[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadzwonił telefon, skoczyła na równe nogi i pochwyciła słuchawkę.
- Halo?
- Maggie Sullivan?
- Tak.
- Mówi Marc Bradley. Mam dwa bilety na wieczorne przedstawienie.
John Simmons powiedział mi, że jest pani zainteresowana ich kupnem.
- Oczywiście. Ile będą kosztowały?
- To miejsca w jednym z pierwszych rzędów, więc są dość drogie.
Podał cenę, a Maggie otworzyła ze zdumienia usta.
- Rzeczywiście są drogie.
- Jeżeli pani myśli, że chcę coś na tym zarobić, proszę zadzwonić do
kasy i zweryfikować cenę - zaproponował.
- To niepotrzebne, ufam panu - powiedziała, nie będąc jednak pewną
tego. - Gdzie mogę je odebrać?
- Będę w moim biurze całe popołudnie, ale mógłbym podać bilety
przez posłańca, jeśli pani woli.
- Byłoby wspaniale! - odpowiedziała z entuzjazmem. Jeśli bowiem nie
będzie musiała pójść po bilety, zyska czas na kupno sukienki.
- Dobrze. - Mężczyzna zapisał jej adres. - Posłaniec będzie za
dwadzieścia minut.
- Zwietnie.
Odłożyła słuchawkę i wydała okrzyk radości. Będzie je miała!
Posprzątawszy kuchnię w rekordowym czasie, zajrzała do swojej szafy w
poszukiwaniu czegoś, co nadawałoby się na tę szczególną okazję. Jej
173
RS
przypuszczenia potwierdziły się: nie znalazła nic odpowiedniego. Kiedy
zastanawiała się, gdzie mogłaby kupić elegancką wieczorową sukienkę,
usłyszała dzwonek do drzwi.
Sprawdziła zawartość koperty, którą przyniósł posłaniec, i wypisała
czek. Gdy tylko zamknęła drzwi za chłopcem, w radosnym nastroju pobiegła
do sypialni. Po chwili wyszła z niej ubrana w dżinsy i czerwoną koszulkę.
Resztę dnia spędziła na zakupach. Chodziła od sklepu do sklepu, nie
mogąc trafić na nic, co sprostałoby jej oczekiwaniom. Wreszcie postanowiła
zjeść lunch w małej restauracji samoobsługowej. Zmierzała w jej kierunku i
oglądała po drodze wystawy. Nagle stanęła oczarowana. Na jednej z witryn
zobaczyła to, czego szukała: długą prostą sukienkę z lśniącego materiału,
ozdobioną dyskretnie cekinami. Wisiała na manekinie w ekskluzywnym
butiku. Pomyślawszy o wysokiej cenie, zawahała się, ale im dłużej
przyglądała się sukience, tym trudniej jej było oprzeć się pokusie. W
rozterce weszła do środka i poprosiła o sukienkę.
- Produkcja modelowa - powiedziała sprzedawczyni.
W przymierzalni Maggie spojrzała na cenę, która potwierdziła jej
najgorsze przypuszczenia. Mimo to nałożyła sukienkę na siebie.
Sprzedawczyni na widok Maggie oniemiała z zachwytu.
- Wygląda pani bajecznie!
Nie zastanawiała się już dłużej nad kupnem sukienki. Podeszła do
lustra i z zadowoloną miną przyglądała się swojemu odbiciu.
- Biorę ją- rzuciła krótko.
Gdy wróciła do siebie, Joan była już w domu.
- Udało ci się dostać bilety? - spytała na widok Maggie.
174
RS
- Tak, ale poczekaj, a zobaczysz, co kupiłam. Otworzyła pudełko,
usunęła bibułkę i ostrożnie wyciągnęła mieniącą się sukienkę.
- Maggie, ona jest absolutnie cudowna. - Joan westchnęła z wrażenia.
- Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia.
- Musiałaś wydać na nią majątek.
- Tak - przyznała Maggie - ale chciałam, aby ten wieczór był
wyjątkowy.
- O której Jared przyjdzie po ciebie?
- O siódmej.
Joan rzuciła okiem na zegarek.
- Więc lepiej się szykuj. Wiem, że potrzebujesz do tego półtorej
godziny.
- Masz rację.
Po dziesięciu minutach zrzuciła z siebie ubranie i zanurzyła się w
ciepłej wodzie o przyjemnym, podniecającym zapachu, który nadały jej
perfumowane sole. Kąpiel była taka rozkoszna, że Maggie z żalem
opuszczała wannę.
Poszła do sypialni i zaczęła ubierać się starannie. Na końcu włożyła na
siebie nową sukienkę, czując na skórze jej aksamitną miękkość.
Stanęła przed lustrem, nałożyła makijaż i zaczęła układać włosy w
luzny węzeł na czubku głowy, zostawiając kilka kokieteryjnych kosmyków
wokół twarzy i szyi.
Rozległo się ciche pukanie do drzwi.
- Mogę wejść?
- Pewnie.
- O rany! - zawołała Joan na widok przyjaciółki.
175
RS
- Czy dobrze wyglądam? - zachichotała nerwowo Maggie.
- Fantastycznie! Jared zemdleje z wrażenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •