[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W czym wam mogę pomóc? zapytałem uprzejmie.
Moja siostra, panie. Nie wiem, co się dzieje z siostrą. Aresztowali ją trzy dni temu i nikt nie
chce mi nic powiedzieć... mówiła tak szybko, jakby chciała powiedzieć wszystko, co ma do
powiedzenia, zanim jej przerwę lub ją odepchnę.
Jak się nazywa twoja siostra? spytałem.
Emma Gudolf, panie! Emma Gudolf. Ona jest niewinna, przysięgam, że ona niczemu nie jest
winna. Wzięli ją rankiem...
Położyłem jej dłoń na ramieniu i umilkła.
Jak masz na imię, dziecko?
Sylvia, panie szepnęła.
Posłuchaj mnie uważnie, Sylvio. Jeśli chcesz ocalić życie, nie dopytuj się więcej o siostrę, nie
staraj się jej zobaczyć i nie chodz do ratusza. Jej nie pomożesz, a możesz zaszkodzić sobie.
Rozumiesz?
Patrzyła na mnie, a jej oczy wypełniły się łzami, które rychło zaczęły spływać ciurkiem po
policzkach.
Nigdy nikogo nie skrzywdziła zaszlochała. Była zawsze taka słodka i dobra, i niewinna.
Pomagała ciągle ludziom, aż mówiłam jej: Emma, daj spokój, bo kiedy ty będziesz potrzebować,
nikt ci nie pomoże . Wczepiła się w rękaw mojego płaszcza. Błagam was, pomóżcie jej, panie.
Błagam was w imię Chrystusa, Pana naszego jedynego i wszystkich świętych!
Ciii powiedziałem. Uspokój się, Sylvio. Obiecuję, że zobaczę, co się da zrobić. Ale ty
siedz w domu i zajmij się swoimi sprawami. Rozumiesz?
Rozumiem. Niech was Bóg błogosławi, panie. Emma Gudolf, pamiętajcie. Emma Gudolf!
krzyczała jeszcze za nami, kiedy odchodziliśmy.
Co za zbieg okoliczności mruknął Andreas. Niebywałe, prawda?
Czemu? Zapewne zaczepiała każdego, kto wychodził z ratusza, więc byłoby właśnie dziwne,
gdyby nie trafiła na nas. Mogę mieć do ciebie prośbę, Andreasie?
Tak?
Każ zbadać, gdzie mieszkają siostry Gudolf, jeśli łaska.
Jak sobie życzysz mruknął. Ale nie radzę ci się w nic wtrącać. I ty wiesz, i ja wiem, że
dziewczyna jest niewinna. Ale i ty wiesz, i ja wiem, że to nie ma znaczenia.
Chwilę szliśmy w milczeniu, a potem Keppel zwrócił się w moją stronę.
Jeśli się nie obrazisz, Mordimerze, pozwolę sobie udzielić ci jednej rady.
Tylko głupiec nie słucha rad, nieważne, dobrych czy złych, gdyż każda niesie ze sobą naukę
odparłem sentencjonalnie, a on uśmiechnął się.
Słyszałem, że czasem jesteś zbyt... urwał, wyraznie szukając słowa. Zbyt łaskawy dla
oskarżonych.
Aaskawość nie ma nic do rzeczy powiedziałem ostro. Jestem po to, by szukać prawdy
oraz budować prawo i sprawiedliwość. Choć zwykle, ku mojemu ubolewaniu, pojęcia te nawzajem
się wykluczają.
Tak. Przepraszam, jeśli cię uraziłem.
Nie uraziłeś mnie odparłem.
Zastanawiałem się, skąd mógł mieć podobne informacje. Rzeczywiście nie byłem człowiekiem
pochopnym w sądach i nie widziałem potrzeby, by dawać wiarę wszystkim głupim oskarżeniom.
yli sąsiedzi, zazdrosna rodzina, zawiedzeni kochankowie tacy ludzie aż nazbyt często próbowali
wykorzystać wiarę w swej prywatnej krucjacie. I aż nazbyt często ławy miejskie oraz księża dawali
posłuch tym bzdurom. Lecz mnie szkolono, bym odsiewał ziarno do plew, i dlatego zdarzyło się nie
raz i nie dwa, że wyciągnąłem kogoś z katowni lub spod stosu. Zawsze jednak tylko wtedy, kiedy
byłem przekonany o jego niewinności, czy może poprawniej formułując: o małym stopniu winy. W
końcu doskonale pamiętałem słowa mojego Anioła, który powiedział kiedyś, że w oczach Boga
wszyscy jesteśmy winni, a tajemnicą są tylko czas oraz wymiar kary.
* * *
Obiad był tak obfity i tak tłusty, że mdliło mnie już na sam widok Kostucha, który, niezrażony
ilością jedzenia, pochłaniał kolejną miskę gęstej polewki, pogryzając sobie przy okazji ociekającą
zawiesistym sosem świńską nogę.
Dobhe zagadał z pełnymi ustami, widząc, że patrzę na niego.
Odwróciłem wzrok, akurat w sam czas, by dostrzec przy wejściu do alkierza zdyszanego i
zaczerwienionego od biegu Keppela.
Mam złe wieści, Mordimerze rzekł cicho. Oparł się o framugę drzwi. Bardzo złe wieści.
Mów westchnąłem, zastanawiając się, co może być gorsze od rządów kanonika Tintallero w
mieście.
Podszedł do mnie i spojrzał pytająco w stronę żrącego jak świnia i ubabranego sosem
Kostucha.
Możesz mówić przy nim wyjaśniłem.
Wysłany przez Jego Ekscelencję inkwizytor zmarł w karczmie pięć mil od Wittingen
powiedział szeptem Keppel.
Podniosłem dzban i wolno, bardzo wolno wlałem wino do kielicha.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]