[ Pobierz całość w formacie PDF ]
namówić Kena Mogula, \eby zatrudnił ją przy filmie!
Z wyrazem absolutnej obojętności na twarzy Blair wskazała na kąt, w którym
siedziała Vanessa z prywatną butelką Stolicznej, radośnie podpisując roczniki wszystkim
młodszym uczniom, którzy uwa\ali, \e jest niemo\ebnie odlotowa.
- Vanesso Marigold Abrams! - krzyknęła Serena i popędziła przez salę, zostawiając
swojego niby - chłopaka.
Nate stał przed Blair i lordem Marcusem, wtulonymi w siebie w fotelu. Trzymał ręce
w kieszeniach i czul się jak ostatni palant.
- Jak było? - zapytał lord Marcus, wyciągając dłoń, \eby przywitać się z Nate'em.
Nate nie wiedział, kto wie o wstrzymaniu jego dyplomu i nie bardzo miał ochotę o
tym rozmawiać.
- Cieszę się, \e mam to za sobą - wymamrotał.
Marcus wyglądał na większego, ni\ go zapamiętał, i chocia\ był to facet, Nate potrafił
docenić, \e lord był naprawdę przystojny. Blair miała fart.
- Tak samo i ja się czuję - stwierdziła Blair z dziarskim uśmiechem.
Wyciągnęła rękę i od niechcenia pogłaskała Marcusa po opalonym, umięśnionym
karku, popisując się tym. jak swobodnie rozmawia jej się z Nate'em, podczas gdy siedzi na
kolanach lorda.
Nate o\ywił się nagle, gdy przypomniał sobie, dlaczego w ogóle zjawił się na
imprezie.
- Blair, mo\emy chwilę porozmawiać? - zapytał. Miał wra\enie, jakby wybełkotał bla
bla ble bla?
To zawsze Blair była tą w potrzebie, jeśli chodziło o ich wieczne rozstania i zejścia.
Było więc dla niej całkiem nowym doświadczeniem, zobaczyć, jak Nate krą\y wokół niej,
zakłopotany i trochę zdesperowany, z jakimś pakunkiem pod pachą. Zastanawiała się, czy
chce jej dać prezent. Bóg jeden wie, \e dała mu dość prezentów w czasie, gdy byli razem, a
on rzadko kiedy ofiarował jej coś poza kwiatami, kiedy ju\ na to wpadł.
- Nigdzie nie odchodz, zaraz wracam - mruknęła do Marcusa.
Ześlizgnęła się z jego kolan, rzucając mu zmysłowe spojrzenie, które mówiło:
Wytrzymam jeszcze z pół godziny na tej imprezie, a potem zedrę z ciebie ubranie . Ruszyła
za Nate'em do względnie spokojnego kąta sali, starając się wyglądać na zniecierpliwioną i
obojętną, podczas gdy serce waliło jej jak szalone - nie zdziwiłaby się, gdy było je widać pod
jej bardzo prześwitującą kremową halką.
Nate wyciągnął spod pachy pakunek - zwiniętą na pół granatową, papierową torbę
Gap. Blair była zbulwersowana. Kupił jej prezent w Gap?
- Proszę - mruknął, wyciągając coś z torby i wręczając jej.
Blair natychmiast to rozpoznała - ciemnozielony kaszmirowy sweter w serek, który
podarowała mu ponad rok temu.
- Ale ty uwielbiasz ten sweter - \achnęła się, macając lewy rękaw w poszukiwaniu
złotego serduszka. Zaszyła je tam, nim dała mu sweter, \eby zawsze nosił jej serce przy sobie.
Nie znalazła go. Pomacała prawy rękaw, chocia\ była absolutnie pewna, \e zaszyła je w
lewym. Nic. Gdzie ono się. do cholery, podziało?
- Po prostu uwa\am, \e nie powinienem go zatrzymywać - odparł powa\nie Nate.
Zamrugał, starając się powstrzymać łzy. Zastanawiał się, czy Blair pamięta o złotym
serduszku, które teraz le\ało w szklanej turkusowej popielniczce w kształcie \aglówki -
przypomnienie o ich skończonym związku.
Hej, a mo\e powinien pogadać z Lesem Bestem na temat męskiej wody kolońskiej -
Azy Nate'a!
- To tylko sweter - upierała się Blair, nic z tego nie rozumiejąc. Dlaczego Nate nie
mógłby być normalny i z okazji ukończenia szkoły dać jej nudnej bransoletki od Tiffany'ego,
czy coś takiego? Czy w ten sposób chciał ją przeprosić. Czy mo\e odzyskać? Có\, trochę na
to za pózno.
- Proszę, zatrzymaj go.
- Nie mogę - wydusił Nate.
śałował, \e nie mo\e zwierzyć się Blair, opowiedzieć, jak poło\ył sprawę z
dyplomem, jak w ogóle wszystko schrzanił. Ale Nate nigdy wcześniej tak naprawdę nie
zwierzał się Blair, i teraz był raczej kiepski moment, \eby zacząć.
- Jak chcesz.
Zło\yła starannie sweter i poło\yła na granatowym fotelu obok. Oparła ręce na
biodrach, zdecydowana nie okazać wahania. Teraz miała nowego chłopaka. O wiele, wiele
lepszego.
- To wszystko?
Nate skinął głową. Potem zrobił krok w przód, zamknął szmaragdowe oczy i
pocałował Blair ostro\nie w gładki, miękki policzek. Znowu otworzył oczy.
- Moje gratulacje - mruknął i odszedł.
Blair stała przez chwilę z ramionami skrzy\owanymi na piersi, ignorując szepty
kole\anek z klasy. To tylko sweter - powtarzała sobie w duchu.
Aha. Jasne.
przypomnij mi, jak bardzo cię kocham
Dan przyszedł na imprezę do Blair w ciemnozielonym szkolnym krawacie. Chciał
wyglądać jak najlepiej, gdy oznajmi Vanessie, \e na jakiś czas odło\ył pójście do Evergreen i
\e chce spędzić najbli\szy rok, a najlepiej resztę \ycia, właśnie z nią. Jak tylko zajechali na
imprezę, Jenny poszła prosto do baru po kieliszek szampana. Dan natomiast stał jak wryty
przy drzwiach z naręczem czerwonych ró\, sparali\owany widokiem Vanessy, która
wyglądała olśniewająco w seksownej sukience z głębokim dekoltem i modnych sandałach na
koturnie. Miała zaró\owione policzki i iskierki w brązowych oczach, gdy gawędziła z Sereną
van der Woodsen. Serena wyglądała jak zwykłe ślicznie, z kaskadą jasnych włosów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]