[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niebezpieczeństwo.
Rozdział 8
Okna pędzącego samochodu były otwarte. Ciepłe,
sierpniowe powietrze lizało twarz Pete i podrywało jej włosy.
Mimo że dawno minęło południe i słońce wciąż stało wysoko,
szmaragdowa zieleń na stokach schodzących w dolinę tchnęła
świeżością. Prowadzony pewną ręką Storma samochód
zręcznie kluczył wśród ciężarówek i przyczep, na które
ładowano winogrona. Pete westchnęła, gdy poczuła na całym
ciele dreszcz pełnego szczęścia, o jakim nawet nie śniła. Ze
Stormem u boku i wiatrem tańczącym we włosach mknęła na
spotkanie nowej przygody. Nie myślała o jutrze -
najważniejsze, że dziś jest wspaniale.
Storm niewłaściwie odczytał wyraz jej twarzy. Zapewne
nie dostrzegł w nim radości, lecz rosnące zniecierpliwienie,
gdyż zapytał:
- Zmęczyła cię jazda? Nie przeżywaj, zaraz będziemy na
miejscu.
Położył rękę na jej dłoniach tak, że kciuk spoczął na
pulsującej żyłce po wewnętrznej strome jej nadgarstka.
Delikatnie uścisnął dłoń, jakby chciał dodać jej otuchy.
- Masz tremę?
- Skądże znowu - odparła. Posłała mu szeroki uśmiech i,
odgarniając włosy z czoła, dodała: - Chyba, że powinnam.
Mogę się nie spodobać twoim rodzicom? Czyżby nie lubili
wysokich blondynek z zielonymi oczami?
Podniósł jej dłoń do ust.
- Ciebie polubią na pewno - odparł. Puścił jej dłoń,
położył rękę na jej kolanie i przesuwając palcami po udzie,
dodał: - Bądz spokojna.
Pete wyczuła, że zbliżają się do celu podróży.
- Opowiedz mi o swoich rodzicach. Na wszelki wypadek.
- A co chcesz wiedzieć  na wszelki wypadek"? Spojrzała
z ukosa i, cedząc słowa, powiedziała:
- Tyle, żeby nie pomylić twojego ojca z twoją matką.
- To żadna trudność. Matka używa szminki, a ojciec
chodzi w spodniach - odparł i zaśmiał się, a widząc grozną
minę Pete, dodał poważnym tonem: - Mama ma na imię
Amelia. Jestem do niej bardzo podobny. Potrafi cierpliwie
przetrzymać burzę w domu z powodu słabych zbiorów. Wtedy
każdemu schodzi z drogi. Ale niech tylko pomidory do sałatki
okażą się niedojrzałe. Brr... Tak naprawdę jest cicha i
spokojna, ale wszyscy czują jej obecność.
- Ojciec ma na imię Charles i niewiele go obchodzi to, co
się dzieje poza granicami jego winnicy. Troszczy się o młode
pędy i rozsady jak kwoka o swoje kurczęta. Poza tym wciąż
wierzy, że kiedy wydorośleję i ustatkuję się, to wrócę do
winnicy.
Ostatnie zdanie zabrzmiało cicho i posępnie. Kątem oka
Pete zauważyła, że sięgnął po papierosa.
- A twój brat?
- Ma na imię Lyle - wymówił imię brata tonem, którego
nie słyszała jeszcze w jego głosie. O rodzicach mówił z
powagą i dumą. O Abbie z żalem. O ekipie z szacunkiem. A o
niej? Wciąż czuła tylko głód i pragnienie. Może czasem w
jego głosie zabrzmiała pojedyncza nutka niepokoju o to, że
gdy się obudzi, jej nie będzie obok.
- Ułatwia mi życie. Poniekąd dzięki niemu robię to, co
lubię i chcę robić. Uwielbia winnice i siebie w roli producenta
win. Mimo tego że jest młodszym synem, nigdy nie dał mi
poznać, że musiał zostać w familijnej winnicy tylko dlatego,
że ja, starszy brat, wyszedłem z domu pierwszy.
Skręcił w lewo, w wąską dróżkę z głębokimi koleinami po
bokach. Pete wyprostowała się na siedzeniu i zapytała:
- To tutaj?
- Tutaj.
Pochyliła się do przodu i wyjrzała przez przednią szybę.
- Co powiedziałeś rodzicom o mnie?
- Jednak masz tremę - stwierdził. Spojrzała na niego
gniewnie. - No więc powiedziałem im, że z ciebie jest niezły
numer. Taki, że ręce mi same do ciebie lecą. Powiedziałem, że
poderwałem cię w boksach i że jesteś szybka, ostra i
roztrzepana. Tak więc... - dla dodania otuchy klepnął ją dłonią
w kolano i dokończył: - Nie przejmuj się zbytnio. Są
przygotowani na wszystko. Niczym ich nie zaskoczysz.
- Storm! - w głosie Pete zabrzmiała wyrazna grozba.
- Przecież to najprawdziwsza prawda! Każde słowo.
Sprawdz, jeśli mi nie wierzysz.
Jej oczom ukazał się dom.  Majestatyczny" - było
pierwszym określeniem, które przyszło jej na myśl, gdy
ujrzała przysadzistą budowlę z jasnoszarego piaskowca.
Należał do tego miejsca, jakby z niego wyrósł i objął je w
posiadanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •