[ Pobierz całość w formacie PDF ]
weszła do sauny.
O wiele lepiej. Dziękuję powiedziała. Miała nadzieje, że udało jej się
zapanować nad głosem i nie zdradzić ze swoimi uczuciami. Dużo spałam i
studiowałam notatki. Zdaje się, że najgorsze mam już za sobą. Zmusiła się do
uśmiechu, po czym podeszła do kuchenki. Zrobiłam obiad.
Powiedziałaś Brendzie, że zamierzasz coś przyrządzić, gdy dzwoniłaś do
biura.
Pochyliła głowę nad garnkiem.
No tak, zadzwoniłam zupełnie bez zastanowienia. Przepraszam. Zachowałam
się jak idiotka.
Dlaczego tak uważasz?
Zerknęła na Jeffa spod rzęs. Uświadomiła sobie raptem, jak bardzo jest męski.
Jak to możliwe, że nie rzuciły jej się wcześniej w oczy jego szerokie bary? Czy
dlatego, że była chora? Widać grypa stępiła jej umysł, dlatego nie reagowała na
Jeffa Rittera. Czy będzie mu się teraz w stanie oprzeć?
Ashley?
Zamrugała. Och, przecież zadał jej jakieś pytanie. Tak. O obiedzie. Dlaczego
uważa, że zachowała się jak idiotka, gotując mu obiad.
Zmusiłam cię w ten sposób do przyjścia do domu.
W kącikach jego ust zadrgał uśmiech.
Przecież tutaj mieszkam.
Wiem. Chodzi mi o to, że może miałeś jakieś plany i nie zamierzałeś jeść
obiadu razem z nami. Upieczenie ciasta to był pomysł Maggie.
Zerknęła na córeczkę i zobaczyła, że przysłuchuje się ich rozmowie z
nieukrywanym zainteresowaniem. Jeff uśmiechnął się do małej.
Ciasto wygląda fantastycznie. Dziękuję ci.
Maggie rozpromieniła się.
Jest naprawdę smaczne. Mamusia nie pozwoliła mi spróbować surowego
ciasta, bo jest niezdrowe, ale polewa czekoladowa jest pyszna.
Cieszę się spojrzał znowu na Ashley. Co na obiad?
Klops, tłuczone ziemniaki z sosem oraz fasolka szparagowa.
Wspaniale. Pójdę się odświeżyć i zaraz wracam.
A więc zjesz z nami?
Chyba, że nie chcesz.
Ashley zmusiła się, by wziąć głęboki oddech.
Będzie nam bardzo miło, jeśli dotrzymasz nam towarzystwa. Naprawdę.
Jeff skinął głową i wyszedł z kuchni. Ashley jęknęła cicho. Od kiedy zaczęła
robić z siebie idiotkę? Jeszcze dzisiejszego ranka rozmawiała z nim zupełnie
normalnie. A teraz zachowuje się jak studentka pierwszego roku, która zadurzyła
się w asystencie. Straciła głowę i jeśli chce zachowywać się jak przystało dorosłej
osobie, musi się wziąć w garść. I to szybko!
Jeff usiłował skupić się na leżącym przed nim raporcie, ale słowa zupełnie do
niego nie docierały. Gotów był przysiąc, że słyszy śmiech, który rozchodzi się z
góry i dobiega do gabinetu. Wcześniej słyszał lejącą się wodę, kiedy Ashley
przygotowywała kąpiel córeczce. Ten wieczorny rytuał był mu obcy, jakby
dotyczył życia na innej planecie choć śledził go z daleka, tęsknota ściskała mu
serce.
Pragnął czegoś tak gorąco, że odczuwał niemal fizyczny ból, jednak nigdy w
życiu nie przyznałby się do tego głośno. Związki nigdy nie były jego mocną
stroną. Nicole powtarzała mu to tysiące razy, zanim odeszła. Rzucała mu
oskarżenia niemal przy każdej sprzeczce. Mówiła, że się zmienił, że nie był już
mężczyzną, za którego wyszła za mąż, że stał się jej obcy.
Ale i ona stała się mu obca. Pod koniec wręcz obojętna. Jego życie stało się
takie proste, kiedy od niego odeszła. I tak było do dziś wieczorem. Dopóki śmiech
dziecka i jego matki nie wzbudził w nim ciekawości, jak by to było. gdyby sprawy
miały się inaczej. Gdyby on był inny.
Poczuł ból, mroczny i zapierający dech, przyprawiający go o uczucie pustki,
jakby za chwilę miał się zapaść w otchłań. Chwycił się krawędzi biurka tak mocno,
jakby za chwilę miał wyrwać kawałek twardego drewna albo połamać sobie palce.
Wujku Jeffie?
Podniósł wzrok na dzwięk delikatnego głosiku. W drzwiach do gabinetu stała
Maggie. Miała na sobie różową koszulę nocną i purpurowy płaszcz kąpielowy.
Zciskała w dłoniach swoją ukochaną przytulankę, Znieżynkę. Widać było, że przed
chwilą wzięła kąpiel świeżowymyte loczki wiły się wokół twarzy.
Mała nazywała go wujkiem Jeffem, co sam jej zaproponował. Teraz zadawał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]