[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyrzuca łodzie. Przybliżył obraz. Aodzie bojowe pędzące w jego kierunku.
Na południowym wschodzie... A, do diabła z południowym wschodem! Ze stojaka
wygrzebał żeton Revelo i walnął nim w szczelinę receptora. %7łeton wyśliznął mu się z palców
i spadł na pokład. Deeming rzucił się na niego i zgarnął łapczywie.
Z prawej strony łodzi wykwitł nagle jaskrawy różowy obłok; drugi taki sam pojawił się
zaraz za nim. Oznaczało to:  zatrzymaj się w celu przesłuchania, bo inaczej...
Cały kadłub łodzi zabrzęczał; indukowane wibracje przybrały postać słów:  Zatrzymaj się
w imieniu Aniołów! Przygotuj się do holowania .
 Tak, pewnie  powiedział Deeming i tym razem trafił żetonem w szczelinę. Uderzył
w guzik i obraz, który widział jednocześnie na ekranie i przez okienka, znikł.
Wyłączył wszystko, co mu nie było potrzebne, i odchylił się w tył, spocony jak mysz;
Nie miał zamiaru nawet przez moment rozważać tej odległej mało prawdopodobnej
możliwości, że wzięli go za kogoś innego. Znakomicie wiedzieli, z kim mają do czynienia. Ile
w końcu trzeba było im czasu, by wziąć go na muszkę na planecie, o której nie mogli mieć
najmniejszego pojęcia, że jest jego celem? Pół godziny?
Złapał się na tym, że wygląda przez iluminator i ze zdumieniem uświadamia sobie, iż nadal
znajduje się w nadprzestrzeni. Nigdy jeszcze tak długo to nie trwało; gdzież u diabła jest to
Revelo?
Znowu zaczął się pocić. Może generator pola jest uszkodzony? Nie, światełka na pulpicie
sterowniczym twierdziły, że wszystko jest w porządku.
I wciąż ta monotonna, przerażająca szarość. Zasłonił okienka i zadrżał w fotelu, kuląc się.
Po co w ogóle wybrał Reyelo?
Tylko dzięki nie potwierdzonemu przypuszczeniu, że jeden człowiek utrzymał się tam przy
życiu. Inne planety zamknięte oznaczały śmierć w takiej czy innej formie, nie wiedział nawet
w jakiej. Przypuszczalnie i Revelo była równie śmiercionośna, choć właściwie Don Rockhard
nie ryzykowałby, gdyby to było pewne.
A jeszcze może  ale to bardzo mało prawdopodobne  nowa cewka migopola będzie
działała tak dobrze w polu śmierci Revelo, że uda mu się prześliznąć niepostrzeżenie. Może na
chwilę, na bardzo krótką chwilę, znajdzie schronienie, w którym będzie mógł się zastanowić.
Z zewnątrz doszedł go świat rozdzieranego powietrza. Spojrzał w iluminator, ale nic nie
zobaczył. Włączył detektor i wtedy przypomniał sobie, że okienka są zasłonięte. Otworzył je
i wpuścił do środka światło planety Revelo.
Nigdy jeszcze nie widział podobnego nieba. Przepływały nad nim masy barw  błękity,
błękitniejące zielenie, róże. Ledwie widoczny zenit skrzył się salwami rozbłysków. Ze wschodu
wyłaniał się olbrzymi, delikatny, purpurowy płomień zanikający prawie nad głową. Płomień
pulsował hipnotycznie.
Deeming zadygotał. Ustawił detektor na poszukiwanie łodzi Dona Rockharda i włączył
autopilota. Uruchomił zewnętrzny analizator atmosfery i czekał.
Ponieważ poszukiwana łódz była tak niewielka, a planeta olbrzymia, musiał poważnie
zwiększyć czułość detektora kosztem selektywności. Aparat znajdował mu różne rzeczy:
potężne, połyskujące kawały metalicznej miedzi i molibdenu sterczące z potrzaskanych
szczytów, długie, migocące pasmo okrągłych jeziorek płynnego ołowiu, a nawet nadajnik
sygnału ostrzegawczego Aniołów i generator pola śmierci. Wyraznie nikt nie obsługiwał tych
urządzeń, co było zrozumiałe: miały one własne zasilanie, były niezawodne, a umieszczono je
w skrzyni, której nie ruszyłaby nawet eksplozja termojądrowa.
Po jakimś czasie zachciało mu się spać, więc ustawił brzęczyk detektora na największą moc
i odchylił się w fotelu. Zdawało mu się, że ile razy zasnął, tyle razy śnił, a w każdym razie sen,
obojętnie jak się zaczynał, kończył się spotkaniem twarzą w twarz z uśmiechniętym Aniołem,
nie uzbrojonym, miłym, który po prostu na niego czekał. Za każdym razem, gdy odzywał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •