[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stać na wynajęcie kogoś takiego jak Jed. I ufa Jedowi. Więc jeśli Jed ci proponuje podział kamieni,
to znaczy, że występuje w imieniu pana Cuttera i że pan Cutter zaakceptuje ten układ. Ale jeśli uzna,
że go wykantowano, to się wścieknie. A wie o tobie wszystko.
- A skąd ty o tym wiesz? - zaskrzeczał histerycznie Renner.
- Powiedzmy, że Jed gada przez sen. W każdym razie dzięki Jedowi, a przy pomocy pana Cuttera,
można będzie zatuszować twoje związki w tym wszystkim. I nikt na przykład się nie dowie, że jesteś
synem Michaela Wymana.
- Kurwa! Skąd o tym wiesz?!
- Nie wiedziałam, póki pan Cutter nie dostał tej informacji i nie przekazał jej Jedowi. Jak ci już
mówiłam, pan Cutter dużo może. Kto wie, czego się dowie o tobie, jeśli zacznie się tobą naprawdę
interesować?
- Zamknij się, suko! - Rennera opanowała już histeria. Beretta w jego ręce trzęsła się, jakby nie mógł
się zdecydować, w kogo ją wymierzyć.
- Lepiej ubij z Jedem ten interes - doradziła Amy. - Wtedy wszystko będzie dobrze.
- Nie! - zawył Renner. - Nic nie będzie dobrze! Muszę się was wszystkich pozbyć zaraz potem, jak
dostanę te kamienie! Wszystkich!
- A co z panem Cutterem? - spytała cicho Amy.
- Sam się z nim dogadam! - wrzasnął radośnie Renner, jakby go nagle oświeciło. - Tak właśnie
zrobię! Nie potrzebuję Glaze a! - Beretta nagle uspokoiła się i zatrzymała na wysokości czoła Jeda.
- Amy zrozumiała, że Renner zbyt się boi Jeda, żeby kupić w całości jej historyjkę. Zamierzał zabić
Glaze a.
Pas balastowy w ręce dziewczyny zatoczył pełny łuk i nie powstrzymywany tym razem wyrżnął jak
taran w dłonie Rennera.
- Huknął strzał, Renner zawył. Ale nim jeszcze przestał krzyczeć, Amy powtórnie się zamachnęła i
łupnęła dwudziestoma funtami ołowiu w czaszkę Rennera.
- Mężczyzna się zachwiał, uniósł dłonie do głowy i powoli opadł w stronę stawu.
- Nieeee! - wrzasnęła Amy. - Nie możesz tak umrzeć! Nie!
- Wszystko było tak samo, jak w pazdzierniku. Renner jak w zwolnionym tempie przebił głową
powierzchnię wody i zniknął. Dziewczyna złapała jego latarkę i oświetliła staw.
- Amy, stój! - zawołał Jed. - Jemu nic nie jest! - Położył Guthriego na skale i podskoczył do Rennera,
który już wypłynął, parskając i klnąc. - Widzisz?
- Bydlaki! - wył Renner. - Zwinie! To moje szmaragdy! Mój ojciec je dla mnie wytargował! One są
moje!
- Amy przestała natychmiast zwracać uwagę na Rennera, kiedy tylko się zorientowała, że Jed go
obezwładnił. Wyrwała nóż z pochwy i skoczyła w stronę Hanka. Wyciągnęła mu knebel z ust i
przecięła więzy na jego nadgarstkach.
- Jezu! - prychnął Hank. - Amy, przepraszam! Spieprzyłem sprawę!
- To my powinniśmy przepraszać - odrzekła Amy. - Nie trzeba było cię w to mieszać.
- Ona ma rację - poparł ją Jed, kładąc na ziemi związanego i zakneblowanego Rennera. - To ja
schrzaniłem wszystko. Nie wiedziałem, że obserwowanie tych dwóch może być tak niebezpieczne
dla zdrowia.
Hank rozcierał nadgarstki.
- - No cóż, prawdę mówiąc, sam sobie napytałem biedy, bo chciałem zrobić trochę więcej, niż tylko
ich obserwować. Poszedłem za nimi i dostałem w łeb. %7łyję, bo Renner uznał, że mogę mu się do
czegoś przydać. Vaden wyszedł z pudła wczoraj. Kelso nie mógł wymyślić żadnego powodu, żeby go
dłużej trzymać. No więc szedłem za nimi - a szli do doków, mieli się spotkać z Vadenem - a potem
od razu obudziłem się tutaj.
- Skąd oni wiedzieli, dokąd iść? - spytał cicho Jed.
- Z tego, co usłyszałem, wynika, że wczoraj po wyjściu z aresztu Vaden polazł za wami i doszedł do
tej jaskini. Wczoraj już nurkowaliście, tak? I coś poszło nie po waszej myśli?
Tak, był obwał i zamuliło wodę - wyjaśnił Jed. - Dopiero teraz można było wejść.
- Myślę, że Vaden chciał się na tobie zemścić za tamten wieczór. Kiedy tu przyszli, od razu poszedł
za wami. Widział, jak wchodziłeś, i uznał, że nie masz broni. Musiał się trochę zdziwić, co?
- Jeszcze się dziwi - odrzekł spokojnie Jed. - Siedzi tam w jaskim na skale nad wodą. Gdyby nie
tyrada Amy, mógłby tam siedzieć do końca świata. Zawsze twierdziłem, że ta dziewczyna ma
wyobraznię.
- Rękę też ma niczego - zauważył Hank. - Amy, dziecko drogie, gdzieś się nauczyła tego numeru z
pasem?
- %7łyję z pisania powieści, Hank - przypomniała mu.
- Ta historyjka, którą wcisnęłaś Rennerowi, też brzmiała cholernie wiarygodnie - dodał starszy
mężczyzna.
- Dobra powieść musi brzmieć wiarygodnie - odpaliła bez namysłu.
- Bez urazy, Glaze - odezwał się Hank po chwili milczenia. - Ale chciałbym wiedzieć, gdzie w tym
wszystkim jest twoje miejsce?
- Wierz albo nie - odrzekł chłodno Jed - ale jestem naprawdę tylko niewinnym, postronnym facetem,
które go okoliczności wplątały w takie bagno. - Zrobił wiele mówiącą pauzę. - A ty, Hank?
- Hank westchnął ciężko.
- To ja zatopiłem łódz Michaela Wymana dwadzieścia pięć lat temu. - Zerknął na zaszokowaną Amy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •