[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ich żony, lecz to mego pana nazwano Królewskim Kronikarzem.
Miał długie, piękne dłonie, które niemalże leniwie nakazały mi iść przed nim.
Wreszcie dotarłem do końca placu; podszczypywania i razy wreszcie dobiegły końca.
Oddychając płytko, maszerowałem przez puste ulice, przy których stały małe tawerny,
sklepiki i kramy. Panowała tu wyjątkowa cisza. Zrozumiałem, że wszyscy są na placu.
Nie było słychać nic poza odgłosem moich stóp na kamiennych kocich łbach i raz"nym
stukotem butów mego pana za moimi plecami. Szedł bardzo blisko mnie. Tak blisko, że
niemal czułem, jak ociera się o moje pośladki. Potem, zaskoczony, po-
62
czułem mocne uderzenie rzemienia i usłyszałem jego niski głos tuż przy moim uchu:
 Podnoś wysoko kolana, a głowę trzymaj dumnie i wysoko.
Natychmiast się wyprostowałem, zaskoczony, że pozwoliłem
sobie na chwilę zapomnienia. Mój członek naprężył się pomimo zmęczenia, które czułem w
nogach. Znowu wyobraziłem go sobie  tę zdumiewająco gładką, młodą twarz, lśniące białe
włosy i wspaniałe aksamitne szaty.
Uliczka wiła się, kręciła i stawała coraz węższa, coraz ciemniejsza, domy zdawały się stać
coraz bliżej siebie. Zaczerwieniłem się, kiedy z naprzeciwka podeszła do nas para
wieśniaków
 młodzieniec z dziewczyną  ubranych w czyste, wykrochma-
lone ubrania; przyjrzeli mi się uważnie. Słyszałem swój ciężki
oddech odbijający się echem od ścian. Staruszek, który siedział
na stołku przy drzwiach, spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
Skórzany pas trafił mnie znowu w chwili, kiedy para zrównała się z nami; usłyszałem, jak
młody mężczyzna śmieje się do siebie i mruczy cicho:
 Piękny, silny niewolnik, panie.
Dlaczego starałem się maszerować tak szybko? Trzymać głowę tak wysoko? Dlaczego znowu
czułem dawny lęk? Różyczka płonęła takim buntem, kiedy zadawała te pytania! Myślałem o
jej gorącej płci przywierającej tak odważnie do mego członka. To wszystko i głos mego pana
rozkazujący mi iść dalej, szybciej
 doprowadzały mnie do szału.
 Zatrzymaj się  usłyszałem nagle polecenie i poczułem
dłoń na ramieniu, zmuszającą mnie do zatrzymania się w pół
kroku i odwrócenia twarzą do mego pana. Znowu zobaczyłem
te ogromne, ocienione, błękitne oczy z czarnymi zrenicami oraz
duże usta bez s'ladu okrucieństwa czy złośliwości. Przed nami
pojawiło się kilka mrocznych kształtów i poczułem, jak coś we
mnie zamiera, kiedy przystanęli, żeby się nam przyjrzeć.
 Nikt nigdy nie uczył cię, jak należy maszerować, nie
prawdaż?  spytał i uniósł mój podbródek tak wysoko, że aż
jęknąłem i ze wszystkich sił powstrzymałem się, żeby mu się
nie wyrwać. Nie miałem odwagi odpowiedzieć.  Cóż, nie
63
martw się. Ja cię nauczę.  Zmusił mnie do klęknięcia na ulicy. Ujął moją twarz w obie
dłonie, mimo że w prawej nadal trzymał skórzany pas, i uniósł ją ku sobie.
Czułem się bezradny i zawstydzony, kiedy tak nań patrzyłem. Nieopodal słyszałem głosy i
śmiechy młodzieńców. Zmusił mnie do pochylenia się w przód, dopóki nie dotknąłem
wybrzuszenia w jego spodniach, które skrywało nabrzmiały członek, a wtedy żarliwie
przycisnąłem doń usta. Ożył pod moim dotykiem. Poczułem, jak moje własne biodra
zaczynają drgać i usiłowałem się opanować. Drżałem na całym ciele. Jego członek pulsował
pod materiałem niczym bijące serce. Trzej młodzi wieśniacy zbliżali się do nas.
Dlaczego mamy być posłuszni? Czyż nie prościej jest być posłusznym? Te pytania dręczyły
mnie bez ustanku.
 A teraz wstań i ruszaj się szybciej, kiedy ci każę. I unoś kolana jak najwyżej 
powiedział, a ja odwróciłem się i wstałem; pas trzepnął mnie po udzie. Kiedy ruszyłem przed
siebie, trzej młodzieńcy przesunęli się w bok, lecz czułem na sobie ich wzrok; byli to prości
wieśniacy w zgrzebnych ubraniach. Pas spadał na mnie szybkimi, bolesnymi razami.
Nieposłuszny książę strącony niżej niż najprostsze wiejskie obiboki; niewolnik, z którym
każdy może robić, co mu się żywnie podoba.
Ociekałem potem; było mi gorąco, lecz zebrałem w sobie wszystkie siły, żeby maszerować
tak, jak mi kazał. Rzemień smagał moje kostki i kolana, a potem boleśnie trzasnął mnie w
pośladki.
Co też takiego odpowiedziałem Różyczce? %7łe nie przyjechałem do wioski po to, żeby znowu
być nieposłusznym. Ale o co mi chodziło? Znacznie łatwiej jest być posłusznym. Czułem już [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •