[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 O...? A jakie to są cechy?
Jade otworzyła już usta, by odpowiedzieć, ale rozmyśliła się i zwróciła się do męża.
 Opowiedz trochę Sarze o Nathanie.
 Ten chłopiec ma odwagę  wtrącił się Jimbo wyszczerzył zęby
Sara jednak nadal milczała i Caine czuł, że tą metodą nigdy nie rozwiążą jej języka. Położył dłoń na ręce żony i
mrugnął do niej konspiracyjnie.
 Nathan jest najbardziej upartym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek poznałem  oświadczył.
 Jest może trochę krnąbrny  przyznała natychmiast Sara  ale to przecież nie jest żaden grzech. 
Skierowała wzrok na Jade.  Wasz brat przypomina mi cudowny posąg z brązu. Jest bardzo przystojny, ale
jego serce jest zimne jak marmur.
Jade roześmiała się.
 Nie nazwałabym go cudownym.
 Sara też może uważać, że nie jest piękny  powiedział Caine i ścisnął rękę żony, zanim dodał:  Jest
paskudnym łotrem, co każdy może zobaczyć, a jego plecy całe są pokryte bliznami.
Sara wciągnęła. gwałtownie powietrze.
 To zrobiła mu pewna kobieta  zawołała. I ta sama kobieta zraniła mu serce.
Rzuciła serwetkę na stół i zerwała się na nogi.
 Nathan nie jest paskudny, sir. To dla mnie niesłychane, że obraża go jego własny szwagier. Wybaczcie mi,
117
proszę, chciałabym pójść do mojego pokoju.
Jimbo spojrzał wściekle na Caine'a i poszedł za Sarą, by mieć pewność, że nie wyjdzie z domu.
 Caine, bardzo ją dotknąłeś i powinieneś przeprosić
 stwierdziła Jade.
Nagle do jadalni wpadł znowu Jimbo.
 Sara zajmuje się właśnie dzieckiem  powiedział.
 Caine, dlaczego wyrwałeś mi z ręki ten list? Nie zamierzasz go przecież wysłać, prawda?
 List jest w mojej kieszeni  oświadczył Caine.
 Zabrałem go, bo chciałem go przeczytać.
 To niedyskretne... co jest w nim napisane?  zawołała Jade.
 Dokładnie to, co powiedziała Sara. Prosi w nim o audiencję, ponieważ chciałaby porozmawiać o umowie
małżeńskiej.
 Przypuszczam, że nasz chłopiec przygotował już plan  mruknął Jimbo.
 Chyba tak.  Caine podniósł się.  Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia i muszę porozmawiać z sir
Richardsem. Jade, nie wrócę dziś wcześnie do domu.
Sara, trzymając małą Olivię na rękach, po raz pierwszy od dawna nie myślała o Nathanie. Dziewczynka była
bardzo ładnym dzieckiem, ale w jednej sekundzie potrafiła się czarująco uśmiechnąć, a w następnej
wrzeszczeć, jakby ją przypiekano na ruszcie.
Sterns stał obok Sary i baczył, by jego małej ulubienicy nic się nie stało.
 Obawiam się, że odziedziczyła donośny głos po swoim wujku Nathanie  powiedział z uśmiechem i wziął
niemowlę od Sary.  Może poszukamy twojej matki, mały aniołku?  szepnął.
Sara ociągała się z pójściem do swego pokoju. Czuła się bardzo samotna.
Poszła wcześnie do łóżka i zasnęła zmęczona płaczem i rozmyślaniem. Rano przypomniała sobie mgliście, że
przytulała się do męża. Kiedy otworzyła oczy, poczuła, że po drugiej stronie łóżko jest jeszcze ciepłe od jego
ciała. Był najwyrazniej zbyt wściekły na nią, by ją obudzić. Najwidoczniej wciąż jeszcze wierzył, że go
zdradziła.
Myśl ta denerwowała ją bardzo i kiedy skończyła kąpiel, była już naprawdę wściekła.
Całe przedpołudnie siedziała w swoim pokoju i czekała na zaproszenie od księcia regenta. Nie zjadła obiadu i
większą część popołudnia spędziła również w pokoju, chodząc w tę i z powrotem i zastanawiając się nad
swoimi następnymi krokami. Była bardzo zła, że książę zignorował jej pilną sprawę i musiała przyznać rację
Caine'owi. Widocznie książę rzeczywiście interesował się tylko swoimi własnymi sprawami.
Pukanie Caine'a wyrwało ją z tych ponurych myśli.
 Saro, musimy wyjść  oświadczył otworzywszy przed nią drzwi.
Wzięła swoje białe rękawiczki i ruszyła już do drzwi, ale nagle zatrzymała się i powiedziała:
 Nie powinnam wychodzić. Może książę regent przyśle mi jeszcze wiadomość.
 Musicie pójść ze mną  oznajmił Caine.  Nie mam czasu, by wam wszystko wyjaśnić. Za pół godziny
Nathan chce się z wami spotkać w Ministerstwie Wojny.
 Po co?
 Sam wam to powie.
Ministerstwo Wojny mieściło się w wielkim, brzydkim budynku z kamienia. Na schodach czuć było stęchliznę.
Caine zaprowadził Sarę na pierwsze piętro i wyjaśnił:
 Spotkanie odbędzie się w biurze sir Richardsa. Polubicie go, Saro, bo jest otwartym człowiekiem.
Jestem pewna, że go polubię  powiedziała tylko po to, by okazać się uprzejmą.  Kim jednak jest ten sir
Richards i dlaczego chce z nami rozmawiać?
Jest kierownikiem ministerstwa.  Caine otworzył drzwi do jakiegoś pokoju i dał Sarze znak, by podążyła za
nim.
Za biurkiem stał niski, gruby mężczyzna z siwymi włosami i orlim nosem. Kiedy spojrzał znad papierów, Sara
dostrzegła nienaturalnie czerwony kolor jego twarzy. Podszedł do swych gości i powiedział z uśmiechem:
 Jesteśmy gotowi. Lady Saro, bardzo się cieszę, że mogę was poznać.
Jest uroczym dżentelmenem, pomyślała.
Sir Richards ukłonił się wytwornie przed Sarą i wziął ją za rękę.
 Musicie być naprawdę wspaniałą kobietą, skoro udało wam się złowić naszego Nathana.
 To nie ona go złowiła  sprostował Caine z uśmiechem.  To on złowił ją.
 Obawiam się, że obaj się mylicie  powiedziała cichym głosem Sara.  To król Jerzy złowił zarówno
Nathana, jak i mnie. Nathan nie miał w ogóle wyboru, ale ja chętnie znalazłabym inną możliwość.
118
Caine nie pozwolił jej dalej mówić.
 Sara z pewnością chciałaby zobaczyć Nathana.
Gdzie on jest?  zapytał sir Richardsa.
 Czeka na dokumenty  wyjaśnił tamten.  Zaraz jednak tu będzie. Nie martwcie się, mój drogi, wszystko
odbywa się zgodnie z prawem.
Sara nie miała pojęcia, o co właściwie chodzi, ale nie chciała sprawiać wrażenia, że wcale jej to nie interesuje.
 Nie wiem w ogóle, po co...
Przerwała, kiedy otworzyły się boczne drzwi i do biura wszedł jej mąż. Nie pamiętała już, co chciała
powiedzieć. Poczuła w piersi bolesny ucisk.
Nathan nawet jej nie powitał. Zmierzał prosto do biurka, by położyć na nim dwa dokumenty. Potem podszedł
do okna i spojrzał na swoją żonę.
Nie mogła odwrócić od niego wzroku. Jest nieokrzesanym, upartym mężczyzną z takimi samymi manierami jak
jeżozwierz, mówiła sobie, ale to niewiele pomagało.
Rozległo się pukanie i przez uchylone drzwi zajrzał młody mężczyzna w czarnym mundurze.
 Sir Richardsie, zajechał powóz księcia regenta  powiedział.
Sara wciąż jeszcze patrzyła na swojego męża. Nie wydawał się ani zdziwiony, ani szczególnie zaniepokojony
tym, że właśnie w tej chwili książę regent wchodzi schodami na górę. Oparł się swobodnie o ścianę i patrzył w
oczy swojej żony. Sir Richards i Caine prowadzili cichą rozmowę.
Jeżeli z nią nie porozmawia, to...
Skinął na nią palcem. Nie mogła pojąć, jak miał czelność zachowywać się tak wyniośle. Zapadnie się raczej
pod ziemię, niż posłucha tego wezwania, przysięgła sobie w momencie, gdy zrobiła pierwszy krok w jego
kierunku. Zatrzymała się tuż przed nim.
Modliła się, żeby udało się jej powstrzymać łzy, ale Nathan bardzo jej to utrudniał. Miał bardzo zadowoloną
minę. Oczywiście, pomyślała sobie, wystarczyło, że kiwnął palcem, a ona już robiła to, czego od niej żądał.
Odwróciła się od niego, ale on zatrzymał ją i położył rękę na jej ramieniu.
 Odzyskasz do mnie zaufanie, Saro?  szepnął jej do ucha. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •