[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jego dłoń była delikatna, ale stanowcza. Palce powoli
i spokojnie wcierały maść w podrażnioną skórę. Musiała
przyznać, że jego metoda była skuteczna. Nie wiedziała,
z czego składał się balsam, wyczuła w nim jedynie
zapach aloesu. Miał zbawienne działanie na jej skórę,
gdyż powoli pieczenie mijało.
- Co to jest? - spytała, wstrzymując oddech, jako że
właśnie zaczynał smarować jej drugą pierś.
- Nie jestem pewien - przyznał krótko. - Wiem
jednak, że ma właściwości znieczulające. Dlaczego pytasz?
Czy już ci lepiej?
- Mmmmm - zamruczała z ulgą. Z zażenowaniem
zauważyła, że ból ustępuje, by dać miejsce innym, równie
niechcianym uczuciom. Właściwie w tej sytuacji nie
powinno to być możliwe, pomyślała. Cierpienie i poniżenie
powinny wypierać wszelkie inne doznania. W miarę
jednak, jak Jake gładził jej piersi, bardziej je pieszcząc
niż masując, czuła, że jej ciało reaguje w zupełnie
nieoczekiwany sposób.
»
124 NIEDYSKRECJA
Wzrok Jake'a przyciÄ…gnÄ…Å‚ jej spojrzenie. Z jego oczu
wyczytała, że dręczy go ten sam niepokój co ją.
- Jake - szepnęła cicho, protestując i poddając się
jednocześnie. Nie słuchał jej wcale, choć całą uwagę
skupił na jej ustach. Schylił głowę, by położyć na nich
swoje wargi.
Początkowo był delikatny. Pamiętał o tym, jak cierpiała
i uważał, by jej nie urazić. Trzymał obydwoma rękami
jej głowę i lekko muskał jej wargi swoimi. Gdy jednak
powiódł językiem po jej ustach, a następnie chciał je
rozchylić, Abby poczuła, że przestaje panować nad sobą.
Tak oszołomił ją zmysłowy pocałunkek Jake'a, że
zwinęła ręce w pięści i przycisnęła je do boków. Tylko
w ten sposób mogła powstrzymać się i nie objąć go za
szyję. Chciała to zrobić, ale bała się, że miałby wtedy
jeszcze gorsze zdanie o niej. Jego wypowiedzi świadczyły
o tym, że nie zapomniał o jej przygodzie z Maxem. Była
tylko narzędziem służącym zaspokojeniu jego pożądania.
Mimo to rozkoszowała się tym pocałunkiem, czując
język Jake'a w swoich ustach. Miała wrażenie, że wokół
unosi się jego zapach. Delektowała się też jego smakiem.
Gdy pochylił się, by piersiami otrzeć się o jej biust,
instynktownie zrobiła to samo, chcąc być bliżej niego.
- Twoja koszula - wykrztusiła. Usiłowała ostrzec go,
że balsam zostawia plamy, jednak Jake wcale się tym nie
przejÄ…Å‚.
- Najwyżej będzie brudna - oświadczył spokojnie,
bezskutecznie walcząc z guzikami. - Ty to zrób - wziął
rękę Abby i położył ją na swojej piersi. - Rozepnij to.
Nie chcę, by guziki cię uraziły.
Abby wiedziała, że nie powinna spełniać jego prośby,
ale ręce nie słuchały jej poleceń. Powtarzała, że Jake
w ogóle nie będzie miał dla niej szacunku, jeżeli pozwoli
się tak wykorzystywać. Jej palce jednak już odpinały
guziki. Rozchyliła poły jego koszuli, a Jake, wzdychając
z zadowolenia, przytulił ją do siebie.
Już nie drżała, a przynajmniej nie z zimna. Nie-
NIEDYSKRECJA 125
przyjemne skutki opalania jakby minęły. Wydawało jej
się, że nawet podrażnienie skóry piersi ustąpiło. Gdy
gwałtownie przywarła do niego, popchnął ją na łóżko.
Jego ręce były teraz pod jej plecami. Sunął palcami
wzdłuż jej kręgosłupa, aż zatrzymały się na gumce
szortów. Odciągnął je od ciała i teraz jego ręka bez
trudu znalazła się w środku. Obejmując dłonią jej
pośladki, przyciskał ją do siebie.
Na swoich ustach czuła jego wargi pełne namiętności,
pożądania i siły. Zmysłowe ruchy jego języka przywodziły
na myśl ten rodzaj posiadania, za jakim tęskniło jej ciało.
Jake był równie podniecony. Wyraznie czuła jak
nabrzmiały, napierał na suwak obcisłych bawełnianych
spodni. Cokolwiek mu dolegało, na pewno nie była to
impotencja, zauważyła.
- Czy nadal chcesz, żebym poszedÅ‚? - spytaÅ‚ chrap­
liwym głosem. Całe jej ciało pragnęło, by był w niej.
Jedną nogę włożył między jej uda, jakby zgadując o czym
myślała.
Drżąc caÅ‚a, Abby oplotÅ‚a ramionami jego szyjÄ™. Zanu­
rzyła palce we włosach i przyciągnęła jego twarz do swojej,
by znów ją pocałował. Jeżeli zajdzie w ciążę to trudno,
pomyślała beztrosko. Chciała Jake'a. Potrzebowała go.
- Nie odpowiedziałaś - Jake wrócił do swojego pytania.
- Czy rzeczywiście wiesz, co robisz. To ja - Jake,
pamiętasz? A może Max Cervantes też by wystarczył?
Jeszcze przed chwilą miała wrażenie, że jej mózg
oblepia mgła, ale jego obrzydliwe insynuacje przebiły się
przez nią. Imię Maxa, niczym głos z przeszłości, zmroziło
krew w jej żyłach. Drżenie przebiegło przez jej ciało, gdy
uświadomiła sobie, co oznaczały słowa Jake'a. O Boże,
pomyślała z odrazą, gdy w pełni dotarło do niej znaczenie
tego, co się działo. Jake robił to wszystko jedynie po to,
by cierpiała. Jego pożądanie z pewnością było prawdziwe,
ale nie zamierzał go zaspokoić.
Nie mogła w to uwierzyć. Próbowała odepchnąć
Jake'a od siebie.
s
126 NIEDYSKRECJA
- Ty łajdaku! - słowa uwięzły jej w zaschniętym gardle.
Całe pożądanie gdzieś wyparowało. Chciała jak
najprędzej wstać z łóżka i być jak najdalej od niego.
Jake nawet nie próbował jej zatrzymać, gdy usiłowała
wydostać się spod niego. Wręcz przeciwnie chciał jej
wszystko ułatwić. Podniósł się do klęczek i zaczął zapinać
koszulę. Abby niezgrabnie wstała z łóżka, odwróciła się
plecami i wygładziła tunikę na piersiach. Gdy już upewniła
się, że jest całkowicie ubrana, z niechęcią rzuciła okiem
przez ramiÄ™.
Jake wkładał koszulę w spodnie. Widząc jej pełne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •