[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Szałas miał stryszek. Kaila zdołała przekonać dzieci, że wujek Rafe wymyślił im fajną
zabawę i że koniecznie muszą przedtem dobrze się wyspać, bo zabawa zacznie się w nocy.
Była całkiem odrętwiała, lecz jednocześnie gorączkowo starała się coś wymyślić.
Boże, gdyby mogła porozmawiać w tej chwili z Jassy albo z Madison! Jak ma uspokoić
zdesperowanego szaleńca? Co ma mu powiedzieć, żeby przeżyć? Co z dziećmi&
Zachciało jej się śmiać. Przecież Rafe ma tylko nóż. Teoretycznie mogłaby uciec! Ale
jak tu uciec z trójką dzieci? Nierealne. Pozostało jej grać na zwłokę i modlić się.
O co się modlić?
%7łeby ktoś znalazł ją pośrodku bagien, zanim Rafe pokroi ją i dzieci na kawałki?
Co zrobi Darryl, gdy przyjedzie z Carrie Anne?
I co zrobi Madison?
Jest jeszcze Dan& Dan pomyśli, że uciekła z kochankiem, który przysłał jej jadalne
majteczki. Z trudem powstrzymała histeryczny wybuch śmiechu.
A on siedział przed kominkiem. Rafe. Znowu był sobą. Nogi swobodnie wyciągnięte,
uśmiech na twarzy, jasne włosy trochę potargane. Znowu wyglądał jak plażowy amant.
Dzieci śpią?
Tak.
Chodz do mnie.
Rafe, proszę cię&
Chodz tu, Kailo. Szybko.
Westchnęła, przełknęła ślinę i posłusznie podeszła.
Kailo, nie rób ze mnie balona. %7łeby się nie okazało, że tylko mnie podpuszczasz.
Nie chcę zrobić krzywdy ani tobie, ani dzieciom. Wszystko zależy teraz od ciebie. Mamy
szansę. Musisz mnie pokochać, więc chodz tutaj.
Bała się, że zaraz nerwy odmówią jej posłuszeństwa. Załamie się, zacznie szlochać i
krzyczeć. Jak mogło jej się kiedykolwiek zdawać, że Rafe jest czuły, seksowny, atrakcyjny?
Jesteś prawie taka jak ona.
Kto?
Lainie. Twoja matka. Większej flirciary świat nie widział. Czasem patrzę na ciebie i
widzę, że jesteś nią. A czasem mam ochotę nazwać jej imieniem Madison. Ironia losu, co?
Nie jestem moją matką.
Ale jesteś bardzo podobna. Więc co zrobisz, żeby ocalić życie? spytał ochrypłym
głosem.
Wszystko szepnęła, czując, że zaraz zwymiotuje.
No to zaczynaj. Przekonaj mnie, że powinienem darować ci życie.
Przez rozbitą szybę Madison patrzyła, jak jej siostra ściąga bawełnianą koszulkę i
klęka przed Rafe'em, siedzącym na krześle. Nóż leżał na gzymsie kominka.
Gdyby udało jej się na kilka minut wywabić Rafe'a z szałasu, mogłaby zabrać nóż i
wyprowadzić dzieci z Kailą. Wsiąść do lepszej łodzi, a gorszą zatopić.
Tylko jak wywabić Rafe'a na dwór?
Zobaczyła łzy płynące po twarzy Kaili i Rafe'a głaszczącego jej nagie piersi.
Zastanawiała się, czy Kaila myśli w tej chwili o krwi, która plami te ręce. Przykucnęła i
położyła dłoń na ziemi. Zacisnęła palce i wtedy uświadomiła sobie, że trzyma spory kamień.
Wiedziona nagłym odruchem, wstała i pośpieszyła w stronę drzwi. Z całej siły cisnęła
kamieniem w przegniłe deski.
Biegiem wróciła pod okno. Rafe wstał i energicznie podszedł do drzwi, otworzył je i
ruszył w stronę kanału.
Wtedy wgramoliła się do szałasu przez okno.
Najpierw spojrzała na kominek. Nóż znikł. Widocznie Rafe zabrał go z sobą.
Kailo! szepnęła.
Siostra nawet nie podniosła głowy. Klęczała bez ruchu z rękami skrzyżowanymi na
piersiach.
Kailo!
Siostra wreszcie ją zobaczyła. Wargi zaczęły jej drżeć.
Madison, musisz się ukryć. Musisz stąd uciec, inaczej ciebie też zabije. Myślę, że to
on jest mordercą. To on zabił mamę. Boże, Madison, to nie& ja nie&
Madison poderwała ją z ziemi i wcisnęła jej w ręce koszulkę.
Włóż ją! zakomenderowała szeptem. Szybko. Gdzie są dzieci? Gdzie jest Carrie
Anne?
Na strychu. On je zabije, Madison. Ale nie Carrie Anne. Jej tu nie ma. Jest z
Darrylem. Boże, moje dzieci& Może byłoby lepiej, gdybym& gdybym zrobiła to, co on
chce.
On jest chory. I tak by nas wszystkie pozabijał zapewniła ją Madison. Wez się w
garść i pomóż mi! Musimy przyprowadzić tu dzieci i uciec przez okno. Szybko!
Pociągnęła Kailę na schody. Justin nie spał. Siedział na łóżku z szeroko otwartymi
oczami. Był przerażony. Madison pokazała mu ruchem ręki, żeby był cicho. Widocznie
zrozumiał, o co chodzi, bo kiwnął głową.
Chodz! nakazała mu Madison, chwytając Shelley na ręce.
Kaila wzięła Anthony 'ego. Zdążyli zbiec na dół, gdy usłyszeli kroki Rafe'a na ganku.
Szybko! Do okna! szepnęła Madison.
Kaila wydostała się na zewnątrz, a Madison podała siostrze po kolei wszystkie dzieci.
W chwili gdy podawała trzecie, Anthony'ego, drzwi się uchyliły. I oto na progu stanął Rafe.
Bez wątpienia ją zobaczył, ale w półmroku mógł nie zauważyć różnicy. Było pózne
popołudnie, zaczynało się już ściemniać.
Uciekaj z dziećmi! szepnęła Madison do Kaili.
Nie mogę cię tu zostawić!
Jak wyskoczę, to on złapie nas wszystkich. Słuchaj mnie dobrze. Wsiądzcie, do
łodzi, którą przypłynęłyście, i uciekajcie stąd, ile sił w nogach. Sprowadzcie pomoc!
Madison, nie!
Uciekaj!
Kaila pobiegła, trzymając dzieci za ręce. Madison cofnęła się od okna. Rafe wrócił.
20
Wpatrywała się w niego przez chwilę, potem odwróciła się i wbiegła po schodach na
stryszek. Rafe zadarł głowę do góry.
Kailo?
Sprawdzam, czy dzieci śpią! odpowiedziała półgłosem.
Pośpiesz się!
Na stryszku przystanęła, żeby wyrównać oddech. Ile czasu miała? Liczyła się każda
sekunda. Kaila potrzebowała ich jak najwięcej.
Przez chwilę stała z zaciśniętymi powiekami, pogrążona w modlitwie. Czy w
samochodzie Kaili zostały kluczyki? A jeśli nie, to może Kaila odjedzie jeepem? Tylko czy
go odnajdzie? Z drogi był prawie niewidoczny.
Pośpiesz się, Kailo!
Czas, czas, trzeba było zyskać na czasie! Musiała przeciągać sprawę, żeby Rafe
zorientował się w zamianie jak najpózniej.
Kyle, gdzie jesteś? Czy wiesz, że nas porwano? Czy pamiętasz, gdzie masz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]