[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ta, jest to grzechem, że cię kocham, że pragnę cię wyrwać z jego ramion!… Grzech?
Dobrze, ukarzę się przeto sam za to, że grzechu tego wychyliłem puchar niebiański
do dna, że się napiłem nektaru życia i siły nabrałem w serce. Od onej chwili jesteś
moja, Loto, moja! Uprzedzam cię²¹², udaję się do naszego wspólnego ojca, użalę się
przed nim, on mnie pocieszy i ukoi, potem przyjdziesz ty, wybiegnę naprzeciw cie-
bie, pochwycę w ramiona i już nie rozłączymy się nigdy, objęci wieczystym uściskiem
w obliczności²¹³ Boga…
Nie są to rojenia, nie jestem w obłędzie, tylko rozjaśniły się myśli moje tu, nad
grobem. Nie przeminiemy! Zobaczymy się! Zobaczę twoją matkę…, zobaczę… od-
najdę… i wypłaczę cały ból serca na jej łonie… twoją matkę… twój pierwowzór²¹⁴.«
Około jedenastej spytał Werter służącego, czy Albert powrócił, a służący odparł,
że widział, jak odprowadzano do stajni jego konia. Wówczas wręczył mu Werter
otwartą kartkę, zawierającą te słowa:
»Bardzo proszę, by mi pan pożyczył swych pistoletów, gdyż wybieram się w po-
dróż. Łączę uprzejme pozdrowienie.«²¹⁵
Lota bardzo źle spała tej nocy. Rozstrzygnęło się to, czego się obawiała, i to
w sposób tak zgoła niespodziewany, że nie mogła tego przewidzieć. Napełniło ją to
przerażeniem. Zazwyczaj spokojna w poczuciu swej niewinności i umiejąca sobie ra-
dzić, popadła w gorączkowe wzburzenie, a gwałtowne uczucia wstrząsały jej sercem.
Nie wiedziała, czy żar objęć Wertera jeszcze odczuwa, czy oburza się jego zuchwal-
stwem, czy może cierpi, porównywając swój obecny stan duchowy z poprzednią swo-
bodą pewnej siebie niewinności i beztroskiego zaufania w swe siły? Nie wiedziała, jak
ma się zachować wobec męża, rozmyślała, czy ma mu opowiedzieć to całe zajście,
które opisać mogła, a jednak nie śmiała! Tak długo nie poruszali tego tematu²¹⁶, czyż
więc miała pierwsza przerwać milczenie i w tej właśnie, zgoła niesposobnej chwili
uczynić mężowi tak niespodziane odkrycie? Była pewna, że sama wiadomość o byt-
²¹² pr e am i — tj. odchodzę wcześniej.
²¹³ o i no i — w obliczu; w obecności.
²¹⁴t o mat — aluzja do rozmowy z Lotą, o której wspomina Werter w liście z 13. maja 1771.
²¹⁵pro mi pan po ł pi to et — jak w wielu innych wypadkach, użył Goethe i tu
niemal dosłownie motywu, jakiego mu dostarczyła samobójcza śmierć Wilhelma Jeruzalema. Goethe,
który, doświadczywszy namiętnej, nieszczęśliwej miłości do Karoliny (Charlotty) Buff — narzeczo-
nej, a następnie żony Kestnera, sam nosił się z myślą (raczej teoretyczną) o samobójstwie, był głęboko
wstrząśnięty dowiedziawszy się o śmierci jednego ze swych znajomych z Garbenheim. Wrócił na miejsce
wydarzeń, by zebrać starannie informacje o okolicznościach jego śmierci. Jeruzalem był młodzieńcem
utalentowanym, a jego filozoficzna ogłada zyskała mu przyjaźń Lessinga. Studiował na uniwersytecie
lipskim razem z Goethem, ale był samotnikiem zarówno podczas nauki, jak i później, w Wetzlarze.
W jednej ze swych rozpraw filozoficznych bronił gestu samobójstwa w podobny sposób, jak czyni to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]