[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- I co stwierdziła ta pani doświadczona pomocnica? - kpił Philby.
- Ze dziewczyna nigdy nie miała mężczyzny. Adwokat spojrzał ukradkiem na Karola. Karol
przytaknął nieznacznym ruchem głowy. Mimo to Philby powiedział:
- Dziwne. Bardzo dziwne. Bo wbrew fachowej opinii owej Feby Ayres, urzędowy lekarz
stwierdził, że Fanny Hill utraciła cnotę i to całkiem niedawno, przed dwoma dniami najwyżej.
Madame Brown trzęsąc się ze strachu, skierowała wzrok na Karola i zapytała błagalnie:
- Przedwczoraj z rana w salonie pan z nią - coś... robił? Bo tylko to jest możliwe...
55
- Nawet nie próbowałem - roześmiał się młodzieniec bezczelnie. - Dziewczyna ani trochę nie
przypadła mi do gustu. Jest dla mnie za młoda i wyglądała głupio z tym jej płaczem. W moim
wieku lubi się starsze, bardziej doświadczone, które rozumieją się na robocie i znają różne
sposoby. Poznać było od razu, że ta początkuje w zawodzie. Nie zamierzałem stać się jej
nauczycielem. Taka przyjemność nie jest dla mnie warta złamanego grosza. Podałem jej więc
adres, bo mam dobre serce, i wyszedłem. Więcej jej nie widziałem, dopóki mecenas nie
zwrócił się do mnie w tej sprawie.
- A jednak fakt pozostaje faktem - powiedział Philby. - Fanny Hill wbrew zapewnieniom
madame Brown nie jest już dziewicą. Więc nioże utraciła cnotę w czasie ucieczki nadziewając
się na sztachety ogrodzenia? Tym tylko wykrętem mogłaby pani bronić się
79
przed sądem. Bo inna możliwość nie istnieje - mrugnął znacząco do Karola.
- To sprawa jest w sądzie? - zatkała madame.
- Tak. Dzisiaj z rana złożyłem oskarżenie. Przyszedłem tu, aby zbadać wszystkie okoliczności.
Zeznania dziewczyny nie mogą mi wystarczyć. Chcę być bezwzględnie sprawiedliwy i poznać
całą prawdę.
- Przysięgam na Boga, że jestem niewinna! - rozpłakała się pani Brown. - Błagam o litość!
Może dałoby się jeszcze coś zrobić? Przecież nie może pan mnie tak niszczyć za nic, za winy,
których nie popełniłam! I miej pan litość nad tymi biednymi dziewczętami, które u mnie
pracują. Bez mojej opieki będą musiały wyjść na ulicę, na róg, pod latarnię. Kochają mnie jak
rodzoną matkę.
Adwokat Philby spojrzał na nią uważnie i jak gdyby zawahał się z odpowiedzią. Długą chwilę
zastanawiał się nad czymś, po czym podjął trochę łagodniej:
- Niech pani nie płacze. Nie lubię łez u kobiet... Sprawa jest paskudna, ale istnieją pewne
okoliczności... choćby właśnie przyszłość tych dziewcząt, a szczególnie wesołej Mary, która mi
tyle obiecywała... Z drugiej strony publiczny skandal nie przyniósłby nikomu pożytku: ani
wysoko postawionym klientom pani, którzy mogliby zostać ujawnieni w toku procesu, ani
samej Fanny Hill, która z takim rozgłosem nie znalazłaby sobie męża. Poza tym wyrok
skazujący nie załatałby jej cnoty... Muszę jeszcze pomyśleć.
- Drogi, kochany mecenasie! - zawołała madame z budzącą się nadzieją. - Czy nie dałoby się
wycofać sprawy z sądu? Wierzę, że mógłby pan to zrobić, gdyby tylko zechciał.
- Wycofać można by było - zaczął z wolna chytry lis. - Ale to szalenie trudne, związane ze
staraniami, no i... znacznymi kosztami...
- Jeśli chodzi o koszty - oświadczyła prędko - pokryję je wszystkie z radością i wdzięcznością.
Proszę tylko powiedzieć, ile?
- Gdzieś około pięciu funtów szterlingów - obliczył Philby. - Oprócz tego moje utracone
honorarium, które obiecała mi Francis Hill: - jeszcze trzy funty. Dalej honorarium, które należy
mi się od pani za to, że przekonam dziewczynę, iż nie warto jej zaczynać procesu: -
powiedzmy, cztery funty.
56
- Razem dwanaście - podsumowała pani Brown. Wyciągnęła plik banknotów z szuflady i
odliczyła pieniądze.- Proszę, drogi mecenasie - położyła je na stole.
- Zaraz, zaraz - powstrzymał ją Philby. - To jeszcze nie wszystko...
-Więc ile jeszcze? Chętnie dopłacę-powiedziała w obawie; że adwokat może się rozmyślić.
80
- Co się tyczy kosztów, to wszystko. Pani podpisze mi jeszcze oświadczenie, że również nie
ma pani żadnych pretensji materialnych do Fanny Hill. Bo po umorzeniu procesu mogłaby
pani z zemsty oskarżyć ją, na przykład, że coś pani ukradła z domu i dlatego uciekła, lub
zażądać zwrotu kosztów utrzymania i strojów, które pani jeJ sprawiła. Dalej: dziewczyna
złożyła pani swoje oszczędności. Pani mi je zwróci. Wreszcie wyda mi pani wszystkie jej
rzeczy, które przywiozła ze wsi.
- Naturalnie, kochany mecenasie! Każę Marcie zaraz wszystko zapakować do kosza. I jeszcze
na dowód, że nic do Fanny nie mam, dodam w prezencie kilka sukien jej miary. Aby tylko był
spokój. Abym tylko mogła dalej pracować...
Adwokat sporządził odpowiedni dokument, który madame skwapliwie podpisała, po czym dla
uczczenia pomyślnego zakończenia sprawy kazała podać najlepszą whisky, jaką posiadała.
Po trzecim kieliszku zaproponowała uszczęśliwiona:
- Pragnę też podarować coś panom od siebie.
- Prezentów nie przyjmuję od klientów - oświadczył stróż prawa. - Nie pozwala mi na to
moralność. Mnie przekupić nie można.
- Mam na myśli prezent w naturze: moje panienki. Mogliby panowie przez pełny rok zabawiać
się z nimi kiedy zechcą i bez wynagrodzenia za ich usługi... Pan, mecenasie, wspominał
wesołą Mary. To bardzo zdolna pracowita dziewczyna, która wiele potrafi, chociaż traktuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •