[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jedno. Myślałem, że jeśli mnie kochasz, spotkanie z nim nie
będzie miało dla ciebie żadnego znaczenia. Stałem i słuchałem,
jak otwierasz przed nimi duszę, jak do niego mówisz, zaczynasz
go błagać... - skrzywił się boleśnie. - Czy wiesz, jak ja się
czułem, słysząc, że skoro jest wolny, to wybierasz jego.
Wbiła w niego niedowierzający wzrok. Wszystko zrozumiał
na opak.
- Przecież zrobiłam to tylko dla twojej siostry. %7łeby
uzmysłowić jej... Nie kocham Jeremy'ego. Uczucia, jakie do
niego żywiłam, umarły tamtego wieczoru w operze, kiedy
powiedziałeś mi, że jest żonaty.
RS
131
- Nie... - potrząsnął głową. - To nie jest prawda, Molly.
Wiesz, że tak nie było. Wystarczyło mi spojrzeć na twoją twarz,
kiedy w restauracji Lee opowiadałaś mi o Jeremym. I wtedy,
gdy wybraliśmy się na wycieczkę w góry. Nie pozwoliłaś mi się
do siebie zbliżyć. To z jego powodu. W tym się nie mylę. I
nawet dzisiaj... proszę cię... - popatrzył na nią z napięciem. -
Muszę znać prawdę.
- Bałam się - wyszeptała, nie mogąc już dłużej niczego przed
nim ukrywać.
- Bałaś się? Czego? - zapytał, ciągle nie rozumiejąc. Poczuła
suchość w gardle. Przełknęła ślinę.
- Straciłam wiarę w słuszność moich ocen. Już dwa razy
popełniłam błąd. Dwa razy zachowałam się jak głupia. A ty tak
bardzo mi się podobałeś... Wiedziałam, że już nie mogę ręczyć
za siebie. Bałam się pogłębienia naszej znajomości, bo gdybyś
mnie zostawił... Ale dzisiaj... - jęknęła na samo wspomnienie
dzisiejszej katastrofy.
- Co dzisiaj? - nastawał żarliwie.
- Po co do tego wracać? - zawołała z rozpaczą i gniewem. -
Dobrze wiesz, że to do niczego nie prowadzi, więc przestań
mnie dręczyć. Chcę odejść. I tak się ze mną nie ożenisz. Już na
zawsze zostanę tą drugą. Historia znów się powtarza. Rodzina
zawsze okazuje się ważniejsza. Zrobiłam to, czego ode mnie
chciałeś. Twoja cholerna rodzina znów jest w porządku. Teraz
puść mnie, bo już więcej nie udzwignę. To nie jest w porządku...
- załkała i potrząsnęła gwałtownie głową. - To naprawdę nie jest
w porządku.
Ujął jej twarz w obie dłonie i spojrzał w zalane łzami oczy.
Nie miała już siły dłużej walczyć.
- Molly, zakończmy to - wyrzekł z uniesieniem. - Powiedz, że
za mnie wyjdziesz, że zostaniemy rodziną, o jakiej zawsze
marzyłem.
RS
132
Nie mogła wydobyć z siebie głosu. Była jak sparaliżowana.
On naprawdę tego chciał. Widziała to w jego oczach. Z
wrażenia nie mogła dojść do siebie.
- Molly, nic mnie nie powstrzyma, byś została moją żoną.
Chyba że ty...
- A Dana? - wydusiła drżącymi wargami.
- Kocham moją siostrę, ale potrafię się bez niej obyć - odparł
z przekonaniem. - Jeśli cię nie zaakceptuje, czym mnie do siebie
zupełnie zrazi, stanie się nieproszonym gościem. Molly, nie
pozwolę ci odejść. Potrzebuję cię, nie chcę żyć bez ciebie. Czy
rozumiesz?
Patrzył na nią z takim przejęciem. Nie mogła wątpić w jego
szczerość. Przepełniła ją dzika, szalona radość.
- Richard - wyszeptała przez łzy, ale oczy zajaśniały jej
nagłym szczęściem.
Nareszcie wszystko się wyjaśniło. Przypadli do siebie
nieprzytomnie, a bolesne wspomnienia zacierały się z każdym
gorącym pocałunkiem.
- Jak mogłaś pomyśleć, że od ciebie odejdę? - wyszeptał
wreszcie Richard, nie przestając jej całować.
- A jak ty mogłeś myśleć, że kocham Jeremy'ego?
- Powiedz, że wyjdziesz za mnie - poprosił, kiedy na moment
oderwał od niej usta.
-Tak... tak - oświadczyła radośnie.
- W takim razie, gdzie jest twój pokój, najmilsza? Zmiała się
uszczęśliwiona, kiedy porwał ją na ręce i pędem ruszył do
sypialni.
Potem leżeli w ciszy, rozluznieni, w błogim spokoju.
- Wiesz, że zapragnąłem cię już w ten pierwszy wieczór,
kiedy cię zobaczyłem - łagodnie uśmiechnął się Richard.
- Kiedy zmieszałeś mnie z błotem, czy potem, gdy przyszła
kolej na mnie? - zapytała przekornie.
RS
133
- Zrobiłaś to z takim ogniem! Zachwyciłaś mnie! Naprawdę
byłaś wspaniała. A potem, kiedy go spoliczkowałaś,
pomyślałem... że chciałbym cię mieć.
- No to teraz będziesz mnie mieć aż do śmierci - roześmiała
się uszczęśliwiona. - Ale ty też byłeś świetny, kiedy stanąłeś w
mojej obronie u Roystenów.
- Wtedy byłem już zupełnie tobą zauroczony. Opętałaś mnie.
Zrobiłbym wszystko, żebyś zmieniła o mnie zdanie.
- To niemożliwe. Przecież wcale mnie nie znałeś.
- Czułem, że to coś ważnego. A już całkowicie mnie
zawojowałaś, kiedy powiedziałaś Tedowi, żeby uważał na zupę.
Oboje wybuchnęli śmiechem.
- Widzisz, na co się narażasz? Jeden niewłaściwy ruch,
Richardzie Pembroke, i...
- Kocham cię. - Uniósł się na łokciu i leciutko dotknął ją w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •