[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- 73 -
S
R
Podał Oliwii kieliszek, ostentacyjnie taksując wzrokiem każdą wypukłość
jej sylwetki. Rzuciła mu dumne spojrzenie znad arystokratycznego nosa. Co on
sobie myśli? %7łe jest pierwszą lepszą dziewczyną, którą Adam sobie poderwał na
jedną noc?
- To ci dobrze zrobi - zauważył ze śmiechem starszy mężczyzna, pełen
uznania dla Oliwii. Spojrzała na niego wyniośle, ale nie dał się zbić z tropu. -
Myślę, że młoda dama nie jest zupełnie pewna, czy nas lubi - lekko rozbawiony
zwrócił się do Adama.
Adam także się roześmiał i przyciągnął Oliwię do siebie władczym
gestem, kładąc rękę na jej szczupłym biodrze, co w oczach młodego księgowego
wywołało błysk zazdrości. Popijała brandy, nie oponując przeciwko tej
poufałości. Jego bliskość, jak zawsze, przyspieszyła bicie jej serca.
- Musiałem do pewnego stopnia posłużyć się przymusem, by ją tu
przywiezć - wyjaśnił łagodnym tonem. - I myślę, że mi jeszcze tego nie
wybaczyła.
- Więc chyba powinniśmy wyjaśnić, dlaczego tutaj panią zaprosiliśmy? -
stwierdził Harry przechodząc przez pokój.
Pociągnął sznur, odsuwając długą czerwoną kotarę. Ukazało się okno,
które wychodziło na położone niżej pomieszczenie. Wiedziona nieodpartą
ciekawością pozwoliła Adamowi podprowadzić się bliżej.
Nigdy nie była ciekawa, jak wygląda wnętrze klubu hazardowego. Teraz
już wiedziała. Było to długie, słabo oświetlone pomieszczenie, chociaż nad
każdym stołem do gry paliły się lampy, a w powietrzu unosił się dym z cygar.
W środku znajdowały się trzy rulety, a po bokach stoły do gry w karty.
Wszędzie panował tłok. Przy jednym ze stołów z ruletką śmiano się, jakby
zgromadzeni tam ludzie doskonale się bawili, ale poza tym dla każdego było
jasne, że hazard jest bardzo poważną sprawą. Nawet przez szybę Oliwia
wyczuwała napięcie, towarzyszące przechodzeniu z rąk do rąk olbrzymich sum.
- 74 -
S
R
Hazardowi oddawali się niemal wyłącznie mężczyzni, których ubrania
świadczyły o finansowym statusie tak jasno, jak zaparkowane na zewnątrz
samochody. Kilka obecnych tam młodych i pięknych kobiet sprawiało wrażenie
drogich rekwizytów. Przystojni byli także krupierzy i kelnerki, których skąpe
czarne kostiumy miały zapewnić gościom maksimum rozrywki.
Oliwia patrzyła na to wszystko z niesmakiem. Miejsce, w którym
mężczyzni oddawali się najgorszym nałogom. Cóż takiego ważnego miała tutaj
zobaczyć? Nagle jakiś mężczyzna siedzący przy stole, gdzie grano w karty,
odwrócił lekko głowę i aż zaparło jej dech. Richard!
Szarpnęła się do tyłu, ale Adam nie pozwolił jej odejść.
- Spokojnie, przez tę szybę nie może cię zobaczyć - wyjaśnił.
Przytrzymał Oliwię, żeby zobaczyła, jak Richard pstryknął palcami,
przywołując jedną z kelnerek. Długonoga blondynka o obfitych kształtach pode-
szła i zaczęła wdzięczyć się do niego, mrugając rzęsami. Richard wpatrywał się
w to, co miała do zaoferowania, jakby rozważał możliwość kupna. Dziewczyna
wyciągnęła rękę i zdjęła mu z ramienia wyimaginowaną nitkę, a on przyjął tę
poufałość z wyraznym zadowoleniem. Gdy odwróciła się, by pójść po
zamówionego drinka, poklepał ją po pośladku.
Oliwia poczuła zawrót głowy i oparła się o Adama. Doprowadził ją do
barku i posadził na stołku. Wpatrywała się w niego, kompletnie oszołomiona.
Czy to, co zobaczyła, było jego diabelską sztuczką, czy rzeczywiście był tam
Richard?
Adam dolał jej brandy, którą wypiła jednym haustem. Alkohol palił ją w
przełyku, ale jakby powstrzymał łomot serca. Obrzuciła Adama gniewnym
spojrzeniem.
- To dlatego mnie tutaj przywiozłeś? Skinął głową, patrząc jej prosto w
oczy.
- Po co? - zapytała. Ogarnęła ją wściekłość, że jeszcze raz dała mu się
wciągnąć w grę, w której była pionkiem. - Czego, według ciebie, ma to
- 75 -
S
R
dowodzić? A więc bywa od czasu do czasu w kasynie, ale ty, najwidoczniej,
także.
- Wiedziałaś, że tu jest?
- Nie... ale... - broniła się rozpaczliwie. - Czy to ma jakiekolwiek
znaczenie? Nie musi mi się opowiadać z każdego kroku.
- Utrzymujecie bardzo liberalny związek - zauważył z sarkazmem.
- Nie próbuj mi wmawiać, że Richard rujnuje finanse spółki, żeby spłacać
długi karciane - powiedziała z pogardą. - Znam wszystkie liczby, każdy
kontrakt. Wiedziałabym, gdyby coś było nie w porządku.
- Nie wiem, czy robi coś nielegalnie. Jeszcze nie wiem. Po prostu
pomyślałem sobie, że powinnaś wiedzieć, iż twój nieoceniony Richard nie jest
cnotliwym, zapracowanym, oddanym narzeczonym, za jakiego chce uchodzić.
Uświadomiła sobie z niechęcią, że to prawda. Jednak nie chciała, by
Adam uznał się za zwycięzcę.
- Odwiez mnie do domu - zażądała, wstając ze stołka.
- Zwietnie - zgodził się bez dyskusji. - Dobranoc, Harry. Dziękuję za
informację.
- Nie ma sprawy - odparł starszy facet, ściskając mu na pożegnanie rękę. -
Jaki będzie twój następny ruch?
- Myślę, że poczekam i zobaczę, co on zrobi - odparł ponuro Adam.
- Trudno przewidzieć - ostrzegł Harry. - Jeśli chcesz, dam ci do ochrony
dwóch moich chłopaków.
- Dzięki - Adam z uśmiechem potrząsnął głową.
- Ale sądzę, że nie będę miał problemów.
- Jak chcesz - Harry wzruszył ramionami. - Jeśli zmienisz zdanie, daj mi
znać.
Oliwia spoglądała na nich ze zdziwieniem. O czym oni mówią, do licha?
Czyżby insynuowali, iż Richard jest niebezpieczny? To po prostu śmieszne.
- 76 -
S
R
Richard nigdy nie zachowywał się porywczo. Był najdelikatniejszym
człowiekiem, jakiego znała.
Oczywiście, kiedy go tutaj zobaczyła, była zaszokowana... Ale dlaczego
nie miałby się trochę rozerwać, jeśli miał na to ochotę? Dużo pracował, zbyt
dużo - często o tym myślała. Więc nie da Adamowi po sobie poznać, że
przeżywa wątpliwości i jest zmieszana.
Gdy podszedł do niej Harry, była zaskoczona, że w jego oczach nie było
ani odrobiny cynizmu. Skinął głową w stronę Adama.
- Wie pani, można mu ufać - powiedział poważnie. - Proszę mi wierzyć,
od chwili gdy go spotkałem, mam pewność, że znam jednego uczciwego
człowieka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •