[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jedidiah pierwszy zadał Samowi cios.
Eulalia uderzyła druga.
Następnego ranka w kościele Błogosławionej Dziewicy
rozdzwoniły się weselne dzwony. Zebrani obrzucali ciekawskimi
spojrzeniami ślubny orszak i czekali w ciemnych, mahoniowych
ławkach na rozpoczęcie ceremonii. Ksiądz odziany w złolo-biały
ornat pobłogosławił związek. Starał się nie zwracać uwagi
na skrzeczącego, czarnego szpaka z niewyparzonym dziobem,
ani na poturbowane i posiniaczone twarze braci panny młodej,
którzy otaczali nowożeńców zwartym murem. Zignorował
porozcinane wargi, podbite oczy i rozlegające się co jakiś
czas jęki bólu. Odwrócił też dyskretnie wzrok, kiedy złota
obrączka nie chciała wejść na opuchnięte i poobijane pałce
panny młodej.
Mistrz ceremonii spełnił swój obowiązek w obliczu Boga
i pobłogosławi! związek. Gdy tylko skończył, pan młody, którym
był wysoki, czarnowłosy diabeł ze złowieszczą opaską na jednym
oku i wielkim siniakiem pod drugim, chwycił pannę młodą
w objęcia i zaczął całować. Był to doprawdy niezwykły pocałunek,
bo wydawało się, że nigdy się nie skończy. Trwał przez cały czas
liturgii, składu apostolskiego i eucharystii razem wziętych. Kiedy
pan młody skończył, w kościele nic było ani jednej duszy, która
wątpiłaby w jego szczerą chęć poślubienia wybranki.
Wkrótce wzdłuż nawy ruszyła ta dziwna, pstra grupa. Wzruszone
twarze państwa młodych jaśniały radością i szczęściem.
Ksiądz popatrzył na odchodzących i pokiwał głową - niezwykłe
rzeczy dzieją się na tym świecie! Potem odwrócił się do ołtarza
i zastygł w osłupieniu.
Ze sklepień dachu rozległ się głęboki, donośny śmiech. To sam
Pan Bóg śmiał się z wysokości.
379
I Bóg nie przestawał się śmiać, przez następnych dziesieó lat
obdarzył bowiem Sama i Lollie Foresterów sześcioma dziewczynkami.
Wszystkie miały czarne włosy i niebieskie oczy, każda
wypowiedziała swoje pierwsze słowo w wieku dziesięciu miesięcy
i od tego czasu nawet na chwilę nic milkła.
Najstarsza z nich, Samantha, odziedziczyła po ojcu twarde rysy
szczęki i podbródka, zdeterminowaną naturę i życiową zawziętość.
Potrafiła prześcignąć i, ku cichej dumie ojca, pobić każdego
chłopaka w okolicy. Anna była lak samo powolna jak jej
południowy akcent, marzyła o zostaniu wielką aktorką i zawsze
ubierała się na różowo. Priscilla uwielbiała zwierzęta i trzymała
w domu całą menażerię, przez co panowała tu nieustanna wrzawa.
Jej kolekcja obejmowała dwa psy, kota, papużkę, cztery chomiki,
trzy złote rybki, szesnaście gupików, dwa żółwie, trzy żaby oraz
ulubieńca - dwunastoletniego, szpaka o imieniu Medusa, chrupiącego
orzeszki, chrapiącego i plotkującego bez przerwy na jej
siostry.
Abigail słynęła ze swojego łagodnego usposobienia. Potrzebowała
tego, nie było bowiem tygodnia, aby się o coś nie potknęła,
przewróciła czy czegoś nie popsuła. Ostatni jej wyczyn to
utknięcie między piętrami w małej gospodarczej windzie, w której
Strona 228
Barnett Jill - Cukiereczek
przysyłano jedzenie z kuchni do jadalni. Sam potrzebował
godziny, aby ją wydostać. Jessamine z kolei to istna gaduła.
Wypluwała z siebie pytania z szybkością karabinu, a na Boże
Narodzenie nauczyła się liczyć, mimo że skończyła zaledwie
cztery latka. Sam liczy! z nią przypalone ciastka mamy.
Ostatnią z córek, co nie znaczy, że najgorszą czy też najbardziej
cichą, była maleńka Lily, jeszcze niemowlę. Ta znowu okazała
się krzykaczem. Wszyscy w McLean w Wirginii wiedzieli, kiedy
Lillian Grace Forester nie śpi. Jej ojciec przysięgał, że słyszy ją
ze swojego biura, gdzie pracował jako doradca wojskowy rządu.
Ale w noc Bożego Narodzenia roku pańskiego 1904 było
całkiem cicho.
Sam podniósł gazetę leżącą koło jego ulubionego skórzanego
fotela, usiadł i położył ją na stoliku obok. Oparł się wygodnie.
380
założył ręce za głowę i wpatrywał się w świeczki migające na
olbrzymiej choince - po trzydzieści na każdy metr drzewka.
Zastanawiał się, czemu wszystkie kobiety bez względu na wiek
pragną mieć jak największą choinkę. Najbardziej cichym momentem
w zeszłym tygodniu była chwila, gdy zaproponował przywiezienie
mniejszego drzewka i postawienie go na stole. Sześć par
błękitnych oczu z przerażeniem zwróciło się na niego, jakby
powiedział właśnie jakieś ciężkie bluznierstwo.
Ogromna choinka miała cztery metry wysokości i stała w ciężkim
kamiennym wazonie wypełnionym piaskiem i wodą. Przez
piętnaście minut Lollie kłóciła się z nim, czy drzewo stoi prosto.
Przyjrzał się choince, nadal pochylała się za bardzo na lewo.
Udekorowali ją błyszczącymi, rozkładanymi zwierzątkami
z papieru i scenkami przywiezionymi z Niemiec, które jego żona
nazywała drezdenkami. Wisiały tam również laski z cukierków ,
w paski, przywiązane do gałązek różowymi wstążeczkami,
koronkowe wachlarzyki i mieniące się kolorami szklane sopelki.
W wiszących pozłacanych klatkach znajdowały się ptaki, które
śpiewały, gdy je ktoś nakręcił. Były to dość dokuczliwe stworki.
Sam poklepał się po kieszeni - klucz do mechanizmu znajdował
się u niego.
Szklane figurki aniołów wyglądały zza srebrnych i złotych
łańcuchów i rożków ze świecącego papieru. Te ostatnie zostały
wcześniej napełnione przez Lollie cukierkami, ale teraz już
wisiały puste. Na samym wierzchołku choinki siedział wielki,
porcelanowy anioł, zaś tu i ówdzie pośród ozdobionych gałęzi
wychylały się przypalone postacie z ciasta imbirowego.
Pózno w nocy, już po rozłożeniu prezentów, napełnieniu
skarpet łakociami i zapaleniu świeczek, kochali się z Lollie
namiętnie za zamkniętymi suwanymi drzwiami salonu. Przez te
wszystkie lata dzieciak z Quincy slreet nauczył się cieszyć
świętami Bożego Narodzenia.
Sam spojrzał na Lollie, która siedziała teraz na podłodze i grała
z córkami w karty. Niewiele się zmieniła. Liczne porody sprawiły
jedynie, że zaokrągliła się nieco i powiększyły się jej piersi, co
381
mu akurai odpowiadało. Jasne włosy dość niedbale upięła na
głowie, lak jakby całość miała się za chwilę rozsypać. Przypomniało
mu to sypialnię, pogniecioną pościel, rozrzucone na
poduszce włosy, miękka kobiecą skórę i południowy akcent...
Strona 229
Barnett Jill - Cukiereczek
Przerzucił wzrok na bezpieczniejszy grunl - na Matyldę, ich
gosposię. Miała pięćdziesiąt lat, była kanciasta jak autobus
i prowadziła im gospodarstwo iście żelazną ręką. Właśnie grała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •