[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Przed kilkoma minutami powiadomiono mnie, ¿e wyrok zosta³ wykonany. W³aSnie czy-
tam: Remizowa, No. 1780, przes³ana z Petersburga w zwi¹zku z...
Lenin rzuci³ s³uchawkê i rycza³:
 Przekleñstwo... Przekleñstwo!... Pod³y potwór... Kat krwawy... bez serca... ob³êdny...
zbrodniczy...
Zwykle sprawnie pracuj¹cy umys³ zada³ odrazu pytanie:
 Kto? O kim mówisz?
Lenin Scisn¹³ skronie i zawy³ przeci¹gle, tak, jak wy³a zrozpaczona , oszala³a sêdziwa
¿ydówka w lochach  czeki .
 To ja a! To ja  a  a!
Drzwi siê uchyli³y i do gabinetu i zajrza³ zaniepokojony sekretarz.
Lenin odrazu zamilk³, zacisn¹³ zêby, oczy zmru¿y³ i, wk³adaj¹c rêce do kieszeni, spyta³
obojêtnie:
 Co siê sta³o?
 Zdawa³o mi siê, ¿e... wo³aliScie, W³odzimierzu Iljiczu...
 Nie!  odpar³ krótko.  Lecz dobrze, ¿e przyszliScie. Siadajcie i piszcie. Bêdê dyktowa³.
Chodzi³ po pokoju, kurczy³ i prostowa³ palce i rzuca³ urywane zdania:
 Jakkolwiek ciê¿ki bêdzie pokój dla Rosji... pamiêtaæ... pamiêtaæ musimy, ¿e... wszelkie
ofiary... nawet ¿ycie swoje... i najbli¿szych... najdro¿szych... najdro¿szych istot... powinniSmy
oddaæ... dla dobra proletarjatu... który wyrwie wrogom wszystko... co w tej chwili stracili-
Smy...
Sekretarz zapisa³ i czeka³.
Lenin nie odzywa³ siê... Sta³ przed oknem, nieruchomy.
G³owa dyktatora trzês³a siê, szerokie ramiona podnosi³y siê i opada³y... w oczach czu³ gry-
z¹cy ¿ar...
 Mnie nikt, nikt nie zwróci Heleny... Heleny...
£za stoczy³a siê po ¿Ã³³tych policzkach, pozostawiaj¹c po sobie pal¹cy Slad.
Lenin Scisn¹³ palcami gard³o, aby nie zawyæ, westchn¹³ g³êboko, ukradkiem obtar³ wilgot-
ne oczy, odwróci³ siê i g³uchym, chrapliwym g³osem wyrzêzi³:
 Jutro dokoñczymy, towarzyszu... Znu¿ony jestem... MySl nie pracuje. Ciemno doko³a...
zamieæ jêczy... mroxno... Noc ju¿ g³êboka... tylko umieraæ mo¿na... umieraæ... w tak¹ noc
przeklêt¹!
Spojrza³ na zdziwionego sekretarza i nagle krzykn¹³ cienko, przenikliwie:
 Precz! Precz!
M³odzieniec wypad³ wylêk³y.
Lenin odtworzy³ w pamiêci fanatyczn¹, drgaj¹c¹ twarz Dzier¿yñskiego, wzdrygn¹³ siê ca³y,
zatka³ palcami uszy i oczy, zwar³ szczêki i run¹³ na kanapê, sycz¹c:
 Helenê zabito! Zabito...
Pode drzwiami zmieniali siê ¿o³nierze na czatach i powtarzali ponuremi g³osami parol
nocny:
 Lenin... Lenin...
237
ROZDZIA£ XXVIII.
Moskwa umiera³a... z g³odu, przera¿a³a i nieustaj¹cego ani na chwilê rozlewu krwi.
Przebrzmia³y ju¿ echa haniebnego pokoju z Niemcami.
Lenin przypomnia³ sobie te dni z dreszczem i wstrêtem. On  Rosjanin by³ zmuszony b³a-
gaæ komisarzy  ¿ydów i £otyszów, aby przystali na niewymownie ciê¿kie, upokarzaj¹ce
warunki niemieckie, bo, nie osi¹gn¹wszy pokoju, w³adza proletarjatu rozwia³aby siê, jak z³a
mara. Uzyskawszy z trudem zgodê towarzyszy, westchn¹³ z ulg¹ i raz jaszcze dowiód³, ¿e
dyktatura proletarjatu w istocie swej by³a dyktatur¹ dziennikarzy.
W setkach artyku³Ã³w haniebny pokój by³ przedstawiony, jako dobrodziejstwo nowego rz¹-
du, zamierzaj¹cego daæ Rosji mo¿noSæ odetchniêcia i nabrania nowych siê. Oszukiwano
i og³upiano ³atwowiernych robotników i ciemnych ch³opów obietnic¹ bliskiej rewolucji
w Niemczech i po³¹czenia siê z towarzyszami Zachodu, sk¹d Rosja mia³a czerpaæ nowe za-
soby dla szybkiego rozwoju kraju i przeScigniêcia  zgni³ej Europy .
Zamilk³y te echa.
Zubo¿a³a, wyludniona Moskwa pêdzi³a nêdzne istnienie, a chlaszcz¹ca i ³opoc¹ca na wie-
trze czerwona chor¹giew komunizmu, zdawa³o siê, odlicza³a, nakszta³t aparatu kontroluj¹ce-
go, wci¹¿ nowe i nowe potoki krwi, wylewanej przez  czeka na Bolszoj £ubiance i na Ar-
bacie.
Na rynkach i placach snu³y siê ponure, obszarpane, wychud³e postacie dawnych urzêdni-
ków, oficerów, inteligentnych kobiet, nieraz arystokratek, które nie zd¹¿y³y ukryæ siê na Kry-
mie lub zagranic¹. Mê¿czyxni sprzedawali na ulicach resztki mienia, papierosy i dzienniki;
starsze kobiety  jakieS pieczywo i ³akocie, przyrz¹dzone w domu, m³odsze coraz czêSciej 
w³asne cia³o.
Milicja i patrole wojskowe polowa³y na ubogich, wynêdznia³ych  spekulantów , odbiera-
³y ich lichy zarobek i wtr¹ca³y do lochów  czeki , gdzie gnano ich pod ziej¹cy kulami kara-
bin maszynowy, ustawiony w groxnem okienku suteryny. Nikt nie mia³ czasu zajmowaæ siê
drobnemi sprawami, karaæ wiêzieniem i ¿ywiæ w okresie szalej¹cego g³odu. Za³atwiano siê
szybko i raz na zawsze. Kulomiot przez ca³e noce rzyga³ kulami.
Czarny samochód wyrzuca³ ze swego wnêtrza nowe stosy trupów, odwo¿¹c je za miasto.
Od czasu do czasu przez ulice Moskwy pêdzi³y limuzyny dworskie z komisarzami w skó-
rzanych kurtkach i z nieodstêpnemi teczkami pod pach¹, god³em w³adzy nad ¿yciem i Smier-
ci¹ zwalczonego i uciemiê¿onego spo³eczeñstwa.
Po nocach do g³odnych wilków podobne sunê³y patrole, wdziera³y siê do mieszkañ wy-
straszonych obywateli, przeprowadza³y rewizje, zabiera³y ze sob¹ mê¿czyzn, kobiety, dzieci,
gna³y ich na poniewierkê i Smieræ.
238
Po napadzie w³adz skrada³y siê inne gromady. Byli to bandyci; pod postaci¹ komisarzy
wdzierali siê do domów prywatnych, dokonywali gwa³tów i grabie¿y, staczali walki z milicj¹
i zrozpaczonymi mieszkañcami znêkanej stolicy.
Milcza³y dzwony koScielne, a na placach i MoScie Kuxnieckiem orkiestry wojenne ha³aSliwie
gra³y  Miêdzynarodówkê , Cerkwie, muzea, uniwersytet sta³y zamkniête, opustosza³e, lecz w te-
atrach i teatrzykach najlepsi artySci, z niedawnym ulubieñcem cara, Teodorem Szalapinym na cze-
le, Spiewali, grali, tañczyli i dawali przedstawienia przed gawiedzi¹ uliczn¹, pijanemi od krwi ¿o³-
nierzami, wyrzutkami, ciemnemi i zbrodniczemi, wynurzaj¹cemi siê z dna rosyjskiego ¿ycia.
Lenin po pamiêtnej nocy, spêdzonej u Dzier¿yñskiego, z Kremlu nie wyje¿d¿a³.
Posiada³ Scis³e wiadomoSci, ¿e po Moskwie grasuje nieuchwytny Borys Sawinkow, odwa¿-
ny terorysta, przygotowuj¹cy zamachy. Dowodzi³y tego codziennie niemal znajdywane trupy
zabitych komisarzy i agentów rz¹du.
Na Dzier¿yñskiego i Fedorenkê, id¹cych w przebraniu, na jednej z ludnych ulic uczyni³a
napad grupa Polaków, zabijaj¹c dawnego ¿andarma i rani¹c prezesa  czeki . ¿ydowska orga-
nizacja tajna têpi³a swoich rodaków, pracuj¹cych w moskiewskiej  czeka , któr¹ kierowa³
podstêpny i okrutny Guzman. M³ody oficer Klepikow, nieodstêpny towarzyszu Sawinkowa,
celnemi strza³ami k³ad³ trupem ludzi w skórzanych kurtkach, w sposób niepojêty unikaj¹c
poScigu i zasadzek.
Trockij, Kamieniew, Rykow i Bucharin bez silnej eskorty nie mieli odwagi pokazaæ siê za
murami strze¿onego przez £otyszów i Finnów pa³acu Kremliñskiego.
Zaczê³y kursowaæ wieSci, niepokoj¹ce, straszne dla nowych w³adców.
Powsta³ jakiS nieznany jeszcze  zwi¹zek ratowania ojczyzny i wolnoSci , przygotowuj¹cy
powstanie i marz¹cy o zdobyciu Moskwy, zgniecionej krwawemi rêkami Lenina, Trockiego
i Dzier¿yñskiego, oraz Piotrogrodu, gdzie szala³ Zinowjew. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •