[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gdy dojechali już do kościoła, policjant pomógł Mai wysiąść z samochodu. Nadal nie
rozumiała, o co chodzi w tym wszystkim.
Nieco dalej, na cmentarzu, stała grupka mężczyzn pogrążonych w milczeniu. Wyraznie
czekali właśnie na nią. Byli wśród nich policjanci i robotnicy drogowi, a także grabarze.
Gdy Maya zbliżyła się do nich, dostrzegła na ich twarzach przygnębienie i współczucie.
Tymczasem policjant mówił dalej:
- Wiadomo, że jeśli chowa się zmarłych blisko brzegu morza, to ich szczątki po tylu
długich latach prawie nie istnieją. Przenoszenie grobów to praca wymagająca niezwykłej
staranności, zwłaszcza w przypadku grobów zniszczonych przez siły natury. Jak
wspomniałem, robotnicy dokonali właśnie osobliwego odkrycia...
Maya nadal nie mogła zrozumieć, co ona ma wspólnego z tym wszystkim. Mocno
ściskała rękę Simona, czując, że te ponure twarze milczących mężczyzn nie wróżą
niczego dobrego. Raz po raz zerkali w stronę plaży.
Policjant zaczerpnął głęboko powietrza.
- Mówiąc konkretnie, natrafili na... zwłoki, które nie wiadomo skąd znalazły się wśród tych
prastarych grobów.
- Nie rozumiem...
Zaczęli schodzić ku plaży, gdzie pewnie prowadzono prace minionego dnia.
79
- Nie leżał nawet w trumnie, znaleziono go w jednym ze starych grobów, jedna ręka
wystawała ponad wodą, która zalała grób.
Zatrzymali się w pewnej odległości od płachty kryjącej pod sobą coś przerażającego.
- Ale co Maya... Maren Grandseter może mieć z tym wspólnego? - spytał Simon,
wyjmując jej te słowa z ust.
- Chcielibyśmy prosić panią o zidentyfikowanie zwłok.
- Mnie? - zdziwiła się Maya.
Jest pani jedyną osobą, która może to zrobić. Pani matka nie mieszka tutaj, prawda?
Maya poczuła ból w żołądku.
- Nie, mieszka w Oslo - odrzekła bezbarwnym głosem.
- Uprzedzam, że widok nie jest przyjemny - kontynuował policjant. - Zwłoki znajdowały
się w ziemi przez dwa lata, tyle że piasek dosyć dobrze konserwuje. Dało się jeszcze
odczytać albo chociaż odróżnić litery na prawie jazdy i karcie kredytowej. Nie najgorzej
zachowało się też ubranie i włosy...
- Nie, ja nie chcę - szepnęła Maya, kryjąc twarz na piersi Simona. Wiedziała jednak, że
musi to zrobić.
Już po wszystkim Simon zaprowadził ją do samochodu. Po chwili przyszedł policjant i
usiadł razem z nimi.
- To on - potwierdziła, drżąc na całym ciele. - To mój ojciec, nie ma najmniejszych
wątpliwości.
- Czy mogłaby pani opowiedzieć, jak to było, kiedy on zniknął? - poprosił cicho policjant.
- Nie p... pamiętam w... wiele - próbowała mówić Maya.
- Kiedy to się stało?
- Mogę podać nawet dokładną datę, bo moja matka wciąż ma w pamięci ten dzień -
oznajmiła, starając się opanować. Wyprostowała się na siedzeniu i rzekła
zdecydowanym głosem: - To było dokładnie dwa lata temu. Piątego lipca matka znalazła
na stole list.
- Pamięta go pani?
80
- Mama zaraz go wyrzuciła. Ojciec napisał w nim podobno, że znalazł sobie inną kobietę
i razem z nią wyjeżdża, a do nas nigdy nie wróci. I że mama może sobie wszystko
zatrzymać. Jemu zależy tylko na wolności.
- A co się stało z jego samochodem?
- Zabrał go ze sobą. To znaczy... musiał gdzieś zniknąć. Nie widziałyśmy go już nigdy
więcej.
- Samochodu nietrudno się pozbyć. Czy pani ojciec miał jakichś wrogów?
- Nie - odparła z ociąganiem. - Pamiętam go jako człowieka przyjaznego ludziom,
rodzinnego i cudownego ojca. Przeżyłam prawdziwy szok, kiedy się dowiedziałam, że tak
po prostu chce nas opuścić. A mama była wstrząśnięta.
Zamyśliła się przez chwilę.
- Choć może to zabrzmi dziwnie... ale kiedy mama dowie się, że ojciec nie żyje, że został
przez kogoś zamordowany, to chyba się... ucieszy. Nie, to złe słowo. Uspokoi się, tak...
uspokoi.
- Można to zrozumieć - odparł policjant, a Simon pokiwał głową. - A ten list? - spytał
policjant. - Czy był pisany ręcznie?
- Nie, na maszynie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •