[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadam ci pytania. Wspomniany Hugo Schottler był właścicielem dużej fabryki, o której na
pewno słyszałaś. Zgodnie z jego ostatnią wolą, sporządzoną w mojej obecności, przed
otwarciem testamentu chcę cię poinformować, że połowę majątku ojca odziedziczysz ty.
Zrobiło się cicho. Józefa kręciła się niespokojnie, po chwili podniosła dwa palce, jak
uczennica zgłaszająca się do odpowiedzi.
 Proszę pana!  spytała cicho  czy ci dwoje obcy ludzie muszą słuchać, co pan
opowiada o moim ojcu?
 Mecenas Kunze spojrzał na Ludwika, który skulił się w fotelu, i na lizę dobrotliwie
patrzącą na Józefę.
 Cóż, dziecko  uśmiechnął się  tych dwoje obcych, jakach nazwałaś  nie mogę
wyprosić z kancelarii, gdyż są to twoi najbliżsi krewni.
 To oni nie przyszli obsmarować mnie przed panem? Nic nie kapuję!  popatrzyła
bezradnie na lizę, która chwyciła ją za rękę. a potem na Ludwika, ale zaraz odwróciła wzrok.
Strasznie dziwnie na nią patrzył. Nie próbowała nawet wyrwać się z uścisku dłoni starszej
pani. Czuła, że ogarnia ją strach i nie chce być teraz sama.
 Józefo, ani pani Gerlach, ani doktor Brunner nie mają zamiaru oskarżać cię o
cokolwiek, ani też obsmarowywać cię przede mną, jak się wyraziłaś. Pani Gerlach jest siostrą
twojego ojca, a pan Brunner jego siostrzeńcem i długoletnim współpracownikiem. Innymi
słowy, poznałaś ciotkę i kuzyna.
 Uff! Aż trudno mi uwierzyć.
 Dziecko, notariusz nigdy nie kłamie.
 Prawda. Cóż, w takim razie muszę państwa przeprosić, że nagadałam głupstw, ale
chciałam uprzedzić bieg wypadków i bronić się zawczasu. Przepraszam panią  podała dłoń
lizie, która delikatnie pogładziła ją po policzku.  Pana też przepraszam, panie doktorze, ale
gdyby pan spytał o mankiety, to chcę uprzedzić, że nawet po namoczeniu nie będą bardziej
miękkie.
Ludwik trzymał jej dłoń nie bardzo wiedząc, co zrobić dalej. Uścisnąć tylko, czy też
podnieść i złożyć pocałunek? Do licha! Co za niezręczna sytuacja!
Zdecydował się na zdawkowy uścisk.
 Cieszę się, że cię poznałem, Józefo  rzekł oficjalnym tonem.
 Jak to? Przeszliśmy na ty? O nie, mój drogi, tak szybko to nie pójdzie. Nie uznaję nagle
odzyskanych krewnych. Przyzwyczaiłam. się już, że nie mam rodziny, więc niech tak
pozostanie.
 Nieszczęsna gaduło, czy ty wreszcie przestaniesz kłapać?  pan Kunze był bliski
rozpaczy.  Ciągle nam przerywasz, a mamy jeszcze sporo spraw do omówienia. Pan doktor
nie ma czasu; jutro musi polecieć do Biskry.
 O, do Afryki? Ta Biskra to jakaś oaza. Sama nie wiem, co to znaczy, ale tak było
napisane w prospekcie turystycznym. Zawsze biorę je sobie z biura podróży, gdy dają za
darmo. Udaję znudzoną milionerkę, która kaprysi nie wiedząc, gdzie spędzić zimowe
wakacje.
 Ja chyba zwariuję!  mecenas aż pocił się ze zdenerwowania.
 Przepraszam. Niech pan powie szybko, o co jeszcze chodzi, bo prawdę mówiąc,
powinnam już wracać do pralni. Truda chce pójść na obiad, a ja w tym czasie muszę stanąć za
nią przy maszynie.
Wszyscy troje wymienili między sobą spojrzenia. Trudno było złościć się na tę prostą
dziewczynę, której jedynym zmartwieniem był teraz obiad koleżanki z pralni, gdy zaczynało
się dla niej zupełnie nowe życie.
 Czyja mogłabym coś powiedzieć, panie mecenasie?  odezwała się Ilza.
 Bardzo proszę, pani Gerlach. Bydmoże pani powie coś mądrzejszego niż ja, stary
biurokrata.
Ilza położyła rękę na ramieniu dziewczyny i rzekła półgłosem, tak aby tylko ona mogła
usłyszeć:
 Józefo, opanuj się choć na chwilę i potraktuj sprawę poważnie. Zarówno ty, podobnie
jak my musimy wysłuchać w spokoju decyzji twojego ojca zawartych w testamencie, który
twój opiekun chce nam odczytać. Chodzi o ogromny majątek, a ty i kuzyn jesteście jedynymi
właścicielami. Za jakiś czas oboje będziecie odpowiedzialni za ogromną fabrykę Schottlera.
Jako twoja ciotka będę ci pomagać, o ile mnie o to poprosisz. Zrobię to chętnie, gdyż mój
majątek ulokowałam w akcjach firmy i od decyzji twoich i Ludwika zależy, czy go
utrzymam, czy też stracę.
 A kto to jest Ludwik?  spytała zaskoczona.
 Ten tam. Doktor Ludwik Brunner, twój kuzyn.
 Tak? A to ci dopiero!  zachichotała, jakby ktoś opowiadał dobry dowcip.  On jest
moim kuzynem! A ja już miałam zamiar dołożyć mu torebką po grzbiecie za to, że mnie
podglądał przez witrynę. Uff! Ale byłaby draka, gdyby dostał lanie od kuzynki. Co ja mam
teraz robić, proszę pani?  spytała zbita nagle z tropu, a w jej oczach zakręciły się łzy. Tak jej
było głupio i wstyd.  Cały czas wszyscy mówicie o dużej fabryce Schottlera. Czy chodzi o
tę, gdzie produkuje się folię, którą przykryte są worki z cementem na budowach, zapakowane
banany, pończochy, mydło, pomidory i inne rzeczy?
__ Brawo! Widzę, że nie zamykasz oczu i widzisz, co się dzieje dookoła.
__ Dzioba też nie, ale za to nikt mnie nie chwali, prawda panie Kunze?
 Nawet gdyby ktoś chciał cię pochwalić, to nie dasz mu dojść do słowa.
 Rzeczywiście, czasami chlapnę coś niepotrzebnie. Powiedziałam dziewczynom w
pralni, że jak zostanę milionerką to kupię im po ćwierć funta sękacza, i co ja teraz zrobię?
Dwanaście porcji to będzie razem trzy funty i zapłacę ponad trzydzieści marek. Tyle
pieniędzy!
Ilza przytuliła bratanicę i pocałowała ją w policzek, gdy obaj mężczyzni wymienili
porozumiewawcze spojrzenia.
 Zapłacimy z konta, drogie dziecko. Pójdziemy razem do cukierni i poprosimy Ludwika,
żeby zawiózł nas do twojej pralni. Teraz daj jednak panu Kunze przeczytać ten testament i nie
odzywaj się już, dopóki nie skończy.
Józefa przytuliła się do ciotki jak dziecko. Dawno już nie czuła się tak szczęśliwa. Znowu
miała kogoś bliskiego, równie serdecznego jak przedwcześnie zmarła matka.
Wszyscy trwali w bezruchu, gdy notariusz skrupulatnie, słowo po słowie, odczytywał
tekst testamentu z nagłówkami i przypisami, niczego nie pomijając.
Gdy skończył, w kancelarii zapadła grobowa cisza. Wszyscy patrzyli na Józefę, która
blada jak ściana przebierała nerwowo palcami i z trudem panowała nad drżącymi ze
zdenerwowania stopami w przydeptanych nieco pantofelkach. Podniosła oczy, spojrzała
najpierw na lizę, potem notariusza i wreszcie  nieśmiało  na Ludwika.
Potrząsnęła głową, wzruszyła ramionami i wymamrotała:
 A kto powiedział, że muszę się zgodzić? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •