[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odparła. Nicholas uwiecznił ją w taki sposób, \e długie, jasne
włosy zasłaniały wszystkie powaby jej ciała. Obraz nie
ujawniał tak\e uczuć jego twórcy. Nawet okiem laika Ali
potrafiła dostrzec, \e portret - chocia\ dobry technicznie - jest
bez \ycia.
- Unik? - powtórzył mę\czyzna. Obserwował ją
badawczo.
- Tak. - Zagryzła wargi. Nie ulegało wątpliwości, \e
Nicholas spodziewał się wybuchu gniewu, a nie krytycznych
uwag.
- Nie mam pojęcia, o co ci chodzi - oświadczył, umykając
spojrzeniem w bok.
- Sądzę, \e wiesz - odparła. - Ale wyjaśnię ci dokładniej,
jeśli dasz mi jeszcze wina.
Otworzył usta, jak gdyby zamierzał coś powiedzieć, ale
zaraz je zamknął. Bez słowa patrzył na portret. W jakim celu
go namalował? Chciał ją wprawić w osłupienie? A mo\e
uwolnić się od tamtego ducha? Czy był rozgniewany,
poniewa\ próba się nie powiodła?
Po kilku minutach wrócił z napełnionym kieliszkiem. Ali
wzięła go i wypiła kilka łyków.
- Obiecałaś mi wytłumaczyć, dlaczego uwa\asz to
malowidło za nieudane - przypomniał Nicholas chłodnym
tonem.
- Trochę cierpliwości. - Przeszła się po pokoju, oglądając
ró\ne przyrządy do ćwiczeń. Przejechała palcem po
wyściełanej ławeczce do podnoszenia sztangi. Liczba
zało\onych na nią cię\arów była imponująca. Obok stał rower
treningowy i niedu\a wersja atlasa. Nigdzie ani śladu kurzu.
Nic dziwnego - atletyczne ciało Nicholasa mówiło samo za
siebie.
Czujny wzrok Knighta śledził jej ka\dy krok. Zatrzymała
się przy sztalugach.
- Najlepiej będzie, je\eli ci poka\ę. Masz jakieś
zagruntowane płótno?
- Tak, ale...
- Załó\ je.
- Wcią\ nie... - Wykonał jej polecenie.
- Tylko obserwuj, dobrze? Nic nie mów. Zrzuciła białe,
skórzane mokasyny i zaczęła się
rozbierać. Po chwili stała przed nim tylko w białej,
przejrzystej koszuli na cienkich ramiączkach i w figach.
- Zupełnie niezle - stwierdził w końcu. - Ale co ty, do
licha, wyprawiasz?
Przyło\yła palec do ust, bez słów nakazując milczenie.
Z rezygnacją machnął rękami i obserwował ruchy jej
palców, gdy powoli rozpinała maleńkie, perłowe guziczki.
Koszula opadła miękko do jej stóp.
Nicholas przełknął z trudem, gdy skąpe figi tak\e znalazły
się na podłodze. Ali zebrała długie, jasne włosy i związała je
na czubku głowy w staroświecki węzeł. Dopiero wtedy rzuciła
wyzwanie:
- Teraz mnie namaluj. Nie kogoś z przeszłości, nie
smutne stworzenie bez \ycia, lecz mnie, kobietę, w której
\yłach krą\y krew, zdolną do namiętności.
- Nie potrafię. - Ledwie wydusił z siebie odpowiedz.
- Dlaczego? - spytała niepewnie, świadoma swojej
nagości.
- Bo kiedy na ciebie patrzę...
- Przecie\ na mnie nie patrzysz. Przesunął po jej ciele
palącym spojrzeniem.
- Nie mogę myśleć, gdy cię widzę, rozumiesz?
- Właśnie o to mi chodzi! - zawołała. - Nie myśl, tylko
czuj. Chciałeś wiedzieć, czego brak temu obrazowi, więc ci
powiem. Brak mu ciepła. Nie widać na nim twojego
zaanga\owania. Owszem, technicznie umiesz posługiwać się
pędzlem, ale malujesz na zimno, bez uczucia.
Nieoczekiwanie poło\ył dłoń na jej talii, w zagłębieniu
kręgosłupa.
Nie cofnęła się, ale te\ nie przysunęła do niego.
- Zbli\ się - powiedział. Tym razem pająk stanowił dla
muchy o wiele większe zagro\enie.
- Nie zamierzasz mnie malować?
- Pózniej...
- Pózniej? Skinął głową.
- Najpierw muszę sprawdzić, czy nie przesadziłaś
mówiąc, \e jesteś zdolna do namiętności.
Poczuła na skórze leciutki, sugestywny ucisk. Wślizgnęła
się w ramiona mę\czyzny.
- Po co tutaj dziś przyszłaś?
- Nicholas?
- Uhm?
- Zamknij się i pocałuj mnie.
- Skoro nalegasz - mruknął i spełnił jej \yczenie. Gdy ich
języki rozpoczęły upajający pojedynek, Nicholas ujął jej
biodra, przyciskając ją do swojej pęczniejącej męskości.
Przytulił policzek do jej ramienia, powtarzając te same
rozkoszne słowa zachęty, które Ali pamiętała z pikniku.
Wyobraznia Knighta była równie mroczna i wybujała jak jej
własna. A więc odnalazła wreszcie pokrewną duszę... na
dodatek ukrytą we wspaniałym ciele.
Nicholas podprowadził ją do wyściełanej ławeczki. Usiadł
i posadził sobie Ali okrakiem na kolanach. Powtarzał jej imię i
ocierał ją o siebie, a\ zaczęła cichutko pojękiwać. Pocałunki,
którymi pokrywał jej przymknięte powieki, wydawały się
lekkie jak muśnięcia motylich skrzydeł.
- Teraz moja kolej - obwieściła, otwierając oczy. Wstała i
pociągnęła go za sobą. Stanęła za nim i wło\yła ręce pod
miękką, trykotową koszulę. Zaczęła pieścić go leniwie,
wsuwając palce w śliskie włosy na jego piersi i dra\niąc
paznokciami sutki.
Sięgnął za siebie i ujął w dłonie jej pośladki, gładził je i
ściskał. On i Ali idealnie pasowali do siebie wzrostem. Dzięki
temu mogła ukryć twarz w jego włosach. Czuła słaby zapach
szamponu. Delikatnie ugryzła ciepły koniuszek ucha, szepcząc
najbardziej nieprzyzwoite propozycje. Stopniowo podciągnęła
trykot i zmysłowo przesuwała piersiami po jego nagich
plecach.
Odwrócił się do niej przodem. Zciągnęła mu koszulę przez
głowę. Podczas tej czynności wygięła się w łuk, a usta
Nicholasa tym łatwiej znalazły drogę do jej ładnej szyi i
stromych piersi.
Niecierpliwie szarpnęła klamerkę paska, a następnie
jednym ruchem wyciągnęła go ze spodni.
- Zaczekaj. - Nicholas cofnął się o krok i zrzucił buty. -
Pozwól, \e ja się tym zajmę. W pośpiechu niechcący mo\esz
zrobić mi krzywdę. - Ostro\nie rozpiął suwak, szybko zdjął
d\insy i slipy.
Ali wyciągnęła rękę, aby go dotknąć. Dowód jego
po\ądania wydał się jej niesłychanie podniecający.
Westchnęła z zachwytu, gdy mę\czyzna zadr\ał pod
wpływem pieszczot. Była pewna, \e jej pragnie, nawet jeśli
jego umysł się przed tym broni.
Oparła dłonie na biodrach Nicholasa i przyciągnęła go do
siebie. Usłyszała zduszony jęk. Poczuła dreszcz, który
przeszedł jego ciało
Po chwili Nicholas znów posadził ją na ławeczce.
- Chcę być w tobie - szepnął. - Chwyć drą\ek od sztangi i
mocno się trzymaj.
Dotyk okrągłego, chłodnego metalu był twardy i
zmysłowy. Ali z podziwem przyglądała się muskularnej
sylwetce Nicholasa. Zwiatło świec podkreślało zarysy
doskonale rozwiniętych mięśni. Poruszyła się bezwiednie,
zniecierpliwiona, \e mę\czyzna jest za daleko. Spojrzał na nią
tak gorąco, \e krew wzburzyła się w jej \yłach. Pragnęła go...
och, jak bardzo go pragnęła!
Usiadł okrakiem naprzeciw niej, rozchylił jej nogi i
przyciągnął bli\ej, sadzając ją na swoich udach. Palcami
pieścił jej intymność.
- Sprawia ci to przyjemność? - zapytał schrypniętym
szeptem.
Nie odpowiedziała. Przymknęła powieki i oddychała coraz
szybciej.
- Jeszcze? - Zwiększył nacisk, a tym samym
intensywność jej doznań.
- Tak, proszę.
- Och, jak uprzejmie. Musimy coś zrobić z tymi
manierami debiutantki. Niezła chwila, \eby oduczyć cię
przesadnej grzeczności. Powtarzaj za mną - polecił i Ali
pierwszy raz w \yciu usłyszała a\ tak sprośne sugestie.
- Nie mogę - zaprotestowała, trochę zszokowana.
- Oczywiście, \e mo\esz - zapewnił i odsunął dłoń. - Jeśli
podobało ci się to, co robiłem, musisz się zrewan\ować. No,
dalej, mów - powiedział z diabelskim uśmieszkiem. Dla
zachęty znów ją dotknął, ale tylko przelotnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]