[ Pobierz całość w formacie PDF ]
akcji naszej firmy - rzekł z drwiącym uśmieszkiem.
- Lubię trzymać rękę na pulsie - odparła z godnością.
- Wiem, jak bardzo boli cię to, że kieruję firmą - powiedział spokojnym
tonem, choć w jego oczach błysnęła wściekłość. A może cierpienie? - Niemal
życzyłabyś sobie, by mi się nie powiodło, prawda, mamo? Wtedy wreszcie
poczułabyś się usprawiedliwiona.
Gabriella otarła usta serwetką i spojrzała na syna z kamienną twarzą.
- Nie, Alessandro, wcale tego nie chcÄ™.
Wzruszył ramionami, nieprzekonany.
Meghan nie podnosiła na nich wzroku. Wpatrywała się w swój talerz, na
którym parowało risotto szczodrze przyprawione szafranem. Poczuła ulgę, kiedy
służący nalał jej wina. Podniosła kieliszek i wypiła spory łyk. Było wyborne.
- A czy pani długo zostanie w Mediolanie, signorina Selby? - zwróciła się
do niej Gabriella.
- Ja... - Spojrzała bezradnie na Alessandra. Najwyrazniej zapomniał
napomknąć matce o tym drobnym szczególe, jakim jest ich rychły ślub.
- Meghan zostanie tu równie długo jak ja - wyjaśnił z uśmiechem, choć w
jego oczach zamigotały ostre błyski. - Pobieramy się.
W pokoju zapadła ciężka cisza. Alessandro nadal jadł, jakby nigdy nic.
Meghan słyszała cichy brzęk jego srebrnych sztućców, podczas gdy pani di
Agnio wpatrywała się w nią z twarzą nieruchomą jak maska. Opanowała się
jednak nad podziw szybko, obdarzyła Meghan wymuszonym, lecz uprzejmym
uśmiechem i powiedziała:
- Wobec tego winszuję pani. Kiedy odbędzie się ślub?
- 68 -
S
R
- W przyszłym tygodniu - odparł Alessandro, nie patrząc na nią i nie
przestając jeść.
- Tak szybko? No cóż, gratuluję wam obojgu. Niewątpliwie nie była
zachwycona tÄ… nowinÄ….
I trudno się dziwić. Jej syn sprowadził do domu nieznajomą z innego
kraju - z innego świata - i oznajmił, że za tydzień się z nią żeni.
Czy właśnie to Alessandro nazywał stosownym postępowaniem?
- Byłbym ci wdzięczny - rzekł do matki - gdybyś zabrała Meghan na
miasto, aby mogła sobie kupić trochę odpowiednich strojów. Ma ich ze sobą
bardzo niewiele, a naturalnie nikt nie dorówna twojemu gustowi, mamo. -
Zdołał sprawić, że zabrzmiało to jak obelga. - Ja przez kilka najbliższych dni
będę zajęty finalizowaniem pewnej umowy handlowej z Amerykanami.
- Ależ z przyjemnością. - Gabriella odwróciła się do Meghan z niemal
naturalnym uśmiechem. - To mi da sposobność lepszego poznania przyszłej
synowej.
Meghan podniosła głowę i spostrzegła, że Alessandro wpatruje się w
matkę z zawiedzioną, niemal smutną miną. Dopiero po chwili przybrał
ponownie maskę męskiej stanowczości.
Nie popełniam błędu. Uczepiła się rozpaczliwie tej nadziei, jako że nic
innego jej nie zostało.
Po obiedzie Alessandro oznajmił, że musi udać się do biura i wróci na
kolację. Gabriella zaprowadziła Meghan do jej pokoju i taktownie
zasugerowała, żeby odpoczęła.
Dziewczyna przyjęła propozycję z wdzięcznością. Była nie tylko
znużona, lecz również zaniepokojona perspektywą spędzenia popołudnia na
wysilonej konwersacji - i odniosła wrażenie, że starsza kobieta odczuwa to
podobnie.
Zaciągnęła ciężkie brokatowe kotary, zrzuciła buty, wśliznęła się pod
miękką kołdrę i niemal natychmiast zasnęła.
- 69 -
S
R
Kiedy się obudziła, w pokoju kładły się cienie póznego popołudnia.
Przeciągnęła się rozkosznie w wygodnym łóżku, wiedząc, że wkrótce powrócą
mroczne wspomnienia i lęki.
Raptem zdała sobie sprawę, że na skraju łóżka siedzi Alessandro i
przyglÄ…da siÄ™ jej.
Zaskoczona westchnęła urywanie i chciała wstać, ale powstrzymał ją,
kładąc dłoń na jej udzie. Jego dotyk palił ją nawet przez gruby materiał kołdry.
- Nie wstawaj - powiedział łagodnym tonem. - Wyglądałaś tak spokojnie.
Nigdy dotąd nie widziałem cię śpiącej.
Delikatnie pogładził jej udo.
- Byłam zmęczona.
- Wiem - rzekł czule. - Przepraszam cię. To nie było dla ciebie łatwe.
Moja matka...
- Dlaczego nie lubicie się nawzajem? Mogłeś mnie zawczasu o tym
uprzedzić - dodała z lekkim wyrzutem.
- Zgodziłaś się wyjść za mnie, prawda? A nie za moją matkę.
- Ale inni ludzie oddziałują na nas. Przesunął rękę wyżej. Meghan
rozsunęła uda i jęknęła namiętnie, gdy zaczął ją pieścić przez kołdrę.
- Nikt oprócz nas się nie liczy... - rzekł. - Nie mogę się już doczekać,
kiedy siÄ™ pobierzemy.
- Alessandro... - wyszeptała.
- Pragnę cię... tak bardzo cię pragnę... Zarzuciła mu ramiona na szyję i
wplotła palce we włosy.
- Meghan... - Wpił się wargami w jej usta w nieskończenie długim
namiętnym pocałunku.
Upajała się jego dotykiem, smakiem i świadomością, że pragnie jej
równie mocno jak ona jego. Wreszcie oderwał się od niej z westchnieniem.
- Gattina, nie zniosę dłużej tego oczekiwania.
- Ani ja - szepnęła.
- 70 -
S
R
- Pobierzemy siÄ™ jak najszybciej.
Meghan przywarła do niego. Pragnęła go. Bolesne pożądanie, pulsujące w
jej ciele, łaknęło ukojenia.
- Alessandro... PrzytknÄ…Å‚ palec do jej ust.
- Zaczekamy do ślubu, choć Bóg świadkiem, jakie to dla mnie trudne.
Jęknęła cicho.
- Kto ustanowił to prawo?
- Dobre pytanie. Ale w tej chwili ja je ustanawiam. Kiedy będziemy się ze
sobą kochać, nie może być między nami wstydu ani żadnych mrocznych cieni.
Meghan chciała zaprotestować, powiedzieć mu, że cienie już zniknęły.
Lecz wiedziała, że to byłoby kłamstwo.
Był wobec niej taki czuły i cierpliwy.
- Jesteś dobrym człowiekiem, Alessandro - powiedziała.
Zamarł bez ruchu, a potem odwrócił się szybko i zmierzył ją wzrokiem.
- Dlaczego tak powiedziałaś? - zapytał ostro.
- Ponieważ to prawda - odparła, skonsternowana raptowną zmianą jego
nastroju.
- Kolacja będzie za pół godziny - rzucił sucho. - Matka oczekuje
oficjalnych strojów.
Meghan się stropiła.
- Obawiam się, że w mojej torbie podróżnej nie znajdę żadnej
wieczorowej sukni - rzekła żartobliwie, lecz Alessandro zbył to wzruszeniem
ramion.
- Przypuszczam, że znajdziesz tu w szafie coś odpowiedniego.
- A do kogo należą te ubrania? - spytała z filuternym uśmiechem.
Przyglądał się jej przez chwilę z nieprzeniknioną miną.
- Sądzę, że do jednej z moich kochanek - rzekł. - Spotkamy się na kolacji.
Wstał z łóżka i wyszedł, zostawiając Meghan samą w ciemności,
wstrząśniętą jego okrutnym zachowaniem.
- 71 -
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
- Myślę, że znajdziemy wszystkie potrzebne rzeczy na Via
Montenapoleone - powiedziała Gabriella do Meghan, gdy wjechały limuzyną do
dzielnicy handlowej.
Dziewczyna machinalnie kiwnęła głową. Wciąż była zszokowana
wczorajszymi słowami Alessandra.
Gdy wyszedł, otworzyła szafę i ujrzała pełny asortyment strojów, od
niezobowiązujących sukienek i dżinsów po drogie wytworne kreacje
wieczorowe.
Oczywiście domyślała się, że w przeszłości miał kochanki. Ale dlaczego
powiedział o tym tuż po ich namiętnym intymnym epizodzie, kiedy czuła
jeszcze na wargach żar jego pocałunków?
Wiedziała dlaczego. %7łeby raz jeszcze ją ostrzec: Nie zakochaj się we
mnie. Zawieramy jedynie małżeństwo z rozsądku".
Chciał mieć kobietę, która nie będzie się domagać miłości, ale obdarzy go
potomstwem. A ona pragnęła spokoju, bezpieczeństwa, uwolnienia się od lęku i
wstydu.
Na tych fundamentach mieli zbudować swój związek - a nie na ulotnych
marzeniach o miłości.
Wybrała w końcu prostą sukienkę z czarnego jedwabiu i zeszła na dół.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]