[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pieprzyć, Molly, nie żenić. Niestety, twój tatuś dowiedział się o nas i nie pozostawił mi wyboru...
- To nieprawda, dlaczego kłamiesz? Mój ojciec nie miał pojęcia, że się z tobą spotykałam do dnia, kiedy powiedziałam
mu o naszym ślubie. Nie patrz na mnie jak na idiotkę! Mówię ci, że wcześniej nic nie wiedział! Doskonale pamiętam, był
kompletnie zaskoczony! Nie wymyśliłam sobie tego.
Louey zaśmiał się kpiąco, z politowaniem. Jego śmiech zmroził Molly do szpiku kości.
- To kłamstwo! - powtórzyła. Nie miała już siły. Czy w jej życiu nic nie było takie, jak sądziła? - Teraz, po tych
wszystkich latach kłamiesz, żeby mnie zranić.
- Jasne, słodka Molly, oczywiście! Twój stary kazał nas śledzić, prawie ód samego początku. Nie wiedziałaś o tym, co?
Naturalnie że nie. Tak, jego ludzie nie spuszczali mnie z oka, a wszystko po to, aby chronić Molly przed zaćpanym
gwiazdorem. Najprawdopodobniej wiedział nawet, kiedy straciłaś ze mną dziewictwo, i to co do minuty. Następnego dnia
złożył mi wizytę. Dopiero wtedy trafiło do mnie, kim on w rzeczywistości jest.
- Nie kłamiesz? Mój ojciec zmusił cię, żebyś mi się oświadczył?!
- Nie sądzisz chyba, że zależało mi na żonie, co? Daj spokój, Molly, chyba nawet ty nie jesteś na tyle głupia! Zawsze
lubiłem świeże, chętne dziewczynki, a ty patrzyłaś we mnie jak w obraz. Nie miałem zamiaru odmawiać sobie takiej
przyjemności. Odrobina cierpliwości, kilka gierek i sama wlazłaś do łóżka. Chciałem być twoim pierwszym, jasne. Od
zawsze mam słabość do dziewic, więc zrobiłem to, ale następnego ranka, zaraz po twoim wyjściu, w drzwiach stanął
szanowny tatuś. - Louey wzruszył ramionami. - Pamiętam jednego z jego goryli, tego, któremu jakiś czas pózniej ktoś
odstrzelił łeb. Miał wielkie ręce. Złapał mnie nimi za szyję i podniósł wysoko. Potem twój tatuś poinstruował mnie, jak
ma wyglądać nasza przyszłość. Miałem ci się oświadczyć, szczerze i z przekonaniem. Ostrzegł też, że jeżeli nie
dochowam wierności jego córce, oszpeci mnie i nikt więcej nawet na mnie nie spojrzy. Uwierzyłem mu.
- Byłeś bardzo szczery - powiedziała Molly, zastanawiając się, jak to możliwe, że zdołała wydobyć z gardła jakieś
słowa. - Doskonale pamiętam tamten wieczór... Ale przecież po naszym ślubie również sypiałeś z wieloma kobietami...
Louey niedbale wzruszył ramionami.
- A co miałem zrobić? Nie byłaś już pełną entuzjazmu panienką. W końcu zadzwoniłem do twojego ojca i przyznałem
mu się, że robię skoki na bok. Powiedziałem, że ty nie jesteś tym specjalnie zainteresowana.
Roześmiał się. Molly nie mogła w to uwierzyć, ale on naprawdę się śmiał.
- Tatuś udzielił mi pozwolenia - dodał. - Przykazał mi tylko, żebym był dyskretny.
Upokorzenie i wściekłość wezbrały w Molly wielką falą. Wzięła zamach i wymierzyła mu mocny cios w brzuch. Louey
ze świstem wypuścił powietrze z płuc, jęknął i zgiął się wpół.
- Ty draniu - powiedziała cicho. - Ty skończony draniu! Jesteś zdolny do wszystkiego, co? Jesteś jedynym mężczyzną,
z którym spałam, więc nie mam skali porównawczej, ale posłuchaj mnie teraz uważnie - nigdy nie było mi z tobą dobrze,
nigdy! Z tego, co słyszałam od innych kobiet, wynika, że w seksie jesteś równie prymitywny i ograniczony jak w życiu, a
ja kupowałam to, ponieważ nie przyszło mi do głowy, że mogłabym spodziewać się czegoś więcej. Masz w sobie tylko
chciwość i egoizm. I trochę sprytu, dzięki któremu szybko pojąłeś, że mój ojciec zmiótłby cię z powierzchni ziemi,
gdybyś nie był mu posłuszny. Kazałeś porwać Emmę, prawda? Zrobiłeś to, bo przecież zawsze potrzebujesz pieniędzy!
Wiedziałeś, że to Mason zapłaci za jej uwolnienie, ale w gruncie rzeczy wcale cię nie interesowało, od kogo dostaniesz
forsę! - Przerwała na chwilę, ciężko dysząc. Nagle uderzyła się otwartą dłonią w czoło. - Jak mogłam być taka głupia?!
Wcale nie chciałeś, żeby angażował się w to mój ojciec. To ja miałam zapłacić okup! Uznałeś, że w ten sposób po prostu
odzyskasz swoje pieniądze! Nie sądziłam, że to zrobiłeś, ale teraz zmieniłam zdanie. Nie masz żadnych wielkich długów,
o nie. Kazałeś ją porwać, żeby położyć łapę na forsie. - Znowu walnęła go w brzuch. - I zleciłeś to zadanie zboczeńcowi,
pedofilowi! Zrobiłeś to własnej córce! Co z ciebie za człowiek, na miłość boską?!
Wymierzyła mu kolejny cios, po którym Louey z trudem się wyprostował.
- Nie - wykrztusił. - Nie zrobiłem tego... Nie bij mnie więcej,
Molly... Pamiętasz, jak sprałem cię trzy lata temu? Jeżeli nie przestaniesz, teraz też się nie zawaham...
- Tylko spróbuj, glizdo - warknęła. - Tylko spróbuj!
Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale jedynie potrząsnęła głową i odeszła.
Ramsey przez długą chwilę stał bez ruchu. Ludzie potrafili ranić się nawzajem na tyle sposobów... Teraz on, sędzia
Ramsey Hunt, szybko podszedł do Loueya Santery, który usiłował odzyskać oddech, zerkając to na Gunthera, to na
własne stopy.
- Cześć, Louey, jak ci leci?
Louey z wysiłkiem podniósł głowę.
- Czego chcesz, kutasie?
Ramsey obdarzył go pogodnym uśmiechem.
- Molly zdrowo ci przylała. Wiedziałem, że jest silna, ale to była po prostu jatka. Musiałeś ją mocno wkurzyć.
- Molly jest odważna, kiedy za drzwiami czeka tatuś albo jeden z jego goryli. Wiesz, co zrobiłby ze mną Gunther,
gdybym na nią dmuchnął? Nie mogłem nic zrobić...
Wciąż z tym samym uśmiechem na ustach Ramsey chwycił Loueya za przód koszuli, wyprostował go i posłał prawy
sierpowy prosto w szczękę. Louey zawył boleśnie i szarpnął się do tyłu. Ramsey rozluznił uścisk i Louey z rozpędu
wyrżnął plecami o ścianę.
- Kawał drania z ciebie, wiesz? - powiedział spokojnie Ramsey. - Teraz będziesz miał się nad czym zastanawiać. Nie
mogę się już doczekać, kiedy znikniesz mi z oczu. Molly ma rację - Mason rzeczywiście lada chwila straci cierpliwość. A
kiedy to się stanie, będziesz martwy, chłopcze.
- Jesteś pieprzonym sędzią, skurwysynu, zapomniałeś o tym?! Zobacz, jaki z ciebie przedstawiciel systemu
sprawiedliwości! Oskarżę cię o pobicie, słowo daję! Postaram się, żeby zabronili ci wykonywania zawodu! Ja cię jeszcze
dorwę!
- Może zechcesz dorwać mnie od razu, co? Czekam, Louey. Jeżeli przyjdzie ci ochota jeszcze się trochę poszturchać,
jestem na twoje usługi. - Ramsey pokręcił głową. - Wszystko wskazuje na to, że wynająłeś zboczeńca, by porwał twoją
córkę. Jestem skłonny przypuszczać, że nie wiedziałeś, komu płacisz, ale z tego widać, jaki z ciebie mądrala. Jeśli okaże
się, że rzeczywiście to zrobiłeś, pójdziesz za kratki. Kto wie, może spotkamy się w sali sądowej.
- Pracujesz w San Francisco, idioto!
- To prawda, ale mam wielu przyjaciół wśród sędziów. - Ramsey ruszył do swego pokoju, pogwizdując cicho. -
Spokojnej nocy, Louey. Ranek nadejdzie szybciej, niż się spodziewasz.
Ramsey wszedł do sypialni. Nie zapalając światła, wyciągnął się na łóżku i wbił wzrok w pogrążony w mroku sufit. Czy
Louey rzeczywiście zorganizował porwanie Emmy? Jeszcze w tej chwili wydawało mu się to zupełnie
nieprawdopodobne. Z drugiej strony było oczywiste, że Louey nie kieruje się w życiu żadnymi zasadami moralnymi...
- Słyszałeś wszystko, prawda?
Ramsey usiadł gwałtownie.
- Molly? Co tu robisz? I w dodatku po ciemku?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]