[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dobry i przyzwoity człowiek. Nie mogłam go zawieść. Musiałam zgodzić się, że zostanę przekazana -
w nietkniętym stanie - wielkiemu Lorenzowi. Komuś, kto nawet na mnie nie rzucił okiem, dopóki mu
nie przypomniano o jego dynastycznych obowiązkach i kto nagle zażądał uległej dziewicy.
Zapadło milczenie, a potem Renzo odezwał się:
- Co za przemowa, mia bella. Dziwne tylko, że potrafisz mówić szczerze tylko to, czego nie chcę
słyszeć. Ale przynajmniej teraz rozumiem, że twoja uraza sięga znacznie dalej niż miniony rok.
Wstał i przeszedł na jej stronę łóżka.
- Miałaś ledwie piętnaście lat, kiedy postanowiłaś przetestować moją samokontrolę wtedy na
pływalni, prawda? I chociaż nie pretenduję do podobnej świętości jak ten twój Harry, to jednak
czasami potrafię wykrzesać z siebie przyzwoitość - taką jak niewykorzystanie nieostrożnej dziew-
czyny, prawie dziecka. Jeśli byłem dla ciebie ostry,
116
SARA CRAVEN
to dlatego, że nie chciałem, żebyś zrobiła podobną propozycję innemu mężczyznie. Nie myśl, Maria
Lisa, że mnie nie kusiło. I gdybym uległ tej pokusie, nie skończyłoby się na patrzeniu, uwierz mi.
Usiadł na skraju łóżka, a kiedy chciała się od niego odsunąć, unieruchomił ją jedną ręką.
- I co byś zrobiła, carissima - pytał, patrząc jej prosto w oczy - gdybyś się znalazła naga w wodzie 2e
mną? I gdybym cię wziął w ramiona...
- Co się nie zdarzyło - burknęła, zdając sobie sprawę, że drży. - Ta rozmowa nie ma sensu. A teraz
mnie puść.
- Zaraz. - Miał czelność uśmiechnąć się do niej. - Odnoszę wrażenie, że moja odmowa z tamtego dnia
nadal cię napawa goryczą. Czas to naprawić. Nareszcie jesteśmy razem i mamy mnóstwo czasu dla
siebie.
ROZDZIAA DZIEWITY
Patrzyła prosto w jego ciemną twarz nad sobą, niezdolna myśleć. Pocałował ją tak, jak jeszcze nigdy
dotąd, a wtedy zrozumiała, dlaczego tak się broniła przed jego dotykiem w noc poślubną i potem, gdy
mogła uciec od niego do Anglii, wmawiając sobie, że to koniec. Przestała go odpychać i powolutku
zaczęła oddawać jego pocałunki. Kiedy podniósł głowę, obydwojgu brakowało tchu.
- Drżysz, mia bella - powiedział łagodnym tonem. - Nadal cię tak przerażam?
Potrząsnęła przecząco głową bez słowa. Nie przerażasz, jesteś obietnicą niewyobrażalnej rozkoszy,
pomyślała.
Nie było im jednak dane cieszyć się sobą. Nagle Marisa poczuła, że Renzo odsuwa się od niej. Dobiegł
ją jakiś kobiecy głos.
- Kto to?
Renzo krzyknął ostro po włosku:
- Chwileczkę! - Po czym zwrócił się do Mari-sy. - To Rosalia, twoja pokojówka. Przyszła przy-
gotować ci kąpiel i pomóc się przebrać. Rozkaz mojego ojca.
Przyjrzał się jej uważnie.
- Co mam więc zrobić, carissima? Wpuścić ją,
118
SARA CRAVEN
czy kazać sobie iść, a sam cię wykąpię i ubiorę... potem?
Ale czar prysł. Marisa spłonęła rumieńcem zażenowania, gdy dotarł do niej sens jego słów. I dlatego,
że zdała sobie sprawę, jak bliska była całkowitego oddania nie tylko ciała, ale i duszy.
Zaczęła zapinać stanik.
- Ach! Rozumiem, że odpowiedz brzmi  nie" - i pomógł jej go zapiąć, po czym cmoknął ją w kark. Ta
leciutka pieszczota rozpaliła jej zmysły od nowa.
- Jeszcze porozmawiamy, carissima - stwierdził. - Są rzeczy, które muszą zostać powiedziane, o
których musisz wiedzieć, zanim staniemy się prawdziwym małżeństwem.
Wstał i skierował się do drzwi swojego pokoju, a ona gorączkowo starała się doprowadzić łóżko do
porządku.
- Daj spokój, ślepy by się domyślił. - Renzo patrzył ironicznie na jej wysiłki, po czym zawołał:
-Avanti, Rosalia! - i zniknął, zamykając drzwi za sobą.
Marisa wykąpała się, ubrała i uczesała z pomocą Rosalii. Renzo przyszedł po nią i nawet nie zauważył
nowej fryzury. Był zamyślony i miał posępną minę. Ale co się stało? Chyba nie gniewa się, że nie
odesłała Rosalii wcześniej. Przecież wie, że jej kapitulacja odsunie się tylko w czasie, nic więcej.
A może on też boi się dzisiejszej kolacji? Jej przeczucie, że sytuacja będzie trudna, zmieniło się
MIESIC W TOSKANII
119
w pewność, gdy napotkała wrogie spojrzenie Teresy Barzanti. Nieprzeniknione czarne oczy omiotły
ją od stóp do głów, a usta wykrzywił grymas dezaprobaty.
- Tak więc postanowiłaś wrócić, Mariso - tak brzmiało powitanie, któremu towarzyszyło ciche
prychnięcie. - Pewno powinniśmy się cieszyć, że wreszcie sobie przypomniałaś o swoich obo-
wiązkach. Mam nadzieję, że więcej o nich nie zapomnisz.
Zapadła cisza pełna zażenowania. Marisa zaczerwieniła się z oburzenia, ale Renzo wziął ją za rękę.
- Babcia zapomniała dodać, że jest bardzo szczęśliwa, że cię ponownie widzi - powiedział spokojnie. -
Prawda, Nonna?
Przez moment nic się nie działo, a potem signora Barzanti szarpnęła głową, co można było uznać za
potaknięcie.
Guillermo nadszedł w tym momencie, zaproponował Marisie aperitivo i oznajmił, że ślicznie
wygląda. Była mu za to wdzięczna, ale mimo jego wysiłków atmosfera przy stole nie przypominała
święta.
Po kolacji mieli przejść do salotto na kawę, ale Guillermo, który wyglądał na zmęczonego, przeprosił:
- Wybacz mi, moje dziecko. - Pocałował Mari-sę w czoło. - Porozmawiamy jutro. - Odwrócił się do
Renza. - Mogę cię prosić na słówko? Obiecuję, że nie zabiorę cię od żony na długo.
120
SARA CRAVEN [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •