[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cjach, którymi nas otaczał, nie pozwoliła, by jakieś ograniczenia zakłóciły jej
własny styl. Jej pomysły na przyjęcia znacznie się zmieniły od czasu, gdy zo-
staliśmy zapisani w postaci maszynowej. Dawniej mogliśmy urządzić wszystko
tak jak chcieliśmy, bo byliśmy obrzydliwie bogaci. A teraz było jeszcze lepiej.
Nie ma teraz niczego, z rzeczy sprawiających nam przyjemność, czego byśmy nie
mogli zrobić. To, co chcemy robić, od razu wprowadzamy w życie i nie musimy
się nawet martwić o kaca, szkodzenie innym czy tycie.
Na początek Essie zrobiła salę balową.
Nic było to nic oszałamiającego. Mogliśmy to mieć nawet jako cieleśniacy,
za jakiś milion dolarów. Essie i ja nie posiadaliśmy nigdy chatki narciarskiej, ale
w paru bywaliśmy i podobało mi się połączenie wysokiego pod sufit kominka
z trofeami z niedzwiedzi i łosi na ścianie, tuzinem podzielonych na małe szybki
okien z widokiem na ośnieżone góry lśniące w słońcu, i wygodne fotele, kanapy
i stoły, i świeże kwiaty, i. . . I, jak zdałem sobie sprawę, z tuzinem innych rzeczy,
których nigdy nie widzieliśmy w żadnym domku narciarskim. Na stole przy oknie
stała fontanna z szampanem. Obok niej umieszczono długi bufet, przy którym sta-
li odziani na biało kelnerzy, gotowi napełnić nasze talerze. Dostrzegłem między
innymi pokrojonego indyka i szynkę, wydrążone ananasy wypełnione kiwi i cze-
reśniami. Spojrzałem na to wszystko, a potem na Essie.
 Wędzone ostrygi?  zaryzykowałem.
 Na Boga, Robinie  odparła z obrzydzeniem  oczywiście, że są wę-
dzone ostrygi! Nie wspominając o kawiorze dla mnie i Alberta, żeberkach dla
staruszka Julio i dim sum dla jego dziewczyny i całym wiadrze tego paskudztwa,
które tak uwielbiasz, czyli sałatki z tuńczyka.  Klasnęła w dłonie. Lider ma-
łej orkiestry na podeście w drugim końcu pokoju skinął głową i zaczęli grać te
łagodne nostalgiczne kawałki, za którymi szaleli nasi dziadkowie.  Najpierw
jemy czy tańczymy?  spytała Essie?
Podjąłem ten wysiłek. Spróbowałem zrobić na niej wrażenie.
 A co byś wolała?  spytałem najbardziej seksownym i najbardziej wibru-
jącym głosem gwiazdy filmowej, patrząc jej głęboko w oczy, z dłonią dotykającą
zdecydowanym gestem jej nagiego ramienia, gdyż w tej chwili miała już na sobie
mocno wydekoltowaną wieczorową sukienkę.
 Chyba zjeść, Robinie  westchnęła  ale nie zapominaj, że będziemy
zaraz tańczyć, i to długo!
No i wiecie, okazało się, że to wcale nie jest taki straszny wysiłek. Były tam
całe masy sałatki z tuńczyka, więcej, niż mógłbym zjeść w życiu, a kelner ułożył
grubą warstwę na kromce żytniego chleba, nakrył drugą i zgniótł je na płasko,
dokładnie tak, jak lubiłem. Szampan był doskonale schłodzony, a bąbelki przy-
jemnie drażniły mój nos. Kiedy jedliśmy, Albert dziarsko pomachał orkiestrze, że
ma przestać grać, wyjął skrzypce i zabawiał nas Bachem granym bez akompania-
244
mentu, małym solo z Kreislera, a kiedy orkiestra dołączyła do niego, zakończył
paroma kwartetami smyczkowymi z Bethovena.
Kiedy Essie i ja sennie krążyliśmy po parkiecie, jej głowa spoczywała na mo-
im ramieniu, a moje palce delikatnie pieściły jej miękkie, słodkie plecy, czułem,
że jestem naprawdę gotowy na wszystko.
Sprowadziłem ją więc z parkietu, w stronę, gdzie przygotowała sypialnię. Al-
bert podniósł wzrok, by pomachać nam na pożegnanie. On i generał Cassata plot-
kowali sobie przy kominku i usłyszałem, jak Albert mówi:
 Ta malutka improwizacja, generale, jaką pozwoliłem sobie zaprezentować,
miała na celu jedynie rozchmurzyć Robina, wie pan. Mam nadzieję, że nie poczuł
się pan urażony.
Cassata wyglądał na zaskoczonego. Podrapał się po kości policzkowej kolo-
ru czekolady, zaraz przy starannie przyciętych, wełnistych bokobrodach i powie-
dział:
 Nie wiem, o czym mówisz, Albercie. Dlaczego miałbym poczuć się urażo-
ny?
Nie muszę mieć prawdziwego ciała, czy prawdziwego jedzenia, żeby jeść, nie
muszę mieć prawdziwego krzesła, żeby siedzieć. Nie muszę mieć nic, co zazwy-
czaj jest konieczne, by uprawiać seks, a przecież zrobiliśmy to z finezją, zaan-
gażowaniem i całym mnóstwem zabawy. A że symulowany? Co z tego? Czułem
się równie wspaniale, co zwykle, czyli cudownie, a kiedy skończyliśmy, moje
symulowane serce biło nieco szybciej, a oddech stanowił symulowane dyszenie; [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • themoon.htw.pl
  •