[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nieco, by odsłonić zaczerwienione, nagie ciało. Pippi w tym
czasie niecirpłiwie rozpinała mu spodnie.
Ich błyszczące od potu ciała zetknęły się. Wilgoć skóry
wzmacniała słodycz dotykania i bycia dotykanym. Usta ich
141
Polgara & Irena
scandalous
drżały w głębokim pocałunku, aż palącym od uczuć, których
nie da się wyrazić słowami.
Ręce Jeremiego drżały w czasie powolnej wędrówki w górę,
wzdłuż prężnych ud, aż do samego centrum jej podniecenia.
Pippi objęła go smukłymi nogami, przyciągając bliżej siebie.
- Wejdz do środka - szepnęła niecierpliwie. Uczynił to. Gdy
poczuła go w sobie, gdy zaczął się unosić i opadać w prastarym
rytmie miłości, wiedziała, że bez względu na to, co przyniesie
jutro, przynajmniej tej nocy mogła Jeremiego nazwać swoim
mężczyzną. Tak jak ona należała do niego - całkowicie.
- Obudz się, Pip! Musimy się stąd zabierać, i to szybko! -
Pippi na pół przytomna, przeciągnęła się wewnątrz śpiwora i
otworzyła jedno zaspane oko, by zerknąć na zródło owych
natrętnych, niemiłych i kompletnie niezrozumiałych żądań.
- Wstawaj! - ponaglił.
- Co?- jęknęła.
- Nadciąga piekielna burza. Droga i tak jest błotnista, jeszcze
trochę deszczu i zmieni się w trzęsawisko. Musimy się stąd
wynieść natychmiast, bo inaczej ugrzęzniemy na dobre.
- Ale jest zupełnie ciemno na dworze! Musi być środek
nocy! - zaprotestowała, wyglądając przez okno.
- Słońce wstało już godzinę temu. Ciemno jest z powodu
chmur. Pospieszysz siÄ™ wreszcie?
Wygramoliła się ze śpiwora i zaczęła przetrząsać pokój w
poszukiwaniu czystej bielizny. - Czy jest kawa?
- Nie ma czasu na kawę. Poza tym wygasiłem już ogień.
Chodzmy już!
Cóż, koniec z marzeniami, by w ciszy i spokoju przeżyć parę
chwil błogiego odprężenia po wczorajszym zbliżeniu, pomyśla
Å‚a Pippi.
Pięć minut pózniej ślizgała się już, idąc ścieżką w dół w
kierunku samochodu. Czuła się strasznie nieszczęśliwa. Stopy
ją bolały, była nieuczesana, w brzuchu burczało, oddałaby
wszystko, co posiada za jedną filiżankę kawy.
142
Polgara & Irena
scandalous
Dął porywisty wiatr, kołysząc konarami drzew. Trawa falo
wała przy każdym podmuchu. Niebo było czarne od chmur.
Panował przenikliwy ziąb. Pippi zadrżała. Ponure otoczenie, no
i kleszcze - chociaż żaden jeszcze dzisiaj na niej nie wylądował,
dzięki Bogu!
Czułaby się znacznie lepiej, gdyby Jeremy uśmiechnął się do
niej, lecz jego twarz była równie ponura jak niebo nad ich
głowami. Najwyrazniej nie mógł się wprost doczekać, aby się
stąd wydostać. Niech Bóg broni znalezć się z n i ą sam na sam
w domu na odludziu. Oczywiste, że nie był to jego wymarzony
weekend. Pippi westchnęła.
Zastanawiała się, czy leżał rozbudzony, gdy wypalił się już
słodki ogień pożądania. Ona sama szybko usnęła ukołysana
pieszczotliwym głaskaniem po głowie, kojącym ciepłem jego
gładkiego ramienia pod policzkiem, równomiernymi uderze
niami jego serca tuż koło ucha. Lecz o czym on myślał, gdy ona
spała?
Przerwała swe rozważania, gdy spadły na nich pierwsze,
lodowate krople deszczu.
- Biegniemy! - zakomenderował Jeremy i oboje popędzili do
niezbyt już odległego samochodu.
- Och - jęknęła Pippi, gdy padła już na swoje miejsce. - Na
stopach mam same pęcherze.
Jeremy zapalił silnik i ostrożnie ruszył do tyłu. Jechał powo
li, by panować nad kierownicą, lecz dostatecznie szybko, by nie
zakopać się w błocie. Krople deszczu rozpryskujące się na
szybach nie ułatwiały mu tego zadania. Przez tylną szybę nie
widział nic, musiał więc wystawiać głowę przez boczne okno,
by obserwować drogę.
Pippi odetchnęła z ulgą i nie zdając sobie z tego sprawy,
przestała gryzć palce, gdy tylne koła dotknęły twardej nawierz
chni.
Jeremy, uśmiechnięty, schował ociekającą wodą głowę pod
dach samochodu i zamknÄ…Å‚ okno.
143
Polgara & Irena
scandalous
- Chwała Bogu, nie trzeba było wysiadać i pchać - powie
dział. - W czasie tego weekendu zdarzyło się tyle nieszczęść, że
jednego więcej już bym chyba nie przeżył.
Rzeczywiście. Dla Pippi jego słowa były jak uderzenia w
twarz. Czy wszystko, co się zdarzyło, było dla niego tylko serią
nieszczęść? Czy nieszczęściem było również to, że go uwiodła?
Może nawet największym ze wszystkich?
Ta myśl była straszna. Pierwszy raz w życiu Pippi poczuła
smak klęski. Postawiła wszystko na jedną kartę i przegrała.
Jeremy nie kochał jej i nigdy nie pokocha. Cała jej miłość i
oddanie nie wystarczą, by zdobyć jego serce. Uznał ją pewnie
za kobietę płytką i zmienną, niestabilną emocjonalnie.
Jej cichutkie, stłumione łkanie całkowicie zagłuszała burza.
Deszcz chłostał przednią szybę, tworzył przed nimi niemal
kurtynę wody. Wiatr atakował samochód i tylko mocne dłonie
Jeremiego na kierownicy utrzymywały ich na asfalcie. Całą
uwagę skupił na mokrej wstędze szosy, usiłując przebić wzro
[ Pobierz całość w formacie PDF ]