[ Pobierz całość w formacie PDF ]

posiłkiem, przygotowanym przez Rosę.
Przed zmierzchem niebo było blade, prawie opalizujące.
Słońce wkrótce miało skryć się za horyzontem i kolory
stopniowo bladły, przechodząc w szarości.
O tej porze zapalały się lampy uliczne i mrugały kolorowe
neony zawieszone na wysokich budynkach miasta. O tej porze
dnia powietrze stawało się nieruchome, a pozostałość dnia
była niezauważalnie zakrywana ciemnością nocy.
Teraz właśnie Franko leci do Melbourne. Za dwie godziny
powinien być w domu.
Czy mu dalej na niej zależy? Tak prawdziwie?
Franko zastał ją nad laptopem. Przeszedł przez pokój i
dotknął jej ramienia.
- Cześć. - Schylił się i pocałował ją w czoło. Spojrzała i
napotkała jego ciemne oczy.
- Właśnie... czekałam na ciebie. Uśmiechnął się,
- Poczekaj jeszcze trochę, pójdę tylko wziąć prysznic.
Dotknął lekko palcem czubka jej nosa, a pózniej odwrócił
się i poszedł do łazienki.
Gianna wyłączyła laptop.
Weszła do sypialni w momencie, gdy Franko owinięty
ręcznikiem wychodził spod prysznica.
Przez chwilę powietrze zatrzymało się w jej płucach i nie
mogła się poruszyć.
Zmieszne, szydziła z siebie. Spała z nim, dzieliła z nim
intymne chwile i była taka niepewna i zawstydzona. Czy to
ma sens?
- Biurko jest przepiękne. Dziękuję.
- Chodz tutaj.
Ale nie mogła się ruszyć.
Przez chwilę po prostu na nią patrzył, a pózniej podszedł
do niej. Dotknął delikatnie palcem jej ust
- Chcę, żebyś powiedział mi o Famke.
- Dzwoniła dzisiaj. - To było stwierdzenie, a nie pytanie. -
Pozwól mi zgadnąć... powiedziała, że biurko kupiłem dla niej,
jako prezent?
- Tak.
Spojrzenie Franka stwardniało.
- To niebezpieczna kobieta.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem. Wziął jej twarz w
swoje ręce.
- Przysięgam ci na grób mojej matki, że nic nie ma
między mną a Famke z wyjątkiem tego, co jest w jej głowie.
Jeśli jeszcze raz do ciebie zadzwoni...
- Potrafię sama sobie z nią poradzić. Przycisnął usta do jej
czoła.
- Nie mam co do tego wątpliwości. Wziął ją na ręce i
zaniósł do łóżka.
ROZDZIAA JEDENASTY
Obiad miał być podany w sali balowej miejskiego hotelu.
Po nim miało się odbyć spotkanie z pisarzem o
międzynarodowej sławie i rozmowa o jego ostatniej książce.
Wieczór zapowiadał się interesująco. Część ceny biletów
autor przeznaczył na cele charytatywne.
Gianna ubrała się na tę okazję bardzo starannie. Włożyła
elegancką wieczorową suknię z kwiecistego jedwabnego
szyfonu. Zrobiła staranny makijaż. W uszach miała kolczyki z
brylantami, a na ręce pasującą do nich bransoletkę. Komplet
stanowiła wieczorowa torebka i oczywiście szpilki.
- Najpierw wstąpimy po Anamarię, a pózniej po Santa -
mówiła do Franka, schodząc z nim po schodach. - Dzisiejszy
gość jest ulubionym auto - rem Anamarii.
- Anamaria i Santo... razem? Wieczór będzie zabawny i
interesujący.
- Może powinniśmy posadzić ich oddzielnie -
zasugerowała Gianna, gdy wsiedli już do mercedesa.
- Myślisz, że to zrobiłoby jakąś różnicę? Oczywiście, że
nie, przyznała w duchu.
Goście przeszli z westybulu do sali balowej, w której
ustawione były stoły.
- Wina, moja droga?
Anamaria rzuciła wyniosłe spojrzenie.
- Już kelner zadba o to.
- Czy widzisz jakiegoś w zasięgu wzroku?
- Nie bądz taki niecierpliwy.
- Lubisz mi mówić, jak mam się zachowywać. staruszko.
- Nie wiem, dlaczego musisz być tutaj. - Anamaria
skrzywiła się i zacisnęła usta, widząc jego szelmowski
uśmiech.
- %7łeby cię pilnować.
- Zrób coś - powiedziała cicho Gianna do Franka.
- A co sugerujesz?
- Może zakleić im usta? - powiedziała kpiącym tonem.
- Wkrótce się uspokoją.
- Nie liczyłabym na to.
Teraz zapanowała chwila ciszy, ponieważ Anamaria
zaczęła rozmawiać z najbliższymi sąsiadami od swojej strony,
to samo zrobił Santo.
W tym momencie pojawił się na scenie mistrz ceremonii,
który opowiedział o znanym autorze.
- O czasie - oznajmił Santo, kiedy kelner postawił
przystawki na ich stole.
- Niepoprawny człowiek - powiedziała Anamaria i posłała
mu spojrzenie, które mogło zabić.
Santo uśmiechnął się.
Główne danie podane zostało zgodnie z planem i zjedli je
w spokoju.
Gianna rozejrzała się po sali balowej i w pewnym
momencie mignęła jej znajoma głowa. Famke siedziała przy
innym stole, w towarzystwie jakiegoś mężczyzny.
Na podium pojawił się ponownie mistrz ceremonii i zaczął
mówić o pisarzu i o bestsellerach, które wyszły spod jego
pióra.
Entuzjastyczne oklaski powitały mężczyznę w średnim
wieku, który z profesjonalną łatwością wziął do ręki mikrofon.
W dowcipnych słowach snuł opowieść o swojej drodze do
sławy i fortuny.
Po deserze serwowana była kawa, a następnie goście
kupowali ostatnią książkę autora i każdy z nich starał się o
autograf.
- Czy dołączymy się do nich? - spytała Anamaria.
Kolejka stawała się coraz dłuższa.
- Możemy - odparła Gianna. - Ja postaram się o książkę
dla ciebie.
- Dziękuję.
Doszła do końca kolejki kilka sekund przed Famke.
- Przypadek czy następna konfrontacja?
To ostatnie, pomyślała sceptycznie. Nie może być inaczej.
Tego potrzebuje na ukoronowanie wieczoru!
- Kiedy dotrze do ciebie prawda? - spytała aktorka bez
wstępu.
- Może powinnaś sobie zadać to pytanie? Kolejka
przesunęła się o kilka kroków. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •