[ Pobierz całość w formacie PDF ]

grzeczne, takie dobre paniątko; a ładne to, a gładkie jak panienka!
Eugenia popatrzała na Nanon.
 Panno Zwięta! Panienko, panienka ma takie oczy na zatracenie duszy! Niechże panienka
tak na ludzi nie patrzy.
Od tego dnia piękność panny Grandet przybrała inny charakter. Poważne myśli miłosne,
jakie zagarnęły z wolna jej duszę, godność kobiety kochanej dały jej rysom ów blask, który
malarze wyobrażają za pomocą aureoli. Przed przybyciem kuzyna Eugenię można było po-
równać do Dziewicy przed poczęciem; odkąd wyjechał, podobna była do Dziewicy-matki:
poczęła miłość. Te dwie Marie, tak odmienne i tak dobrze przedstawione przez paru hiszpań-
skich malarzy, tworzą jedne z najwspanialszych postaci, jakich tyle jest w chrystianizmie.
Wracając z mszy, dokąd udała się nazajutrz po wyjezdzie Karola i dokąd ślubowała sobie
chodzić co dzień, kupiła u miejscowego księgarza mapę świata, którą przybiła u siebie koło
lustra, aby towarzyszyć kuzynowi w jego drodze do Indii, aby móc przenosić się rano i wie-
czór na okręt, który go wiózł, widzieć go, zadawać mnóstwo pytań, mówić do niego:  Jak się
masz? Nie dolega ci co? Czy myślisz o mnie patrząc na tę gwiazdę, której piękność i użytek
mi wytłumaczyłeś?
Potem, rano, siedziała zamyślona na drewnianej ławce pod orzechem, zżartej przez robaki
i porosłej szarym mchem, gdzie sobie powiedzieli tyle dobrych rzeczy, tyle głupstw, gdzie
budowali zaczarowane pałace swego uroczego związku. Myślała o przyszłości patrząc na nie-
bo przez małą przestrzeń, jaką mury pozwoliły objąć okiem, potem na zrąb starego muru i na
dach, pod którym był pokój Karola. Słowem, była to miłość samotna, miłość szczera, która
trwa, która się wślizguje w myśl i staje się esencją lub, jakby powiedzieli nasi ojcowie, s u b s
t a n c j ą życia.
60
B o s s u e t (Jakub Benigniusz)  teolog i kaznodzieja francuski z XVII w., przytoczonego przez Balzaka po-
równania użył w swoich Rozmyślaniach o krótkości życia.
69
Kiedy rzekomi przyjaciele starego Grandet przychodzili na partyjkę wieczór, Eugenia była
wesoła, udawała; ale przez całe rano rozmawiała o Karolu z matką i z Nanon. Nanon zrozu-
miała, że może współczuć cierpieniom młodej pani nie chybiając obowiązkom wobec pryn-
cypała; jakoż mawiała do Eugenii:
 Ja, gdybym miała chłopca dla siebie, poszłabym za nim do... samego piekła. Zrobiła-
bym...Et, dałabym się zabić dla niego, tak! Ale nici! Umrę nie dowiedziawszy się, co to życie.
Czy panienka dałaby wiary, że ten stary Cornoiller, dobre zresztą człowieczysko, kręci się
koło mej spódnicy, niby względem moich oszczędności, tak samo jak ci co przychodzą obwą-
chiwać mieszek naszego pana umizgując się do panienki. Widzę to, bo jeszcze jestem sprytna,
mimo że jestem gruba jak ten kloc; no i co, panienko, i tak mi to sprawia przyjemność, cho-
ciaż to nie jest miłość.
Dwa miesiące upłynęły w ten sposób. To życie domowe, niegdyś tak jednostajne, ożywiło
się potężnym działaniem tajemnicy, która spoiła te trzy kobiety.
Dla nich, pod ciemnymi belkami tej sali, Karol żył, chodził jeszcze. Rano i wieczór Euge-
nia otwierała toaletkę i przyglądała się portretowi stryjenki. Pewnej niedzieli, rankiem, zasko-
czyła ją matka w chwili, gdy była zajęta odszukiwaniem rysów Karola w rysach portretu. Pani
Grandet dowiedziała się wówczas straszliwej tajemnicy, wymiany neseseru na złoto Eugenii.
 Dałaś mu wszystko!  rzekła matka przestraszona.  Co powiesz ojcu, kiedy na Nowy
Rok zechce obejrzeć twoje złoto?
Oczy Eugenii zmartwiały; obie kobiety trwały w tym śmiertelnym przestrachu całe rano.
Były tak zmieszane, że przeoczyły sumę i poszły dopiero na mszę wojskową. Za trzy dni
kończył się rok 1819. Za trzy dni miał się zacząć straszliwy teatr, mieszczańska tragedia bez
trucizny, bez sztyletu i rozlewu krwi, ale okrutniejsza dla jej aktorów niż wszystkie dramaty,
jakie zaszły w znamienitej rodzinie Atrydów61.
 Co się z nami stanie?  rzekła pani Grandet opuszczając robotę na kolana.
Biedna matka przechodziła od dwóch miesięcy takie wzruszenia, że włóczkowe rękawki,
których potrzebowała na zimę, jeszcze nie były skończone. Ten fakt, tak drobny na pozór,
miał dla niej smutne następstwa. Z braku rękawków zimno przejęło ją w dotkliwy sposób w
chwili, gdy ją oblał pot spowodowany straszliwym gniewem męża.
 Myślałam, moje biedne dziecko, że gdybyś mnie była zwierzyła swój sekret, miałyby-
śmy czas napisać do Paryża, do pana des Grassins. Byłby nam przysłał sztuki złota podobne
do twoich i mimo że ojciec zna je dobrze, to może...
 Ale skąd wzięłybyśmy tyle pieniędzy?
 Zastawiłabym swoje rzeczy. Zresztą pan des Grassins byłby nam...
 Już nie czas  rzekła Eugenia głuchym i zmienionym głosem, przerywając matce.  Jutro
rano musimy przecież iść życzyć ojcu dobrego roku, w jego pokoju.
 Ale dziecko, czemu bym nie miała iść do Cruchotów?
 Nie, nie, to by znaczyło wydać nas w ich ręce, stałybyśmy się zależne od nich. Zresztą ja
jestem gotowa na wszystko. Zrobiłam dobrze, nie żałuję niczego. Bóg mnie wesprze. Niech
się dzieje Jego święta wola! Ach, gdybyś czytała jego list, myślałabyś tylko o nim, mamo!
Nazajutrz rano, pierwszego stycznia 1820, nieludzki strach, jaki ogarnął matkę i córkę,
podsunął im najnaturalniejszą wymówkę, aby nie przychodzić uroczyście do pokoju ojca.
Zima roku 1819 na 1820 była jedną z najostrzejszych, jakie pamiętano. Znieg przygniatał da-
chy.
Skoro tylko pani Grandet usłyszała szmer w pokoju męża, rzekła:
61
D r a m a t y, j a k i e z a s z ł y w z n a m i e n i t e j r o d z i n i e A t r y d ó w  w jednym z najkrwaw-
szych epizodów mitologii greckiej, utrwalonym w V w. przed n.e. przez wielkiego tragika Eschylosa, Agamem-
non  należący do rodu Atrydów, czyli potomek Atreusza, króla Myken  został po powrocie z wojny, trojań-
skiej zamordowany przez swą żonę Klitajmestrę i jej kochanka Egista; śmierć ojca pomścił następnie syn Aga-
memnona, Orestes, zabijając własną matkę i Egista.
70
 Mężu, każ Nanon, aby zapaliła trochę u mnie; jest tak zimno, że marznę pod kołdrą. Je-
stem w wieku, w którym potrzeba trochę względów. Zresztą  dodała po krótkiej pauzie 
Eugenia przyjdzie się tutaj ubierać. Biedna dziewczyna mogłaby się rozchorować robiąc toa- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •