[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ubrania.
Meg odwróciła się i czekała z zaschniętym
gardłem. Rosie wyciągnęła długą, lśniącą, zieloną
sukienkę z długimi rękawami i rozcięciem z boku.
114 Stephanie Bond
Kolor był piękny. Jedynym problemem było to, że
suknia wyglądała, jakby uszyto ją dla dziecka.
 Jest za mała  zachrypiała Meg.
 Rozciąga się  zapewniła ją Rosie.  No,
zdejmij swoję sukienkę.
Meg przymknęła oczy i zmówiła krótką mod-
litwę.
Rozdział dziewiąty
Jarett odetchnął głęboko, po czym wyszedł
z windy i skierował się z powrotem do pokoju,
gdzie zostawił Meg Valentine. Widok tego, co
działo się w hotelu, gdzie miało się odbyć przyję-
cie, nie napawał go optymizmem. Reporterzy już
się zebrali, było ich nawet więcej niż na ostatnim
rozdaniu nagród Emmy. A fani trzymający trans-
parenty z napisem Kochamy Taylor  już próbo-
 
wali przepchnąć się przez barierki, które ustawiła
policja.
Tess Canton, postać grana przez Taylor, przez
swoje odważne stroje i cięty język stała się kimś
w rodzaju kultowej postaci. Jarett musiał jednak
stwierdzić, że różnica między Taylor i postacią,
którą gra, zaczyna się zacierać.
Na przykład ta przezroczysta żółta sukienka,
116 Stephanie Bond
którą włożyła na rozdanie nagród MTV. Kiedy
wyszła na scenę, niosąc statuetkę, kamerzysta
musiał niezle się namęczyć, aby ujęcie było przy-
zwoite. Nie powiedziała mu o tej sukience, tylko
przebrała się w nią tuż przed wyjściem na scenę
 wiedziała, że nigdy nie pozwoliłby jej na to. Ze
względów bezpieczeństwa, oczywiście. Jak moż-
na się domyślić, ledwo udało mu się ochronić ją
przed tłumem wielbicieli, kiedy wychodzili tam-
tego wieczoru. Taylor uwielbiała być kontrower-
syjna, ale dla każdego ochroniarza była kosz-
marem. Kiedy skarcił ją za to, wydęła tylko usta,
mówiąc, że zrobiła to, aby przyciągnąć jego uwa-
gę. I jednym ruchem ściągnęła sukienkę, rzucając
ją w jego kierunku i demonstrując podmalowane
na tę okazję sutki. Jarett zatrzymał sukienkę, na
wypadek gdyby przyszło jej do głowy włożyć ją
jeszcze raz. Przycisnął potem Sheilę Waterson,
specjalistkę od publicznego wizerunku Taylor,
żeby znalazła stylistkę, która będzie wybierać jej
stroje. Oczywiście, Taylor zdążyła już zwolnić
dwie stylistki.
Tymczasem żółta sukienka stała się bardzo
popularna wśród tancerek nocnych klubów
i transwestytów. Tym razem naliczył co najmniej
dziesięciu sobowtórów z wystającym jabłkiem
Adama. Wszystko to wydało mu się nagle wyjąt-
kowo plugawe i zaczął żałować, że wciągnął w to
wszystko Meg Valentine.
Być gwiazdą 117
Biedna dziewczyna nie zdawała sobie sprawy
z tego, w co się pakuje. On wprawdzie też nie
zdawał sobie z tego dotąd sprawy, ale mógł
przewidzieć, że pierwsze publiczne pojawienie się
Taylor od czasu jej występu w Zago  wzbudzi
 
zainteresowanie mediów. Będzie musiał trzymać
się bardzo blisko niej, żeby chronić ją zarówno
przed szaleńcami, jak i paparazzi. Nie będzie to
wcale nieprzyjemne, wolałby tylko, żeby odby-
wało się to w innych okolicznościach.
Najpierw Jarett zatrzymał się przed drzwiami
do pokoju Taylor i wśliznął się do środka. Nie
poruszyła się od chwili, kiedy ostatni raz spraw-
dzał, co się z nią dzieje. Odgłos chrapania uspokoił
go  zaczął już się martwić, że wzięła więcej
tabletek niż myślał. Ale wyglądało na to, że lekarz
miał rację  musiała to po prostu odespać.
Jarett pochylił się nad łóżkiem i podciągnął
w górę koc, żeby zakryć nagie ramię Taylor.
 Zgubisz nas oboje  szepnął.  Musimy cię
wyleczyć.
Nie poruszyła się. To dobrze, bo w skrytości
ducha Jarett obawiał się jej reakcji, kiedy się
dowie, że postarał się o sobowtóra. Na dodatek
sobowtóra, którego ona sama określiła mianem
szarej myszy. Westchnął i wyszedł z pokoju, żeby
zobaczyć, jakie zmiany zaszły w czasie jego
nieobecności.
Zapukał do drzwi swojego apartamentu, za-
118 Stephanie Bond
stanawiając się, czy jest jeszcze czas, żeby od-
wołać całą tę maskaradę. Mógł powiedzieć, że
Taylor złapała grypę. Ludzie cały czas łapali grypę
i gwiazdy nie stanowiły tu żadnego wyjątku.
Taylor musiałaby po prostu ponieść konsekwen-
cje swojej nieobecności. A on oszczędziłby Meg
przeżyć dzisiejszego wieczoru.
Drzwi otworzyły się i stanęła w nich Taylor,
wspaniała w obcisłej długiej sukni. Jarett za-
mrugał oczami  nie, to nie była Taylor.
 Meg?  szepnął, kompletnie oszołomiony jej
nagłą przemianą.
 Ależ Jarett  powiedziała z miękkim połu-
dniowym akcentem, głosem Taylor.  Nie po-
znajesz mnie? To ja, Taylor.
Jasne włosy zostały upięte do góry w jakąś
niesamowicie skomplikowaną fryzurę, której ni-
gdy u Taylor nie widział, ale w której Meg
wyglądała wspaniale. Z klasą. Suknia zakrywała
prawie całe ciało, ale obcisły materiał ukazywał
wszystkie kształty.
I co to były za kształty!
 Dlaczego stoisz na korytarzu?  Wysunęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •