[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- W porządku. - Oczy jej znów błysnęły. - No i jak? Dawna
fascynacja nie minęła?
- O czym mówisz? - zainteresował się Matt.
S
R
- No wiesz! A kto przyszedł do mnie po przyjezdzie Laury
do Rawhide, żeby dowiedzieć się czegoś o naszej nowej reda-
ktorce?
Do diabła, zupełnie o tym zapomniał.
- Wtedy jej nie znałem - mruknął. - Trudno zaraz nazywać
to fascynacjÄ….
- A ty, Lauro? Kto po uroczystym lunchu wydanym przez izbÄ™
handlową był pod wrażeniem jej zabójczo przystojnego prezesa?
Laura aż otworzyła usta.
- Nigdy nie używam takich określeń! - oburzyła się.
- Możliwe, ale taki był sens - skwitowała Katy. - Może
wyraziłaś się oględniej, że jest niesamowicie atrakcyjny czy
interesujący, ale jak zwał, tak zwał. Chodziło o to samo.
Katy potrafiła być niemożliwa, ale warto było zobaczyć, jak jej
słowa podziałały na Laurę. Ognisty rumieniec pokrył jej twarz
i szyję. To mu pochlebiło. A więc zauważyła go kiedyś i zaintere-
sował ją tak, że próbowała dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
- A teraz - ciągnęła Katy - przypadkiem do ciebie zachodzę
i co widzÄ™? Wy razem w kuchni...
- Katy, wystarczy! - stanowczo powstrzymała ją Laura. -
I bardzo cię proszę, żebyś nikomu o tym nie rozpowiadała. Nie
chcę, by ktokolwiek wiedział, że Matt u mnie był. Zrobiliśmy
to wyłącznie dla naszych dzieci. Obiecaj, że będziesz trzymać
język za zębami.
- ObiecujÄ™.
Laura nie kryła zaskoczenia.
- Nie liczyłam, że tak łatwo się poddasz.
- Bardzo łatwo - roześmiała się Katy. - Bo już nie muszę
niczego mówić. Całe miasto wie o waszej randce i wszyscy
trzymajÄ… kciuki.
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
April Forbes wiedziała. Kiedy nazajutrz rano Laura zjawiła
się w redakcji, powitała ją szerokim uśmiechem.
- No, to jak rozwija się historia miłosna naszego Królewi-
cza? - zapytała serdecznie.
To pytanie spadło na Laurę tak nieoczekiwanie, że stanęła
jak wryta. Czy to możliwe, by plotki rozchodziły się aż tak
szybko?
Wzięła głęboki oddech, by się opanować.
- Nie ma żadnej historii miłosnej - oświadczyła. - Kto ci
0 tym powiedział? - zapytała stanowczo
- Już nie pamiętam. - Wzruszyła ramionami. - Zresztą, co
to ma za znaczenie? I tak wszyscy wiedzÄ….
- Według mnie chyba nie wszyscy - sprostowała Laura. -
1 proszę cię, byś niczego nie rozgłaszała.
- Lauro, więcej luzu - April Forbes obdarzyła ją matczynym
uśmiechem. - Nie chciałam cię urazić. Cieszę się, że ty i Matt...
- Ja i Matt? Nie ma czegoś takiego! - przerwała jej Laura.
- Spotkaliśmy się jedynie ze względu na nasze dzieci. To Jessica
dała ogłoszenie, wiesz o tym?
- Oczywiście - rozjaśniła się April. - Posłuchaj, jeśli ktoś
zacznie mówić coś na wasz temat, powiem.
- Proszę cię, byś nic nie mówiła. Przepraszam, że jestem
zdenerwowana, ale dobija mnie świadomość, że jestem na języ-
kach.
Pani Forbes współczująco pokiwała głową.
- Rozumiem, ale nic nie poradzisz. To walka z wiatrakami.
W takiej mieścinie jak Rawhide niczego nie da się zachować
S
R
w tajemnicy. Wszyscy wiedzą o wszystkim. Nie ma żadnej
świętości.
- Pewnie masz rację - westchnęła. - Ale mimo to spróbuję.
Weszła do siebie, rzuciła torebkę na schludnie uprzątnięte
biurko i opadła na fotel. Przez całą noc niemal nie zmrużyła
oka, do rana przewracała się z boku na bok. Wspomnienie tam-
tego pocałunku wytrącało ją z równowagi. Gdyby Katy nie zja-
wiła się w tym najgorszym momencie...
A może to właśnie był najlepszy moment, bo nie wiadomo,
czym by się skończyło. Wczoraj bowiem czuła się wspaniale
w towarzystwie Matta. Nawet mimo stresu, że nie trafiła
z menu.
Włączyła komputer i zapatrzyła się w migoczący ekran. Mo-
że przyrządzać befsztyki z ziemniakami, nic nie stoi na prze-
szkodzie. Właściwie może gotować wszystko. Pytanie tylko, czy
tego chce?
Nie, jeżeli masz choć odrobinę oleju w głowie, przestrzegał
ją wewnętrzny głos. ly i Matt jesteście jak woda i ogień. Choć
nie, prędzej już stanowicie mieszankę wybuchową. Przy nim
budzÄ… siÄ™ w tobie uczucia, jakich...
- Wcale nie - wymamrotała na głos.
- Co wcale nie?
Podniosła oczy, zaskoczona. Przed nią stała roześmiana Katy.
- Nic takiego - wymruczała. - W ezjm mogę ci pomóc?
- Och, ale dziś jesteś nabzdyczona! yle spałaś?
- Wręcz przeciwnie. Ale mam mnóstwo pracy, więc jeśli...
- No dobrze, dobrze-próbowała ją udobruchać Katy.-Pój-
dziemy razem na lunch? O wpół do pierwszej powinnam być
[ Pobierz całość w formacie PDF ]