[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szczapy, lecz światła z tego wiele nic było i nie umiał określić barwy jej oczu.
Włosy miała ciemne, na pewno nie odziedziczone po jakimś drakleńskim zagoń-
czyku i nie dość szybkiej w nogach matce. Ich koloru również nie potrafił jednak
odgadnąć. Widział tylko, że są wilgotne, choć z ganku pod deszcz nie schodziła,
a dach nad gankiem aż tak bardzo nie przeciekał.
 Zwiadomie używam słowa  przypomnieć , kmiotku, bo teraz widzę, żeś
żaden kmiotek. Bywałeś w świecie.
 Bywałem.  Wolał czekać i słuchać, niż mówić. Ochrypły, niosący zapach
gorzałki głos dziewczyny podobał mu się. Chociaż nie pracowała tu na pewno jako
śpiewaczka.
 To dobrze. Podróże wzbogacają wyobraznię i uczą pokory. Człek bywały
nie pomyśli:  Plwać na gówniarę, pijana jest, skoczę, za kudły złapię, nim się
obejrzy, a jak się szarpać będzie, to za karę jeszcze wychędożę porządnie . Człek
bywały wie, że pijana baba z brudnym rożnem może być gorsza niż wilkołak, bo
sama nie wie, gdzie uderzy.
 Nie jesteś aż tak pijana, księżniczko  posłał jej lekki uśmiech, choć wy-
grany w kości czar zawiódł go srodze. Zero wina, sto procent domieszki w podda-
nym badaniu trunku; do rzyci z takimi testami. A choćby napomknąć, ile owego
trunku w siebie wlała, to już nie łaska?!  I skakać na ciebie nie zamierzam.
Niezależnie od tego, jak pewnie stoisz na nogach.
Coś zalśniło złowrogo. Może oczy, może lepiący się od tłuszczu pręt rożna.
 Już drugi raz mnie tak nazwałeś  powiedziała pozornie obojętnym to-
nem.  Jeśli zrobisz to po raz trzeci, nie podając powodu, może cię spotkać duża
krzywda. Ja, widzisz, mieczem chłopa na pół przeciąć potrafię. Nie z góry na dół,
co prawda, jeno w poprzek, ale to też wystarczy, nie uważasz?
 Wybacz, księ. . .  ugryzł się w język. Dziewczyna nawet nie drgnęła. 
To taka językowa maniera, trudno nad tym zapanować. Nie ma nic wspólnego
z kpiną i wytykaniem komukolwiek niskiego stanu, ale miałaś prawo poczuć się
urażona, więc raz jeszcze przepraszam.  Odczekał chwilę.  Nie bierz tego za
złośliwość, lecz to, co trzymasz w ręku, to nie miecz, tylko. . .
41
 Wystaw sobie, że wiem  przerwała mu gniewnie.  I że rożnem tak
samo do grobu cię poślę, jeśli gadać z sensem nie zaczniesz. Czego tu szukasz,
Debrenie z Dumayki? Szczerze, bez krętactw.
Stłuczony drzwiami nos działał coraz lepiej, najwyrazniej blokada była tylko
chwilowa albo kupieckie zaklęcie nałożyło się jakoś na poprzednie. Czuł wyraz-
nie nie tyle zapach, co brak zapachu kobiecego ciała. W połączeniu z silną wonią
najtańszego z szarych mydeł, mięty i odrobiny aromatu wędzonki, oznaczać to
mogło tylko jedno: że dziewczyna trafiła tu wprost z kąpieli. Mikstura z mięto-
wych wytłoczyn przyprawionych sadzą z komina uchodziła za znakomity środek
do mycia głów. Odstraszała nietoperze, które, jak wiadomo, lubią wplątywać się
w ludzkie włosy.
 Głównie książek  powiedział z lekkim roztargnieniem. Próbował dowie-
dzieć się o ciemnowłosej czegoś więcej poza tym, że przesadnie lubi czystość
i boi się nietoperzy.
 Hę?  Przez chwilę była zbyt zdziwiona, by okazywać gniew.  Powie-
działeś: książek?  Potwierdził skinieniem.  Woda w Pirrendzie jest chyba
brudniejsza, niż władze przyznają, boś do reszty zgłupiał. Czy to  wymierzyła
rożnem w słupobabę  to ci wygląda na bibliotekę?! Wiesz w ogóle, co to takiego
biblioteka?!
 Słyszałem, że macie tu parę ksiąg. Nie tyle co w bibliotece, ale za to cen-
nych. Moich.
Zrobiła krok przed siebie. Mogła teraz łatwiej przebić go rożnem, lecz cho-
dziło jej chyba tylko o lepsze oświetlenie. Tak czy siak, stała bliżej i pachniała
wyrazniej. Gorzałką przetrawioną jakiś czas temu. I inną, świeżą, wylaną dopiero
co z gąsiora.
 Twoje księgi? A kimże ty jesteś, gołodupcu, żeby mówić o swoich księ-
gach? Poetą z pijaństwa wracającym? Poborcą podatków, którego zbój Yenosz-
czyk dopadł? Domokrążcą z tych, co to Księgę Zwiętą w wersji obrazkowej pro-
staczkom sprzedają? Nie, wróć. Prostaczków pobożnych nie brakuje, najgłupszy
na tym handlu by aż tak nie zbiedniał. No więc kim jesteś, Debren?
Wolałby, by zamilkła. Mieszanka zapachów z jej ust  a teraz, gdy czar za-
działał z pełną mocą, sięgał węchem znacznie głębiej  zbyt mocno drażniła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •