[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Aodzią? Masz łódz?
- Dwie. Stoją w Port Isabel, zaraz przy moście. Jednej używam
zwykle do łowienia na pełnym morzu, ta druga to jacht żaglowy.
%7łeglujesz?
- Nie. Nigdy nie miałam okazji, chociaż zawsze chciałam. W
telewizji żeglarstwo wygląda jak wielka przygoda. Ale też przy żaglach i
balansowaniu jest mnóstwo pracy. Nie wiem, czy się do czegoś przydam.
- Nie mamy zamiaru uczestniczyć w regatach o Puchar Ameryki -
roześmiał się Smith. - Ja zajmę się żaglami i obiecuję, że nie będziesz
musiała zwisać za burtą. Popływamy na  Meg" jutro rano, o ile tylko
pogoda nam pozwoli.
-  Meg"? - zapytała. - To po jakiejś dawnej miłości?
- Nie. Skrót od  Megabajt". Ta większa nazywa się  Gigabajt". Jesteś
głodna?
- Mogłabym zjeść konia z kopytami.
- Ja też. W jednej z restauracji tutaj podają najlepsze ryby na tym
kontynencie. Masz ochotę?
- Zwietnie. Ale muszę się przebrać. - Spojrzała na swoje szorty i
koszulkę.
- Nie na South Padre. Włóż buty, poza tym wyglądasz świetnie. Kto
pierwszy? - zawołał nagle i rzucił się do domu biegiem.
- Zaczekaj! - zawołała za nim ze śmiechem. To było zupełnie nowe
wcielenie Smitha.
84
RS
ROZDZIAA DZIESITY
- Spójrz tutaj - wskazał jej Smith. - I tam. Jessika stała za sterem
 Meg" i nie mogła uwierzyć
w to, co widziała. Obok łodzi co chwila pokazywały się rozbrykane
grupki delfinów. Nigdy nie widziała ich na wolności.
- %7łeglowanie jest cudowne.
- Ale jeszcze nie postawiliśmy żagli, głuptasie.
- Nic nie szkodzi. Dalej może być tylko lepiej.
I było. Oboje pozbyli się wszelkich trosk. Linie na czole Smitha
wygładziły się. Najwyrazniej South Padre miało równie kojący wpływ na
nich oboje.
- To jest życie... - westchnęła, siadając na ławce. Ale, jak sobie zaraz
przypomniała, takie życie nie było dla niej. Za tydzień będzie musiała
wyjechać z Doliny. A troski związane z codziennym życiem powrócą
zaraz za mostem.
Po obiedzie wrócili do domu i przebrali się w stroje kąpielowe.
Jessika wybrała niebieski. Nietrudno było zauważyć, że Smith nie zdawał
sobie wcześniej sprawy z jego prowokacyjnego kroju. Chociaż nie
odezwał się nawet słowem, wydał jakiś dziwny, stłumiony dzwięk, kiedy
pojawiła się w pokoju. Jessika starała się nie roześmiać, kiedy podeszła
bliżej.
- Masz problemy z gardłem?
- Nie, nie, bynajmniej. - Złapał szal i zarzucił go jej na ramiona. - Na
zewnątrz może być trochę chłodno. Nie chciałbym, żebyś się przeziębiła.
85
RS
- Myślisz, że powinnam nałożyć kurtkę? - roześmiała się.
- Jesteś pewna, że razem wybraliśmy ten kostium?
- Jak najbardziej. Nie podoba ci się?
- To... cudo inżynierii.
- Czy to ma być komplement?
- Och, do diabła, Jessiko! To błękitna pokusa, a ty wyglądasz jak
milion dolarów!
Uśmiechnęła się. Właśnie poczuła się jak milion dolarów.
- Dziękuję. Ty też nie wyglądasz zle.
Słońce nagrzało już piasek, ale woda wciąż była zbyt zimna, żeby
pływać. Dlatego też tylko pobawili się jak dzieci przy brzegu, po czym
ułożyli się na ręcznikach.
Jessika odwróciła się twarzą do Smitha.
- Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś. Mogłabym tu zostać na zawsze.
- Wiedziałem, że ci się spodoba.
- Nie mogę uwierzyć, że przeżyłam całe życie, nie wiedząc, że
powinnam mieszkać na wybrzeżu. Będę tu przyjeżdżać przy każdej okazji.
- Czuj się tu jak we własnym domu. Możesz przyjeżdżać,
kiedykolwiek zechcesz.
Zamknął oczy, a on wykorzystała ten moment na dokładne
przyjrzenie się jego muskularnemu ciału. Kiedy dotknęła palcem blizny,
spojrzał na nią badawczo.
- Co to?
- Blizna po operacji.
- Jakiej operacji?
- Serca.
86
RS
- Przeszedłeś operację serca? Nie masz nawet czterdziestu lat.
- Zostałem zoperowany, kiedy miałem dwa latka. Nawet tego nie
pamiętam.
- Co ci było?
- Ojciec mógłby ci to wytłumaczyć ze szczegółami. Przeciekała mi
jedna komora serca. Operował mnie najlepszy kardiochirurg w kraju.
Nigdy nie miałem z tego powodu żadnych problemów. Grałem w piłkę i
robiłem wszystko, na co miałem ochotę.
- Twój ojciec jest chirurgiem?
- Nie, kardiologiem, ale nie zajmuje się dziećmi. Był bardzo
szczęśliwy, kiedy mój brat Kyle poszedł na medycynę, chociaż w końcu
został chirurgiem plastycznym.
- A ty nie chciałeś zostać lekarzem?
- Ani przez chwilę. Robię się nerwowy na widok krwi. I wolę
pracować z rzeczami, które nie jęczą, gdy się ich dotyka.
- Jak komputery i pomarańcze?
- Właśnie. Zawsze lubiłem długo się zastanawiać nad różnymi
sprawami. I zawsze lubiłem hodować rośliny. Studiowałem rolnictwo.
Wydaje mi się, że pod tym względem mam więcej wspólnego z Tomem
niż Kyle'em.
- Tom był doskonałym ogrodnikiem. Mieliśmy sad i jego
brzoskwinie były najlepsze w okolicy. Nie chciałam sprzedawać sadu,
ale...
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Miałam powody. - Jessika nie miała ochoty wracać do tego tematu.
- Mam czerwony nos? Zaczyna mnie trochę piec.
87
RS
- O rany, Jessiko, zapomnieliśmy o kremie z filtrem. Będziesz miała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •