[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wkurzało cię to, że nie sypialiśmy ze sobą przez pierwszy tydzień po ślubie, prawda? - zapytała
nagle.
- Owszem, ale szybko nadrobiliśmy te zaległości. Z czasem wszystko się zmienia, Carly. My też -
rzekł i spojrzał na nią. - Pachniesz rybami. Czy znalazłaś to, czego szukałaś w moim domu?
86
Przez ułamek sekundy Carly poczuła się zażenowana, szybko jednak odzyskała pewność siebie.
- W moim domu - poprawiła go. - Nie wiem, o czym mówisz, ale chciałabym zaproponować, że go od
ciebie odkupię.
- Nie ma mowy, Carly.
- Mógłbyś mi go sprzedać z zyskiem - nalegała.
- Zresztą pomówimy o tym kiedy indziej, bo czuję, że piłeś. Może lepiej idz do tej swojej blondynki i
przemyśl sobie wszystko.
Chwilę wcześniej Tucker odsłonił przed nią swe zranione serce, ona zaś powróciła do przyziemnej
sprawy domu. Nie chciał, by się dowiedziała, że od rozwodu nie było w jego życiu żadnej innej
kobiety. W porównaniu z Carly każda wypadała blado. Nie był w stanie pójść do łóżka z jakąś inną.
Od chwili, gdy tarzali się po trawniku Anny Belle, jedyne, o czym był w stanie myśleć, to o
uprawianiu seksu z Carly, a raczej
- o kochaniu się z nią. Stanowczo bardziej wolał to określenie. Nie znosił słów: uprawianie seksu. Nie
miały nic wspólnego z miłością.
Wstał wbrew swej woli. Nie umiał prowadzić intymnych rozmów, ale wiedział jedno - otworzył się
przed Carly, a ona odpowiedziała mu propozycją kupna domu. Choć czuł w ustach suchość i gorycz,
dorzucił jeszcze parę słów.
- Wiesz co, chyba rzeczywiście tak zrobię. Bardzo mi się nie podoba, że szperałaś w moich rzeczach.
Nie wiem, czego szukasz, ale na pewno tego nie znajdziesz.
Nie mogła dopuścić, by Tucker po prostu sobie poszedł po wyznaniach, na które się zdobył. Bardzo
87
pragnęła takich zwierzeń w czasach ich krótkotrwałego małżeństwa. Teraz, kiedy się wreszcie przed
nią otworzył, nie pozwolił jej odwzajemnić tej szczerości. Zawsze unikał poważniejszych rozmów.
- Tucker, stój! - rozkazała.
Tucker zawahał się, wyprostował i wyszedł, nie odwracając się.
Carly spuściła głowę i zatopiła wzrok w cieniach rzucanych przez drzewa w zachodzącym słońcu. Po-
wtarzała sobie w myślach wyznanie Tuckera i wspominała gorzkie chwile ich małżeństwa. Azy znowu
zaczęły spływać po jej policzkach. Tucker zawsze był jej przyjacielem, pózniej także kochankiem.
Dziś tak bardzo go skrzywdziła. Nigdy nie kłamał i przed chwilą powiedział jej, jak bardzo go zraniła.
Dowody szczerości jego wyznania zawarte były w walentynkach. A jednak zdarzało mu się mijać z
prawdą - w końcu niewinna randka z Ramoną" okazała się nie tak niewinna, jak twierdził.
Gdy usłyszała, że ktoś otwiera drzwi, rzekła niepewnym głosem:
- Jestem wykończona.
Milczenie Normy sprawiło, że Carly odwróciła się i spojrzała na nią. Policjantka szybko przybrała
obojętną minę, choć chwilę wcześniej patrzyła na Carly ze szczerym współczuciem.
- Muszę iść do domu i usmażyć te ryby - rzekła Norma. - Wolałabym, żebyś nie siedziała w areszcie
przez całą noc. Masz tu plastikową torbę. Włóż do niej wnętrzności i głowy ryb, a potem idz do domu.
- Nie mam przecież domu - pożaliła się Carly.
88
- Będziesz mnie musiała aresztować za włóczęgostwo. Czy mogę zostać na noc w areszcie1? "
- Nie - odrzekła Norma stanowczo i zamknęła za sobą drzwi.
Carly została sama w ciemnym pokoju. Była przekonana, że Tucker prowadzi teraz intymną rozmowę
ze swoją aktualną dziewczyną. Dręczyła ją świadomość, że dzieli się przemyśleniami z inną kobietą.
Był niby taki sam, jak kiedyś, a jednak inny.
W ciągu tych jedenastu lat, które minęły od ich rozwodu, Carly wielokrotnie odwiedzała babcię. Ni-
gdy jednak nie spotkała się z Tuckerem na dłużej niż kilkanaście minut. Nigdy też nie przeprowadzili
rozmowy, która definitywnie skończyłaby ich znajomość. A teraz Tucker powiedział, co leżało mu na
sercu, a jej nie pozwolił nawet na to zareagować.
Carly tak bardzo pragnęła być teraz przy nim. Wyraz twarzy, z jakim na nią patrzył, raz był łagodny, a
raz namiętny i spragniony. Było jednak między nimi jeszcze coś niedopowiedzianego...
Westchnęła i zaczęła zbierać stare gazety z odpadkami ryb. Odtwarzała w pamięci wydarzenia tego
dnia. Najpierw bezskutecznie szukała pamiętnika, potem dostała pilny telefon z biura, pózniej tarzała
się z Tuckerem po trawniku, aż w końcu została upokorzona przez Normę. Była naprawdę
wyczerpana.
Wyszła z posterunku.
Z pewnością nie miała ochoty na rozmowę z Ramoną, która właśnie tamtędy przechodziła. Ta żona
pastora, matka pięciorga dzieci i opoka całego miasteczka miała na sobie obcisłe dżinsy, czerwoną
satyno-
89
wą bluzkę i buty na obcasach. Wyglądała inaczej niż kilkanaście lat temu - jej włosy nie były już na-
stroszone, tylko proste i krótko ostrzyżone.
- Wyglądasz okropnie, Carly. Słyszałam, że cię zgarnęli, po tym, jak tarzałaś się z Tuckerem na
trawniku...
- Czy szanowana w miasteczku żona pastora nie powinna się wyrażać inaczej ? - zapytała Carly - Nie
musisz przypadkiem przygotowywać się do swojej kampanii?-
Ramona zaniosła się śmiechem.
- Od tylu lat unikasz rozmowy ze mną - powiedziała. - Może wresżtie byś mnie wysłuchała1? Pod-
wiozę cię do domu Anny Belle. Przebierzesz się i pójdziemy razem do klubu. %7łycie nauczyło mnie, że
jeśli nie masz siły stawić czoła światu, powinnaś wziąć się w garść i przemóc.
Po chwili milczenia Ramona odezwała się ponownie.
- Jasne, wiele lat temu chciałam mieć Tuckera dla siebie, ale on był napalony na ciebie i opierał mi się.
W końcu jednak dorwałam go którejś nocy, kiedy strasznie za tobą tęsknił. Gdy wręciłaś z wakacji i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]