[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zjawisko znaczyło. Był to wybuch pocisku o największej sile, którego moc zniszczenia
materii po dzisiejszy dzień uważam za bezwstydną próbę dorównania mocy bożej, mimo że
mój arcybiskup cytował mi słowa Pisma, dowodząc, że dopuszczalna jest wszelka sztuka,
byle tylko dla słusznych celów użyta była.
Jak na tego rodzaju broń, ów pocisk nie był bardzo silny. Mógł zniszczyć wszystko w
okręgu o średnicy zaledwie pół mili, a przy tym jego wybuch wytworzył niewiele tych ledwie
wykrywalnych trucizn, które zwyczajnie towarzyszą takim zjawiskom. I nastąpiło to
wystarczająco daleko od naszego pola walki, że nikomu znaczniejsza krzywda się nie stała.
Jednakże Wersgorowie stanęli przed ciężką rozterką: jeśli by użyli podobnej broni
przeciwko nam lub gdyby innym sposobem zawładnęli naszym obozem, mogliby spodziewać
się deszczu śmierci, gdyż to ukryte działo nie miałoby wówczas powodu, by oszczędzać teren
Ganturath. Pozostało im wstrzymać atak do czasu, gdy wykryją i zniszczą tego nowego
wroga.
Wozy potoczyły się do tyłu. Pozostawiona dotąd w odwodzie flota wzbiła się i
rozproszyła w poszukiwaniu tego, kto ów pocisk wystrzelił. Najważniejsze urządzenie
służące do tych poszukiwań - jak to już wiedzieliśmy z własnych badań - miało takie same
siły jak magnes. Dzięki mocom, których nie pojmuje i pojąć nie chcę, jako że w wiedzy tej
nie ma nic istotnego dla zbawienia, a może nawet - jak czarna magia - szkodzi mu, urządzenie
to mogło, wyczuć duże masy metalu. Działo wystarczająco duże, by mogło taki pocisk
- Scanned by Elfslayer -
- 51 -
Poul Anderson Podniebna krucjata
wystrzelić, powinno być dostrzeżone przez jakikolwiek statek przelatujący nawet o milę od
jego ukrycia.
A jednak nie znalezli owego działa. Po pełnej napięcia godzinie, kiedy rozglądaliśmy się
przy naszym szańcu i modlili, sir Roger głęboko zaczerpnął tchu.
- Nie chciałbym wydać się niewdzięcznym, wierzę jednak, że Bóg wspomógł nas nie tyle
bezpośrednio, co za sprawą sir Owaina. Powinniśmy znalezć jego kompanię gdzieś w lesie
nawet mimo tego, że wróg za pomocą samolotów nie może tego dokonać. Ojcze Simonie, nie
wątpię, że znasz najlepszych kłusowników w swojej parafii...
- O, mój synu! - obruszył się kapłan.
- Nie pytam o tajemnicę spowiedzi. Mówię ci tylko, abyś wyznaczył kilku... powiedzmy,
zdolnych drwali... Niech przekradną się do lasu i znajdą sir Owaina, gdzie by się znajdował. I
niech nakażą mu wstrzymać ogień do czasu, aż mu to nakażę. - Uśmiechnął się. - I wcale nie
musisz mówić, ojcze, kogoś wyznaczył.
- W takim razie będzie według twojego życzenia, mój synu.
Ksiądz poprosił mnie na stronie, bym w tym czasie, gdy on poprowadzi swoich
kłusowników do lasu, zechciał udzielać duchowego wsparcia rannym i strwożonym.
Mój pan znalazł wszakże dla mnie inne zajęcie. Wraz z nim oraz dzierżącym białą flagę
giermkiem pojechaliśmy do obozu nieprzyjaciół. Przyjęliśmy, że tam pojmą nasze intencje,
nawet gdyby sami nie stosowali owego symbolu pokoju. Tak było w istocie. Sam Huruga
wyjechał ku nam otwartym wozem. Policzki miał wpadnięte, a ręce drżące..
- Wzywam was do poddania się - obwieścił baron. - Nie zmuszajcie mnie do mordowania
waszych ogłupiałych i nieszczęsnych ludzi. Obiecuję wam godziwe traktowanie i możność
napisania do swoich o pieniądze na okup.
Ja mam poddać się podobnemu tobie barbarzyńcy?! I to tylko dlatego, że macie jakieś
sprytnie zamaskowane działo? Co to, to nie. Ale żeby się was nareszcie pozbyć, pozwolę
wam odjechać na statkach, któreście zagarnęli.
- Panie - dodałem z westchnieniem po przetłumaczeniu słów Hurugi. - Czyżbyśmy
zdobyli możliwość odwrotu?
- Nie bardzo; pamiętaj, że nie umiemy znalezć drogi do domu i jak dotąd nie możemy się
ważyć prosić o nawigatora. Przecież wtedy ujawnilibyśmy naszą słabość i narazili się na
nowy atak. Nawet gdyby udało się nam dotrzeć do domu, to owo gniazdo diabłów pozostanie
i będzie spokojnie knuć, jak dobrać się do nas i do Anglii przy okazji. Obawiam się, że kto
dosiada niedzwiedzia, nie może prędko z niego zsiąść.
Z ciężkim sercem powiedziałem więc błękitnemu gubernatorowi, że przybyliśmy po coś
więcej niż jego przestarzałe statki i jeśli się nie podda, będziemy zmuszeni zniszczyć jego
ziemię. Huruga warknął coś w miejsce odpowiedzi i odjechał. My również.
Właśnie przybył Czerwony John Hameward z napotkaną po drodze do obozu trzódką ojca
Simona.
- Nie kryjąc się wcale polecieliśmy do tego zamku Stularax panie - zdawał sprawę. -
Widzieliśmy inne maszyny i nikt nas nie zatrzymywał, biorąc za jednego ze swoich. Ale
wiedzieliśmy, że warta z fortecy nie pozwoli nam lądować bez hasła, więc siedliśmy w jakimś
- Scanned by Elfslayer -
- 52 -
Poul Anderson Podniebna krucjata
lesie parę mil od celu. Wyciągnęliśmy naszą katapultę i załadowaliśmy pocisk. Sir Owain
zamierzał rozbić zewnętrzne umocnienia, po czym mieliśmy przemknąć pieszo, zostawiając
tylko obsługę katapulty. Sądziliśmy, że garnizon ruszy na poszukiwanie jej, a my w tym
czasie wejdziemy do środka, zlikwidujemy straże, pochwycimy z ich arsenału co tylko się da
i wrócimy do maszyn.
Pozwólcie, że w tym miejscu wyjaśnię działanie katapulty. Jest to najprostsze i
najskuteczniejsze urządzenie oblężnicze. Zasadniczo jest to wielka dzwignia, swobodnie
przesuwana na podstawie. Bardzo długie ramię kończyło się kubłem na pocisk, krótsze zaś
obarczone było ogromnym ciężarem. Podnoszone było przez krążek linowy lub ręczny dzwig.
W tym samym czasie ładowano pocisk. Następnie zwalniano ciężar, a ten upadając wybijał
długie ramię potężnym łukiem.
Nie miałem zbyt wielkiego wyobrażenia o tych pociskach -ciągnął Czerwony John. -
Ważą nie więcej niż pięć funtów. Nie było łatwo tak ustawić katapultę, żeby poleciały tylko te
kilka mil. Skąd mogłem wiedzieć, jaką mają siłę? Widywałem już dobrze użyte katapulty
przy obleganiu miast francuskich. Przerzucaliśmy, bywało, i dwutonowe głazy, a czasem
padłe konie przez mury. Ale rozkaz to rozkaz. Ja sam, jak mi kazano, załadowałem jedną taką
pestkę i wypuściłem. I, że tak powiem, świat wyleciał w powietrze. Nie zaprzeczę, że było to
lepsze niż miotanie zdechłym koniem.
No i przez ekrany powiększające widzieliśmy, że zamek został zrównany z ziemią. Nie
było już po co do niego chodzić. Wystrzeliliśmy więc dla pewności jeszcze dwa pociski, po
czym w miejscu zamku została tylko wielka szklista dziura. Sir Owain uznał, że mamy teraz
lepszą broń niż ta, którą mieliśmy stamtąd zabrać, i coś mi się zdaje, że się nie mylił.
Wylądowaliśmy w borze, ustawiliśmy katapultę i znów ją załadowaliśmy. To nam zabrało
tyle czasu, mój panie. Gdy sir Owain dostrzegł z góry, co się święci, wystrzeliliśmy jeszcze
raz, na postrach. Możemy strzelać, ile tylko zechcesz, panie.
- A statek? - spytał baron. - Oni mają wykrywacze metalu. Drewnianej katapulty nie
znalezli, ale maszynę znajdą, gdziekolwiek byście ją ukryli.
Czerwony John wyszczerzył zęby. - Sir Owain cały czas latał między nimi. Kto by w tym
mrowiu rozróżnił nasz statek?
Sir Roger był bardzo ucieszony.
- Straciliście wspaniałą walkę, ale możecie rozpalić ogień ostateczny. Wracaj i powiedz
swoim, żeby trochę ich jeszcze ostrzelali.
Wycofaliśmy się do podziemi na czas ustalony według zabranych Wersgorom
chronometrów. Nawet tam czuliśmy drżenie ziemi i głuche dudnienie, gdy nieprzyjacielskie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]