory usiłowała sobie wyobrazić
dom. Wkrótce ujrzała wśród wysokich kasztanowców kamienną
budowlę krytą strzechą. W oprawionych w ołów oknach paliło się
światło. Nick zahamował przed okazałymi, kamiennymi schodami.
- Dobrze, że Rosie zostawiła zapalone światła. Zawsze przed
moim przyjazdem napełnia lodówkę po brzegi.
- Jak tu pięknie - westchnęła Cory z autentycznym zachwytem.
Błękitne oczy Nicka rozbłysły radością.
- Pokochałem ten dom od pierwszego wejrzenia. Zbudowano go
w 1703 roku. Z czasem dodawano pewne detale. Chodz, obejrzysz go
w środku.
Wnętrze dorównywało urodą fasadzie. Podłogi całego parteru z
dębowego drewna w ciepłym odcieniu pokrywały wielkie dywany.
Umeblowanie przestronnego salonu z widokiem na ogród na tyłach
stanowiły miękkie sofy, stoliki do kawy, regał z książkami na całą
90
R S
ścianę oraz ogromny kominek ze zgromadzonym obok zapasem
drewna. Jadalnię, wielki pokój śniadaniowy oraz kuchnię w wiejskim
stylu urządzono z równie wielkim smakiem. Drewniane schody
wiodły na piętro, do czterech dwuosobowych sypialni z łazienkami
dla gości oraz jednej dla pana domu, utrzymanej w różnych
odcieniach brązu. Gdy wkroczyli do tej ostatniej, Cory zaparło dech
na widok olbrzymiego łoża, jakby zaprojektowanego do miłosnych
rozkoszy. Prowadziły do niego trzy pokryte dywanem stopnie na całą
długość łóżka. Stosy miękkich poduszek wprost zapraszały do grze-
chu. Gdy wyobraziła sobie piękności, które tu nocowały, mankamenty
jej własnej urody takie jak zbyt obfita pupa czy ledwie widoczne
dołeczki w górnych partiach ud urosły do monstrualnych rozmiarów.
Podczas gdy Nick obserwował jej twarz z rosnącym rozbawieniem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •