[ Pobierz całość w formacie PDF ]
postępujesz zle, a jednak postawiłeś na swoim. Wiem, że wpa
jano ci inne zasady.
Chłopiec bynajmniej nie przyjął tych krytycznych słów po
kornie. Noelle zauważyła, że żachnął siei burknął coś pod nosem.
- Co tam mruczysz? - ostro spytał Matt.
Jason hardo podniósł głowę. W jego oczach malował się bunt.
- Powiedziałem, że pan też jest winien.
- Ja?
- Lepiej powiedz to najpierw mnie - wtrąciła Noelle.
Chłopiec, nie panując już nad sobą, rzucił gniewnie:
136 DINOZELLA
- Pan Matt myśli, że ja jestem małym dzieckiem.
- Jestem pewna, że wcale tak nie uważa.
- A właśnie, że tak - rzekł Jason podniesionym tonem. - Je
stem już bardzo dobrym jezdzcem, więc mógłbym korzystać ze
wszystkich tras. Ale pan Matt wciąż jest innego zdania.
- Niczego na ten temat nie mówiłem - wtrącił Matt na swoją
Obronę. - Po prostu dbam o twoje bezpieczeństwo.
Przecież już sam mogę na siebie uważać. Nie potrzebuję
niańki!
Widać było, że chcąc odpowiedzieć na zarzuty, Matt starannie
dobiera słowa.
- To nie jest żaden wstyd, że jezdzisz na łatwiejszych trasach.
Przeniosę cię na trudniejsze, kiedy uznam, że już można.
- Dawno już można. - Chłopiec patrzył z wyrzutem. - Pan
mnie traktuje tak jak państwo Swansonowie, kiedy wyszedłem
ze szpitala. Jakbym był zupełnie bezradny.
- Wcale tak nie postępuję.
- Właśnie, że tak. Pan w ten sposób traktuje swojego brata.
I mnie też. A ja tego nie cierpię. Więc zadzwoniłem do tej gazety.
- Kochanie, wiesz przecież, że dziennikarze rzadko przejmu
jÄ… siÄ™ historiami opowiadanymi przez dzieci.
- Ale mnie wysłuchali. Przedstawiłem się i powiedziałem im
o pani audycjach. Nawet im poradziłem, żeby zadzwonili do
studia i spytali, czy mówię prawdę.
- To i tak nie wyjaśnia powodów, dla których zadzwoniłeś.
- Myślałem, że po tym pan Matt będzie musiał nam pozwolić
dalej szukać. I będzie musiał mnie wpuścić na nowe trasy. Tylko
ze wszystko wyszło na opak. Niechcący doprowadziłem pana
Matta do wściekłości. Potem jego brat wpadł w furię i roztrzaskał
taką cenną skamieniałość. Pózniej panią wyrzucono z pracy. A
to wszystko moja wina! - Jason dał za wygraną i się rozpłakał.
-- Pani Dinozello, ja bardzo panią przepraszam. 1 błagam, niech
pani mnÄ… nie gardzi.
Przytulił się do Noelle.
D1NOZELLA
137
- No wiesz, coś takiego nawet by mi do głowy nie przyszło.
Przestań płakać. Ja ciebie rozumiem.
Teraz stało się jasne, dlaczego chłopiec jej unikał. Tuląc go,
spojrzała na Matta.
- Proszę cię, usiądz przy nas. Myślę, że musicie ze sobą
porozmawiać.
Matt usiadł obok Jasona i przygarnął go do siebie.
- Nie płacz. Masz rację, że to po części i moja wina.
- Nie powinienem był do nikogo dzwonić - szlochał chło
piec.
- A ja powinienem był zauważyć, że czujesz się coraz bar
dziej rozgoryczony.
Jason podniósł głowę.
- Ciągle próbowałem panu podpowiedzieć, o co mi chodzi.
Tylko że pan mnie nigdy nie chciał wysłuchać.
- Szkoda. Inni też usiłowali powiedzieć mi to samo. - Matt
spojrzał na Noelle. - Ten wypadek, w którym moi rodzice po
nieśli śmierć na miejscu, a brat się o nią otarł, sprawił, że nie
chciałem już nikogo więcej stracić. Stale się martwiłem o Alexa.
- Ale pana brat nie jest już dzieckiem. Aja nie jestem malu
chem - rzekł Jason, ocierając łzy.
- Masz rację. Wiem, że jeśli chodzi o Alexa, zrobiłem się
nadopiekuńczy. Ale z tobą nie chciałem tak postępować.
- No to, jak do tego doszło? - spytał Jason drżącym głosem.
- Przecież innych pacjentów pan tak nie traktuje. Może za spra
wą pana Alexa nie może mnie pan znieść?
Matt przecząco pokręcił głową, a Noelle nagle domyśliła się
prawdziwych przyczyn takiego postępowania.
- Wiesz, Jasonie - odezwała się - myślę, że jest zupełnie
inaczej. W grę wchodzi inne uczucie. Całkiem różne od tego, o
jakim ty myślisz. Pan Matt tak bardzo cię lubi, że nie chce, aby
ci się coś stało. Po prostu troszczy się o ciebie z miłości.
- Naprawdę? - Chłopiec spojrzał na Matta pytająco.
- Tak.
138 DINOZELLA
- Te wszystkie zakazy były dlatego, że pan się o mnie bał?
- Tak. Pani Noelle ma rację. Ja traktuję cię jak własnego syna.
Myślę o tobie jak o moim szczególnym dziecku. Kocham cię.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]