[ Pobierz całość w formacie PDF ]
118
Anula
materaca i składa ubrania, układając je równo w otwartej walizce.
Cullen stanął niczym rażony piorunem. Usiłował zebrać myśli, ale
bezskutecznie.
- Cześć - zmusił się, by wydobyć z siebie głos.
Misty znieruchomiała i odwróciła się powoli, spoglądając mu w
oczy. Jej wzrok przepełniał smutek. Cullen na widok determinacji,
jaka malowała się na jej twarzy, poczuł, jakby wyssano mu z płuc całe
powietrze.
- Co ty wyrabiasz? - spytał, bojąc się, że już zna odpowiedź.
Misty powróciła do przerwanego zajęcia, kończąc składanie
czarnych spodni w walizce.
- Pakuję się.
- To widzę. Dokąd się wybieramy? - spytał, modląc się, by jego
podejrzenia okazały się niesłuszne.
- My nigdzie się nie wybieramy - odparła. - Wracam do domu.
O Boże, nie!
- Tutaj jest twój dom.
- Nie, Cullen - powiedziała łagodnie. - To jest twój dom. Mój
dom jest w Nevadzie.
To wystarczyło, aby krew znowu zaczęła mu krążyć w żyłach
pobudzona rosnącym zdenerwowaniem. Podszedł do niej trzema
krokami i złapał ją za ramię, zanim zdążyła spakować kolejną rzecz.
- Twój dom jest przy mnie - powiedział stanowczo. - To, gdzie
mieszkamy, jest bez znaczenia.
-Cullen...
119
Anula
Wyrwała rękę, a on jej na to pozwolił. Zamrugała powiekami i
spuściła wzrok.
- Przykro mi, ale to się nie uda. Doceniam wszystko, co dla mnie
zrobiłeś przez ostatnie trzy tygodnie.
Jego palce bezwiednie dotykały brzegu walizki, a ona walczyła,
by nie spuszczać wzroku z oczu Cullena.
- Wiesz, że nie będę usiłowała trzymać cię z dala od dziecka: To
absolutnie nie wchodzi w grę. Ale nie mogę tu dłużej zostać, udając
kogoś, kim nie jestem... udając, że jest między nami coś, czego nie
ma.
- Nikt ci nie kazał być kimkolwiek innym niż sobą. Potrząsnęła
głową, rozrzucając na boki brązowo-świetliste włosy.
- Chcesz, żebym została twoją żoną, ale ja przecież nie pasuję do
rodziny Elliottów. Twój dziadek sądzi, że jestem panią do
towarzystwa, a nie tancerką, a ja już wyrosłam z wieku, w którym
można mnie ulepić na czyjeś podobieństwo.
Strużka potu spłynęła Cullenowi z karku na plecy. Czuł, że
Misty mu się wymyka, i nie bardzo wiedział, jak ją zatrzymać.
- Do diabła z tym, czego chce dziadek - warknął ostro. - Do
diabła z tym, czego ja chcę, jeśli już o to chodzi. Ale czego ty chcesz?
Misty wzięła głęboki oddech i wydała z siebie westchnienie ulgi.
- Chcę, żeby było tak jak przedtem. Nie jest mi przykro z
powodu dziecka - powiedziała, kładąc rękę na brzuchu - ale muszę
przyznać, że to skomplikowało nasze życie. Nie chcę już jednak
więcej komplikować twojego. Dlatego wyjeżdżam.
120
Anula
Skomplikowała mu życie? Czyżby nie wiedziała, że uczyniła je
lepszym? Że była niczym tęcza po burzy, niczym ogień na kominku w
zimowy dzień, jego ukojeniem w bezsensownym świecie? Była
jedyną stałą rzeczą w jego życiu niemal od pierwszej chwili, kiedy się
poznali. Zawsze witała go z otwartymi ramionami i była chętna go
wysłuchać i zaakceptować takiego, jaki był. Jak mogła tego nie
wiedzieć? Jak mogła nie wiedzieć, że ją kocha?
Prawda niemal zbiła go z nóg. Kochał ją. To było takie proste.
Tak oczywiste, że nie mógł uwierzyć, że dotąd nie zdawał sobie z tego
sprawy. Nie tylko mu się podobała, nie tylko interesowało go jej ciało
i nie tylko chciał z nią być dlatego, że nosiła w sobie jego dziecko.
Pragnął tego dziecka, ale pragnął również jej. Chciał, żeby była jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]