[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie udało mu się jednak wepchnąć walizki pod łóżko. Nic, nic mu się
nie udaje! I nigdy mu się nie udawało! Znów szarpnął walizkę, czując
palący ból w piersi, i nagle zobaczył stojącą w drzwiach Anne.
- Rafe? - zapytała, marszcząc z niepokojem brwi. - Dobrze się
czujesz?
60
RS
Co za głupie pytanie! Uświadomiła to sobie, ledwie je zadała.
Ktoś, kto tak przeklina, na pewno nie czuje się dobrze. Poza tym Rafe
wyglądał okropnie. Był potargany, spocony i rozgorączkowany.
- Nie trzeba - rzucił ostrzegawczym tonem, wyciągając rękę. - Ja
tylko...
Jeżeli sądził, że go zostawi w tym stanie, widocznie jej nie znał.
Podeszła bliżej, bo nie bała się jego furii. %7łałowała, że nie przyszła od
razu, kiedy usłyszała hałasy.
- Co się stało? - zapytała.
Na szczęście nawet nie próbował udawać, że wszystko jest w
porządku. Odstawił walizkę, którą tak wściekle kopał przed chwilą, i
przybrał pozę człowieka, który poniósł totalną klęskę.
- Ona zamierzała mnie zostawić! - wybuchnął. Uniósł
sfatygowane wieko i wyjął z walizki pomiętą kartkę. - Beth. Nie
chciała już być moją żoną.
- Och, nie! - wykrzyknęła Anne. W jej głosie rozpacz mieszała
się z niedowierzaniem. To niemożliwe, by Beth chciała odejść od
męża. Przecież to widać, jak bardzo ją kochał. Poza tym, żadna
kobieta nie mogłaby porzucić kogoś takiego jak Rafe Montoya.
- Myślałem... - zaczął i głos mu się załamał. - To prawda, że
mieliśmy pewne problemy, ale nigdy nie sądziłem... - Machnął kartką,
trzymaną w zaciśniętych, zbielałych palcach. - Wszystko jest tu
napisane.
List zamiast pożegnania?
61
RS
- To niepodobne do Beth - zaprotestowała Anne, gdy schował
list do walizki. - Nie wierzę, żeby mogła odejść, zostawiając ci tylko
kartkę.
- To akurat prawda - przyznał z goryczą. - Powiedziałaby mi to
osobiście. Nie mogłaby tak po prostu zniknąć. -Potem, jakby wróciły
do niego przykre wspomnienia, ukrył twarz w dłoniach i wyszeptał: -
O Boże!
Widać było, że cierpi. Jak mu pomóc? Jak go pocieszyć?
- Och, Rafe... - zdołała tylko wykrztusić.
- Ja nigdy... - Zaczerpnął tchu, a potem popatrzył na Anne z
rozpaczą. - Ona nawet nie wiedziała, jak bardzo ją kocham.
To także wydało się Anne niemożliwe.
- Beth na pewno czuła, że ją kochasz.
- Ale uważała, że za mało - powiedział głucho. - Poza tym nie
umiałem jej tego okazać. Zawsze byłem do niczego! - zawołał,
załamując ręce.
To oczywiście nonsens. Wszyscy wiedzieli, jak bardzo kochał
żonę. Anne pomyślała, że nie można do tego dopuścić, by zaczął
siebie obwiniać. Tym bardziej że nie miał racji.
- W wielu rzeczach jesteś naprawdę świetny!
- Ale nie w tym - powiedział z takim przekonaniem, że aż się
wzdrygnęła. Chciała zaprotestować, ale uprzedził ją:
- Nie w miłości. Chciała więcej, niż mogłem jej dać, a ja tego nie
wiedziałem.
-Rafe...
62
RS
- Nie umiem tego robić! - wykrzyknął z rozpaczą. - Nie umiem
kochać, nie ma we mnie dość serca, miłości, dość...
- Urwał, jakby dopiero teraz do niego dotarło, że się aż tak
odsłonił. - Wybacz mi, Anne, że cię tym wszystkim obarczam. Nie
pozwól mi na to.
Nie chciała, by znów ukrył się pod maską.
- Rafe, ja cię proszę, żebyś to zrobił - powiedziała łagodnie,
podchodząc bliżej.
- Ja tylko... - Rafe zaczerpnął tchu, zawahał się, znów wziął
głęboki oddech, a potem wyciągnął do niej ręce.
- Wyrzuć z siebie ten ból - poradziła, a on z jękiem przygarnął ją
do siebie.
Objęła go mocno i czekała, żeby wreszcie dał upust łzom.
- Nie potrafię - wykrztusił.
- Dobrze już, dobrze. - Ten silny mężczyzna musiałby być
krańcowo zdesperowany, żeby się rozpłakać. Musiałby też poczuć się
całkowicie bezpieczny. Gdyby tylko mogła mu dać to poczucie
bezpieczeństwa. - To normalne, że cierpisz. I normalne, że chce ci się
płakać.
Rafe wtulił twarz w jej ramię, ale wciąż był spięty. -Nie...
- To w porządku - powtórzyła Anne, czując, jak ogarnia ją
wzruszenie. - Och, Rafe...
Nagle jakby się poddał. Raz i drugi zaczerpnął tchu, potem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •