[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Naprawdę do mnie nie wrócisz? Obiecuję, że nigdy więcej cię nie
zdradzę.
Allegra zaczęła wybierać numer.
- Dobrze, już dobrze! - Mark uniósł ręce. - Idę sobie - oznajmił i ruszył w
stronę drzwi.
Allegra podążyła za nim, ale on w ostatniej chwili odwrócił się i zamknął
ją w uścisku.
- Zawsze będę na ciebie czekał, Ally. Pamiętaj o tym.
103
S
R
- Mark, jesteśmy po rozwodzie. To koniec. A teraz proszę, wyjdz, bo
spóznisz się na randkę.
W końcu zdołała wypchnąć go za drzwi. Odetchnęła z ulgą. Miała
nadzieję, że sobie poszedł, choć nie była tego całkiem pewna. Po chwili się
uspokoiła. Mark nie jest głupcem. Bardzo się liczył z tym, jak wygląda w
oczach innych i z pewnością nie ryzykowałby tego, że zepsuje sobie doskonałą
opinię, jaką cieszył się w mieście.
Kiedy kilka minut pózniej rozległo się ponowne pukanie do drzwi,
Allegra omal nie zemdlała. Znieruchomiała, zastanawiając się, czy ma
zadzwonić na policję. Podeszła na palcach do drzwi i wyjrzała przez wizjer.
Ale to nie Marka zobaczyła.
Za drzwiami stał Rory. Z radości i ulgi zaczęła cała drżeć. Z
rozpromienioną twarzą otworzyła drzwi.
- Rory, jak się cieszę, że cię widzę! Co ty tu robisz? Dlaczego nie
powiedziałeś mi, że przyjeżdżasz?
Ku jej zdumieniu nie pocałował jej, nie uścisnął ani się nawet nie
uśmiechnął.
- Witaj, Allegro. Przyjechałem.
- Widzę! - Chciała go wciągnąć do środka, ale poczuła, że stawia opór. -
O co chodzi?
- Może spytasz mnie, jak wszedłem do budynku?
Popatrzyła na niego z konsternacją.
- No dobrze, więc jak się tu dostałeś?
- Powiem ci. - Wszedł do środka. Jak mógł się tak pomylić? Chciał
uczynić tę kobietę swoją żoną, a ona go zdradziła. - Minąłem się w drzwiach z
twoim byłym mężem - oznajmił, jakby to wszystko tłumaczyło. - Wiesz, tym
104
S
R
niewiernym Markiem. Cóż za zadziwiający zbieg okoliczności. Właśnie od
ciebie wychodził.
Allegra pobladła. Chyba Rory nie myśli, że sama go tu zaprosiła? Ta
myśl ją rozzłościła.
- Skąd wiesz, że to był Mark? I skąd on wiedział, że ty to ty? Przecież
nigdy się nie widzieliście.
- Nie doceniasz męskiej intuicji. Chloe doskonale mi go opisała.
- Ach, Chloe, moja ukochana siostra i najlepsza przyjaciółka. - Nie
powiedziała mu o tym, co zrobiła Chloe. Uznała, że to nie najlepszy moment. -
Ucięliście sobie męską pogawędkę?
- Nie spodziewasz się chyba, że powiem ci, o czym rozmawialiśmy?
Uspokój się człowieku, uspokój, żebyś nie powiedział czegoś, czego
będziesz potem żałował. Ale nie mógł. Był zazdrosny i wściekły.
- Dość powiedzieć, że twój biedny Mark chyba do tej pory liże rany.
- Uderzyłeś go? - Allegra nie mogła w to uwierzyć. Mark był
przewrażliwiony na punkcie wyglądu.
- Uspokój się, nic mu nie zrobiłem. Tylko lekko drasnąłem go w nos. Te
róże to od niego? - spytał, wskazując leżące na stole kwiaty.
- Tak, zapomniałam mu je oddać.
- A co jest w tym pudełku?
Rory był wściekły. Tak bardzo za nią tęsknił, tak jej pragnął, że
przyjechał po nią, aby jak najszybciej byli razem. Tymczasem zastał u niej
byłego męża, który na dodatek obsypuje ją prezentami. Co ma o tym myśleć?
Nadal się przyjaznią? A może ze sobą sypiają? Przecież go wpuściła.
- Skąd mam wiedzieć? Przecież go nie otworzyłam.
- To może zrobimy to razem?
- Wolałabym go nie oglądać.
105
S
R
- Chcę zobaczyć, co ci kupił. Wydawało mi się, że mówiłaś, że Mark to
już historia.
- Bo tak jest. Jesteś zazdrosny?
- %7łebyś wiedziała, że tak.
Przynajmniej tyle. Z zazdrością potrafiła sobie poradzić. Z brakiem
zaufania - nie.
- Chyba nie sądzisz, że go tu zaprosiłam? - Spojrzała na niego
wyzywająco.
- Powiedział mi, że tak!
- A ty mu uwierzyłeś? - Patrzyła na niego przerażona.
Nie mogła zrozumieć, jak Rory może jej tak nie ufać.
- Tego nie powiedziałem. - Zrozumiał, że musi minąć sporo czasu, by się
uspokoił. Za dużo w nią zainwestował. Pozwolił, aby stała się całym jego
życiem. Niech to diabli!
- To doskonale.
- Ale postąpiłaś nierozważnie, otwierając mu drzwi - stwierdził,
marszcząc czoło.
- Wiem. Popełniłam błąd. Ty nigdy ich nie robisz?
- Oczywiście. Ale nie popełnię błędu z tobą!
- Jak mam to rozumieć? - W jej głosie zabrzmiała pogardliwa nuta. -
Kiedy wreszcie zdecydujesz, że możesz mi zaufać?
- Byłem pewien, że ci wierzę, dopóki nie zobaczyłem go na dole. - Wyjął
z pudełka jedwabną koszulkę ozdobioną koronkami. - Zobacz, jest nawet
przypięta karteczka. Jak słodko!
- Daj mi ją.
- Za chwilę. Najpierw sam przeczytam.
- Rory, mnie to wcale nie bawi.
106
S
R
- A myślisz, że mnie tak? - Powstrzymał ją wyciągniętym ramieniem. -
Nie mogłem się jej oprzeć" - przeczytał. - Jest stworzona dla ciebie,
kochanie. Z miłością, twój na zawsze Marko." Marko? Nazywałaś go Marko?
- Przykro mi to mówić, ale kiedyś uważałam, że go kocham.
- Tak się cieszę, że użyłaś czasu przeszłego. Kiedy dokładnie przestałaś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]